czwartek, 22 listopada 2012

~Rozdział 31~

-Ała! - krzyknęłam na cały ośrodek, gdy dostałam piłką w czoło. Dość porządnie. Tak porządnie, że aż zabolało! - Kto jest taki mądry?!
Wszystkie palce siatkarzy skierowały się na Kurasia.
-To za to nakapowanie! - wytknął język i założył ręce na klatce piersiowej
-Bo trzeba nauczyć się wymierzyć kroki! - powtórzyłam jego czynność.
-Tak, wiemy, że macie ładne języki. - westchnął Winiar kozłując piłką.
-Nie tylko ładne. - Bartek charakterystycznie poruszał brwiami. - Są też zwinne. Chce ktoś wypróbować? - rozejrzał się po sali.
-No jaaasne, nie będę się przylizywał z chłopakiem! - parsknął Zbyszek.
-Majaczycie. Idźcie lepiej grać. - wywróciłam oczami i wróciłam na miejsce koło trenera. Po wielu błaganiach na kolanach i prośbach chłopaków, aby trening już się zakończył, trener i tak był nieugięty, i ćwiczyli pełne 4 godziny. Padnięci, zmęczeni i spoceni wywlekli się sali.
-Te zimne kafelki wyglądają tak kusząco... - jęknął Winiarski spoglądająć na podłogę w holu.
-Czy ja wiem... - skrzywił się Nowakowski. - Tyle tu zarazków i bakterii...
-Kij z zarazkami, ważne, że zimne. - swoje trzy grosze dołożył Bartman.
-Mi tam kafelki zastąpi zimny prysznic. Jak chcecie się tu kłaść, to ja nie wnikam - środkowy wzruszył ramionami i wcisnął guzik, który przywoływał windę. Na pierwszy ogień weszło parę osób. W końcu byłam to ja! Pierwszy raz od samego początku weszłam do windy bez przepychanek i wciskania się na siłę. Po prostu weszłam i stanęłam. Reszta grzecznie czekała na drugą turę, bo nie mieli siły włazić po schodach. Gdy dojechaliśmy na właściwe piętro, weszłam do swojego pokoju i od razu włączyłam telewizor. Tak dawno go nie oglądałam. Położyłam się na łóżku i z butelką soku w dłoni wpatrywałam się w relację z meczu chłopaków.
-Włączcie na dwójkę! - ktoś krzyknął na korytarzu. Ci to mają zapłon.
-Oglądasz nas?! - do pokoju wparował Zatorski. - O, oglądasz. To nie przeszkadzam. - wyszczerzył się i wyszedł.
-Jesteśmy na dwójce. - zaraz po Pawle, odwiedził mnie Bartman.
-Naprawdę? - wywróciłam oczami.
-Dawaj na dwójkę! - dołączył do nas Dziku.
-Co za samouwielbienie! Oglądam Was od samego początku i nawet ja się przewinęłam, muszę się pochwalić. - dumnie wypięłam pierś do przodu. Zbyszek uśmiechając się machnął ręką.
-Ty to tam nie ważne. - po tych słowach dostał ode mnie pustą butelką po soku. Michał rzucił się na łóżko, kładąc się obok mnie. Rozłożył się na brzuchu i głęboko westchnął. Położyłam swoją dłoń na jego plecach i lekko go głaskałam.
-Ooo, widzę, że ktoś mnie w końcu wyręczy. - zaśmiał się atakujący. - Tylko uważaj, zaraz zacznie mruczeć.
-Oj tam, ooj tam. - mruknął Misiek.
-Wiecie, że wyliczyłem... - Pit, który wszedł do pokoju nie dokończył.
-Ty wyliczyłeś?! - zdziwił się Zbyszek. Nowakowski posłał mu spojrzenie typu "Are you fucking kidding me?" i kontynuował.
-4 z matmy robi swoje. - poruszał brwiami.
-A, no bo ty humanista. - parsknął Kubiak.
-4 chyba w podstawówce. - zaśmiał się Zibi.
-Bo nigdzie indziej się nie dostał. - obydwaj wybuchnęli śmiechem, a ja zmierzyłam ich wzrokiem.
-Z moich danych wynika, że w Spale przesiedzimy jeszcze tylko 3 dni, 15 godzin, 44 minuty i 22, 21, 20, 19 sekund. - środkowy uniósł ramiona.
-Jeszcze tylko 3 dni? - przeraziłam się.
-Aż 3 dni. - Bartman usiadł na łóżku obok. - To oznacza... Nowakowski oblicz ile to godzin treningów.
-3 razy 4? 12 godzin treningu. - skrzywił się.
-A że tak zmienię temat. Ja nie pisałam się na mieszkanie w jakimś domu towarowym! - oburzyłam się i uderzyłam Michała w tyłek.
-Nie rozumiem. - zdziwił się Pit.
-Jeśli wchodzi się do czyjegoś pokoju to wypada zapukać. - sztucznie się uśmiechnęłam.
-Aaa, to oo to chodzi. - załapał Piter. No jak ja się z nim rozstanę?!
-Czyli Ciebie też się to tyczy! Kiedyś wparowałaś do mnie, a ja byłem w niezręcznej sytuacji. - ZB9 uniósł jeden kącik ust
-To znaczy? - Michał uniósł się na łokciach i spojrzał na mnie.
-Eee tam... - machnęłam ręką. - Dawno i nieprawda.
-Ehe. - wzdrygnął się brunet. - Nakryła mnie nago!
-Jasne! Byłeś w ręczniku!
-No właśnie!
-Prawie jakbym był goły!
-Prawie robi wielką różnicę!
Nawzajem się przekrzykiwaliśmy.
-Czuję się niezręcznie. - Piotrek odchrząknął.
-No ja też. - Kubiak uniósł jedną brew.
-Oglądacie dwójkę? - kolejny...
-Igła. - schowałam twarz w poduszkę.
-Co? - zdziwiony usiadł na podłodze i wpatrywał się w ekran telewizora. - Patrzcie, patrzcie! To ja obroniłem! - Krzysiek rzucał się po całym pokoju.
-Czy Wy tak zawsze? - zapytałam przerażona. Michał tylko pokiwał głową przytakując. - To fajnie.
Po chwili do mojego lokum wparowała cała reprezentacja. No prawie, Rucek jak zwykle grał w Minecrafta, Zagumny miał maraton "Rozmów w toku", bo jak on to ujął "nie lubi na siebie patrzeć" i Możdżonek powiedział, że woli porozmawiać z żoną, niż jak zwykle przesiadywać u kogoś w pokoju i grać w karty. Jedyni porządni.
-Zgłaszam zażalenie, na materiale byłem tylko 3 razy. - powiedział Winiarski.
-Raz 5 minut, drugi raz 5 minut i trzeci 15. - Kurek wywrócił oczami.
-I dlatego nie widziałem tam siebie. - zasmucił się Zbyszek.
-Bo Winiar zawsze zasłaniał cały kadr! - wszyscy się oburzyli.
-Moja wina, że kamera mnie kocha? - przyjmujący cwaniacko się uśmiechnął.
-Chyba te Twoje "hypnotajzing" spojrzenie. To ono przyciąga całą uwagę. - wtrąciłam się.
-Nie caałą. Całokształt też ma znaczenie. - wyszczerzył się.
-Skromny Michał. -westchnął Żygadło.
-Nie żeby coś, ale ja mnie widziano tylko raz i nie narzekam. - wywróciłam oczami.
-Bo jemu sodówka do głowy uderzyła. - odparł Bartek i poklepał Winiara po plecach.
-Jasne, jasne. - strącił jego rękę. - Chyba Tobie.
-Uuu, zaczyna się. Idę po popcorn! - krzyknął Piter, a wszyscy jak zwykle zmierzyli go wzrokiem. - No doobra, zostanę jak tak nalegacie... - wywrócił oczami. Wtedy usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Wszyscy zdziwieni spojrzeli się na mnie, a ja ruszyłam, aby otworzyć. W progu stanął doktor Sokal.
-Witam. I jak tam, papiery gotowe? - uśmiechnął się.
-Gotowe. Zapraszam. - zaprosiłam go do środka, a on tylko zrobił krok w przód i zamknął za sobą drzwi.
-Dzień dobry panie doktorze. - zasalutował Ignaczak. - Jak zdrówko?
-Nie narzekam Krzysiu. A Twoje?
-Trzymam się, doktorówna Werner w pogotowiu. - zaśmiał się, a ja podałam panu Sokalowi teczkę.
-No to się cieszę. Oglądaliście ten materiał o Was?
-Oglądaliśmy. - każdy wyszczerzył się w jego stronę.
-No to ja nie przeszkadzam, widzimy się na obiedzie - skinął głową i wyszedł na korytarz trzaskając drzwiami.
-Ile razy mam mówić żeby nie trzaskać!? - wydarł się Guma, a wszyscy skulili się w popłochu. No co jak co, ale Zagumnego nie można się nie bać.
-Co to było? - zdziwił się Igła po chwili.
-Co? - zapytałam.
-No taki dźwięk... taki specyficzny.
-Może to mi w brzuchu zaburczało - wyszczerzył się Pit. - No coo, od śniadania nic nie jadłem.
-Urzekła mnie Twoja historia. - mruknął Kuraś. - Ktoś znowu puka? - spojrzał na mnie, marszcząc brwi.
-Najwyraźniej. - zeszłam z łóżka, po drodze potykając się o leżącego Bartmana.
-Hej! - usłyszałam piskliwy głosik. Ten piskliwy głosik, który ranił moje uszy każdego dnia, który denerwował mnie codziennie i wprowadzał w szał. Miałam ochotę paść na ziemię i zabunkrować się, a mogłąm tylko zamknąć jej drzwi przed nosem, lecz dobre wychowanie mi na to nie pozwalało... choć chrzanić dobre wychowanie!
-Czego? - rzekłam prawie nie otwierając ust.
-Chciałam Wam powiedzieć, że jesteście za głośno. Słychać Was nawet u góry, a my mamy teraz ważne spotkanie organizacyjne. - stanęła podpierając się o boki.
-To nie jesteście w Tomaszowie i nie gracie sparingu? - zdziwiłam się.
-Już wróciliśmy i chcielibyśmy załatwić kilka spraw w ciszy, możemy?
-Magiczne słowo! - usłyszałam zza pleców. Głupia Barbie nie wiedziała o co chodzi, więc tylko uniosła brwi i wróciła do siebie. Brakowało tylko takiego tupnięcia nogą.
-Mam jej dość. - powiedziałam i usiadłam Kubiakowi na kolanach, a on pocałował mnie w ramię.
-Ale widzieliście, co za baba. O ciszę przyszła prosić. - parsknął Ignaczak. - Nas. O ciszę. Dobre sobie.
-"Mamy bardzo ważne spotkanie organizacyjne, a Wy jesteście za głośno. Proszę Was o ciszę!" - ZB9 przedrzeźniał ją i muszę przyznać, że całkiem nieźle mu szło.
-Idziemy w końcu na ten obiad? - jęknął Nowakowski. - Z głodu zemrę tutaj.
-Nie możemy do tego dopuścić! - przeraził się Kurek.
-No. To zawijamy żagiel i lecim na Szczecin. - Piotrek zamaszystym ruchem wygonił nas z pokoju.
-Podwijam kiecę i lecę. - Krzysiek poruszał brwiami.
-Zawijam kiecę i lecę. - Bartman uderzył go w czoło.
-Ale ja podwijam. - uniósł jedną brew i wyszczerzył się. - Jak można zawijać kiecę?!
-Tak jak podwijać. - Bartek wzruszył ramionami.
-Ale patrzcie. Niby zawijać i podwijać, dwa różne słowa, a znaczenie to samo. - zamyślił się libero.
-Rozmyślanie zostaw Piotrusiowi. - poklepałam go po plecach.
-Właśnie! Bo już do niczego tutaj nie będę potrzebny. - środkowy teatralnie otarł łzę spod oka.
-Pomijając blokowanie, to i tak za wiele nie robisz. - zaśmiał się Kurek.
-No wiesz! - oburzył się Pit. - Serwuję, blokuję, czasem zdarzy mi się atakować. Rozmyślam, obliczam, rozśmieszam. Widzisz? Beze mnie zginiecie. - zmrużył oczy.
-Grozisz nam? - Zbyszek założył ręce na torsie.
-Ja? Jakbym śmiał. - Nowakowski się wszystkiego wyparł. Po tej jakże burzliwej wymianie zdań wkroczyliśmy na stołówkę. Do okienka z wydawanym posiłkiem otworzyła się ogromna kolejka, a biedny Pit stał na szarym końcu.

_______________________________________________________________________

Dodaję rozdział tutaj, a na "I obiecaj, że już mnie nie opuścisz..." dodam jutro. ;-) Oczywiście tutaj też postaram się coś naskrobać.
Tymczasem spadam dalej romansować z książkami, a Wam pozostawiam opinię co do epizodu. ;-)
Pozdrawiam, Sissi. ♥
P.S. - Oglądaliście Skrę Bełchatów vs. Dynamo Moskwa? :D 

14 komentarzy:

  1. Rozdział wspaniały :))Mówiłam już miliard razy, że uwielbiam tu Pita, ale powiem miliard pierwszy :DD I w ogóle wszystkich tu uwielbiam, o!
    VE.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cóż mogę powiedzieć.. Chyba się powtórzę. GENIALNY ROZDZIAŁ. ;D.
    A co do meczu.. Tak oglądałam, i jestem dumna ze Skry. ^^
    Pozdrawiam. ;***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ja też jestem z nich dumna! ♥
      I dziękuję bardzo,
      pozdrawiam. ;-**

      Usuń
  3. jak zawsze żenialny rozdział :D czekam na kolejny rozdział tutaj i na drugim blogu :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Aaaaaa, poruszyłaś we mnie lawinę wspomnień! Pamiętam, jak byłam na Grunwaldzie i też się kłóciłyśmy o 'zawijam kiecę i lecę', tylko, że u nad było jeszcze zarzucam xD
    Kocham Piotrka i jego 'myślicielstwo' <3
    Kocham Igłę i jego suchary <3
    Kocham Gumę i jego ' nie trzaskać drzwiami! ' a tak Á propos, wiedziałaś, że słowo 'drzwi' ma tylko liczbę mnogą? XD
    Mogłabym jeszcze dłużej wymieniać za co kogo kocham, ale nie chcę zaśmiecać xd
    Kocham Ciebie xd
    I pozdrowienia, Sissi <3 : *

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tych drzwiach to rzeczywiście... ; o Nie zwróciłam uwagi. :D
      Dziękuję bardzo, baaardzo za miłe słowa. ♥ ;-**

      Usuń
  5. Czy można u Ciebie 'wykupić' karnet na dodawanie komentarzy "GENIALNY" ?:)
    Kocham! Wiem, że się powtarzam ale piszesz tak, że ja przez 2/3 rozdziału śmieję się jak mysza do sera:P (chyba tak to szlo) :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha. :D ♥
      DZiękuję bardzo, jest mi niezmiernie miło! ♥
      Pozdrawiam. ;-*

      Usuń
  6. Pojawił się czwarty rozdział na when-the-sun-goes-downstairs.blogspot.com, życzę miłej lektury:)

    OdpowiedzUsuń
  7. GENIALNY ! *__* Ale wprowadź trochę kłótni nie zawsze jest sialanka tak samo na Twoim 2 blogu też przydałaby się porządna kłotnia np. z Zatim :D Uwielbiam Cię Sissi ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo. ;-)
      Kłotni jako takiej porządnej nie będzie, ale kilka komplikacji mam zaplanowanych. :D
      Pozdrawiam. ;-)

      Usuń