niedziela, 25 listopada 2012

~Rozdział 34~

-Poszedł? - pisnął Piotrek, bojąc się nawet opuścić głowę w dół.
-Gdyby poszedł, to już byśmy tutaj nie ślęczeli! - burknął Bartman.
-Nie wspominam przez kogo tutaj wylądowaliśmy... - dodał Piotrek.
-Będziecie mi wypominać?! Przynajmniej będą jakieś wspomnienia. - prychnął Ignaczak.
-Taa, wspomnienia. Będę miał co opowiadać dzieciom. - Bartek wywrócił oczami. - Mój tyłek... - jęknął podnosząc się.
-Nie wstawaj, bo runiemy w dół! - wrzasnął na niego Krzysiek.
-A da się runąć w górę? - zamyślił się Nowakowski.
-Pit... proszę Cię, nie czas na rozmyślanie. - zganił go Bartman.
-A co mam robić? Piszczeć jak Kurek, bo go dupa boli? Na dole jest dzik, a my siedzimy na śmiesznym drzewie! - rozpoczął swój monolog, a wszyscy patrzyli się na niego ze zdziwieniem.
-Jeśli będziemy siedzieć tak bezczynnie, to zejdzie nam do jutra... - westchnęłam.
-To co chcesz zrobić? Zejść na dół i nakrzyczeć na to cholerne zwierzę? - wzdrygnął się Kuraś.
-A jak szedł ten wierszyk? Dzik jest dziki, dzik jest zły, dzik ma bardzo ostre kły... dobra i tak nic nie wywnioskowałem. Miałem nadzieję, że kryje się w nim jakaś wskazówka co do ucieczki... - westchnął Piotrek.
-A jak będziemy krzyczeć? - zapytałam.
-To albo jeszcze bardziej się wkur... - Zibi nie dokończył.
-Zdenerwuje Zbyszku... - Igła poklepał go po ramieniu.
-To albo jeszcze bardziej się zdenerwuje, albo ucieknie. Chcesz spróbować?
-A dziki umieją się wspinać? - parsknęłam. Chłopcy wzruszyli ramionami. - A nie ma gdzieś tutaj leśniczego, czy kogoś tam? - rozejrzałam się w około.
-Chcesz go zawołać? Śmiało. - odrzekł Bartek.
-POMOCY! - krzyczałam na całe gardło. Tylko echo obijało się o drzewa powoli cichnąc.
-Umrę na drzewie, z posiadaniem dzika pod sobą. - Zbyszek schował twarz w dłoniach.
-Trochę przypał... - Piotrek wzruszył ramionami.
-Dobra, ja mam dość. Chrzanić to, że odgryzie mi nogę, przejdę na wcześniejszą emeryturę! - krzyknął Krzysiek i powoli spuścił się na gałęzi.
-Boże, on go zje. - zakryłam usta dłonią.
-Krzysiu dzika, czy dzik Krzysia? - zapytał znudzony Kurek.
-Raczej Krzysiu dzika, bo widać jaki jest wkurzony... - pokiwał głową Bartman.
-Dobra młodzieży... sytuacja opanowana! - Ignaczak przywołał nas ręką.
-Jak to opanowana? - zdziwiłam się.
-Fałszywy alarm, to nie żaden dzik, tylko Reksiu. - zaśmiał się, głaszcząc zwierzę.
-Reksiu?! - chłopcy od razu wybuchnęli niepohamowaną radością.
-Jaki znowu Reksiu do cholery?! - zapytałam z wyrzutem.
-Pies, który zawsze przychodził do nas, do ośrodka. - odparł Kubiak, pomagając zeskoczyć mi z drzewa.
-Pies?! - wybuchłam, lecz potem nie mogłam przestać się śmiać. - To czemu nie szczekał?!
-Bo nie umie... - Pit ukucnął obok Reksia.
-Pies nie umiejący szczekać? - zdziwiłam się, witając się z psem.
-Kiedyś podobno miał poważny wypadek i coś stało się z jego przełykiem, czy coooś tam. - odrzekł Zibi.
-Ale nam stracha napędziłeś kundelku. - mówił Piotrek, zwracając się do psa.
-To po to siedziałem godzinę na drzewie, żeby potem okazało się, że to pies? Świat jest bezlitosny... - Bartek pokiwał głową.
-To co, teraz szybko do "Biedronki", bo nam zamkną i do ośrodka. - oznajmił Zibi. Wszyscy przytaknęliśmy i ruszyliśmy w stronę świecącego się centrum. Reksio też szedł z nami, a potem zaprowadziliśmy go do ośrodka, lecz tam już nie miał wstępu. Zbyszek cały obładowany paczkami z paluszkami, ja z żelkami, a reszta ze zgrzewkami picia. Obstawa na miesiąc. Wróciliśmy do pokoi, a potem szybko zeszliśmy na kolację.
-I mówię Wam, taka przygoda... - emocjonował się Piotrek.
-Aż wstyd opowiadać. - Kurek machnął ręką.
-No bać się dzika, który potem okazał się psem, to rzeczywiście wstyd. - zaśmiał się Łukasz.
-A kto uratował Was od śmierci na drzewie? No kto? - Krzysiu dumnie wypiął pierś do przodu.
-Krzysiuuu... - wszyscy mruknęli znudzeni.
-Ale mnie teraz pośladki bolą... - żalił się Bartek.
-Nie wnikam dlaczego. - Winiarski uniósł ręce, w oznace poddania się.
-Nie chciał byś znać szczegółów... - Zbyszek charakterystycznie poruszał brwiami.
-Chłopcy, pogrążacie się. - westchnęłam, spoglądając na minę Winiarskiego.
-Bartek, nie ukrywajmy tego dłużej! - Zbyszek wstał od stołu, a cała stołówka przerwała swój posiłek spoglądając na niego. No oprócz Piotrka-hardcora, który akurat przeżuwał i biedaczek zakrztusił się. Jego koledzy siedzący obok walili go po plecach ile sił w siatkarskich rękach.
-Koniec przedstawienia, dziękujemy. - Bartek powtórzył czynność kolegi i ukłonił się w stronę pań kucharek. One jak zwykle zmierzyły nas wzrokiem i wróciły do pogawędek.
-Wy to macie narąbane. - zaśmiał się Igła. - Te kucharki niedługo na zawał zejdą. Albo pójdą do psychiatryka.
-To może chociaż pierogi będą dogotowane... - wtrącił się Zatorski.
-Zati... a Ty nie jesz? - spytałam.
-Nie dostałem kolacji! - założył ręce na klatce piersiowej, a cały nasz stół wybuchł głośnym śmiechem. - Ha ha ha. Fajnie śmiać się z głodującego kolegi?
-To masz, mogę Ci trochę odstąpić. - powiedział prawie płaczący ze śmiechu Dziku i przymierzył się do oddania koledze połowy swojej porcji.
-Nie potrzebuję dokarmiania...
-To nie. - wzruszył ramionami i otarł łzy z policzków.
-Boże, jak śmiesznie! - Bartman prawie leżał na podłodze, a Winiarowi niewiele brakowało, żeby dotknąć twarzą talerza z wędliną.
-Masz za te swoje żarty. - powiedział Kurek.
-Zrozumiałem... - prychnął młody libero.
-Ale przynajmniej masz herbatkę, to się nie smuć. - dodał Piotrek, a wszyscy jeszcze raz wywołali salwę śmiechu.
-Ja na Twoim miejscu poszłabym się wykłócać. - wzruszyłam ramionami, a Zbyszek razem z Igłą specjalnie wychwalali posiłek i oblizywali się, żeby zrobić Pawłowi na złość.
-Wykłócać? Z Felą? Już mam siniaka na tyłku przez to krzesło, więc dzięki bardzo! - parsknął.
-Ta ryba smakuje wybornie, prawda Krzysztofie? - rzekł Zibi.
-Owszem Zbigniewie, podzielam Twą opinię. - przytaknął Igła.
-Jesteście niemożliwi. - zaśmiałam się, a Paweł posłodził herbatę i wypił ją do samego końca za jednym razem.
-Od dziś przechodzę na dietę. - mruknął i odstawiając brudną szklankę do okienka wyszedł ze stołówki.

__________________________________________________________

Podoba się Wam nowy wygląd bloga? ;-) Zachciało mi się jakiejś odmiany... :D 
Niedługo wyjazd do Spały dobiegnie końca, więc szykuję kilka zwrotów akcji, morderstw, zabójstw... niee no, ale kilka komplikacji będzie. Spokojnie, Piotruś nikogo nie zabije. :D
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za tak wielką liczbę wejść! ♥♥♥

20 komentarzy:

  1. Tylko Piotrek siedząc na drzewie może mieć takie rozkminy :D
    Bać się dzika, który okazuje się psem potrafią tylko oni :D
    I szkoda mi biednego głodnego Pawełka, szkoda bardzo :(
    Rozdział genialny, to już tradycja. :))
    VE.

    OdpowiedzUsuń
  2. dzisiaj podobał mi się myśliciel Bartek :D
    ogólnie wszystkich ich lubię:D
    A przede wszystkim CIEBIE! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. A juz myślałam, że Piotrek stanie się mordercą. ;<. Hahaha . ;D
    Pozdrawiam. ;***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahah :D A jednak niee... :C
      Również pozdrawiam. ;-**

      Usuń
  4. Pit zabójca - fajnie brzmi ;D jak zwykle świetnie ale za mało zdań Agaty ;D Pozdrawiam ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie też to zauważyłam. :D Dzięki bardzo. ;***
      I również pozdrawiam. ;-))

      Usuń
  5. Przemyślenia- Piotra---- bezcennne....
    A swoją drogą biedny Zati nie dostał kolacji....
    Wygląd bloga bardzo fajny :) i już nie mogę się doczekać zwrotów akcji.... Pozdrawiam :* :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Biedny, biedny... :D Ale cóż poradzić, musiał zapłacić cenę za żarty. ;>
      Dziękuję bardzo. ;-*

      Usuń
  6. Oh tylko nie rozbijaj pięknego związku :C Już wyobrażam sobie Pita w roli seryjnego mordercy :D Mam nadzieję, że wszystko się ułoży między nimi po wyjeździe ze Spały :) + A może tak na koniec pobytu coś 'pikantnego' między nimi się stanie :D Jak zwykle cudowny rozdział :)
    Pozdrawiam Karola ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahahaha, wezmę Twoją prośbę pod uwagę. ;> :D
      Dziękuję bardzo za komentarz i pozdrawiam! ;-**

      Usuń
  7. Świetny rozdział :) niech ich zwiazek sie nie rozpada, proszeeeee :)

    Olka

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajnie czyta się Twoje opowiadanie, jestem fanką :D
    Mam nadzieję, że jednak ten związek się nie rozpadnie...
    Zapraszam do mnie http://as-prosto-w-serce.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiedy kolejny rozdział? :C

    Zrobiłam sobie dziś wolne w nadziei, że nadrobię zaległości a tutaj pusto. :(

    Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na nowości. ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie kiedy kolejny bo już nie mam co ze sobą zrobić myślałam że chociaż sobie coś przeczytam nowego... a tu pustki :P

      Usuń
    2. Przepraaaszam Was bardzo, ale jakoś nie miałam czasu, żeby tutaj coś skrobać, tym bardziejm, że nie mam gotowych rozdziałów. :C
      Postaram nadrobić wszystko jak najszybciej!!! ;-))))

      Pozdrawiam. ;-*

      Usuń
  10. Piątka na when-the-sun-goes-downstairs.blogspot.com oraz prolog na spalone-fotografie.blogspot.com , serdecznie zapraszam:)

    OdpowiedzUsuń