piątek, 23 listopada 2012

~Rozdział 32~

-Pierogi z mięsem. - skrzywił się Kurek, gdy usiadł przy stole. - Najgorsze co może być...
-To może Ty pójdziesz do pani Feli i poskarżysz się na obiad? - wtrącił Zatorski.
-O nie, nie, niee... mam jeszcze całe życie przed sobą. - przeciął małego pierożka na pół. - Maatko, za jakie grzechy muszę to jeść.
-Jak nie chcesz to mi oddaj. - Bartman podstawił swój talerz.
-Nie będę Cię dokarmiać! Już wolę sam zjeść. - nabił ciasto na widelec i zbliżył do ust. Wszyscy wpatrywali się w niego jak w obrazek. - Czy to takie fascynujące? - z powrotem odłożył kęs na talerz.
-Chcę zobaczyć jak wypluwasz pieroga na stół! - krzyknął Zbyszek.
-Zibi... - westchnęłam.
Bartek podjął kolejną próbę zjedzenia kawałka pieroga.
-Raz kozie śmierć. - wziął głęboki oddech i razem z nim włożył widelec do ust. Z mocno zaciśniętymi powiekami przeżuwał posiłek.
-Wypluj, wypluj, wypluj. - mówił Bartman pod nosem.
Z widocznym zmuszeniem się i z odrazą przyjmujący połknął pieroga.
-Masakra. - odsunął od siebie talerz.
-A mi tam smakuje. - Piotrek wzruszył ramionami.
-Co Ci nie smakuje, zacznijmy od tego. - Winiar zmierzył go wzrokiem.
-Marcepan. - środkowy wyszczerzył się. - Czekoladki z marcepanem to zło.
-Ooo, popieram. - pokiwałam głową.
-Zawsze dostawałem czekoladki z marcepanem od mojego wujka Staszka pod choinkę. Nienawidziłem go za to, ale miał fajny samochód. - zamyślił się Winiarski. - Fajny samochód przebił wszystko.
-Ja też mam wujka z fajnym autem. - rzekł Piter z pełną buzią.
-Co? - Zbyszek niedosłyszał.
-Mówię, że mam wujka z fajnym autem. - Nowakowski powtórzył.
-Co ty gadasz!? - atakujący zbliżył się do niego, nasłuchując co mówi.
-MAM WUJKA Z FAJNYM SAMOCHODEM! - wydarł się Piotrek. Nawet panie kucharki zaprzestały swojej rozmowy i spojrzały się na nas z wyrzutem.
-Co się panie patrzą, osła Wam podprowadziliśmy?! - parsknął Ignaczak.
-Osła? - zaśmiałam się.
-A jakie dźwięki wydają osły? - zapytał Kuraś.
-I-ha-ha? - zaprezentował Ziomek. Jego głos + i-ha-ha = zgon.
-I-ha-ha to robi koń. - Igła spojrzał się na kolegę z pokoju spod byka.
-A osioł? - Bartek powtórzył swe pytanie.
-Io, Io? - Winiar przybrał minę myśliciela.
-O, Misiek ma rację! - zauważył Zbychu.
-Może zoologiem powinienem zostać? - uśmiechnął się.
-I naśladowałbyś odgłosy zwierząt. Nie głupie. - skinął głową Bartek.
-No. Może chociaż w tym byłbyś dobry. - mruknął Krzysiek, a zaraz po tym dostał "mukę" w ramię od Winiarskiego. Gdy już skończyliśmy pochłaniać swój obiad, nastał czas na wykonanie zadania Zatiego.
-No stary, podaj numer do swojej mamy, to zadzwonimy z kondolencjami. - Bartman poklepał młodego libero po plecach i wyjął komórkę w celu zapisania numeru.
-Nie straszcie mnie. - Paweł zrobił smutną minę. - Prędzej padnę na zawał, niż tam dojdę.
-Zawał lepiej brzmi, niż morderstwo popełnione przez kucharkę ze spalskiego ośrodka. - zaśmiał się Zbyszek.
-Bo powiedział, że zupa była za słona. - dodał Piter, śmiejąc się.
-Idę. - rzekł Zatorski i ruszył w stronę okienka pań wydających pożywienie.
-Popieprzyło go. - Bartek pokiwał z niedowierzaniem głową.
-Przepraszam! - krzyknął Paweł podnosząc dłoń do góry, aby kucharki go zauważyły. - Mogę prosić?
Jedna z pań kucharek podeszła do niego, lecz nie Fela-postrach kadry.
-W czym mogę służyć? - zapytała donośnym głosem.
-Chciałbym zgłosić, że te pierogi były nie do końca dogotowane. - oparł się o blat.
-Dobrze, dziękujemy za opinię, każda uwaga jest dla nas ważna. - kobieta uśmiechnęła się.
-Ale... ale jak to? - zdziwił się.
-Co ale jak to? - kobieta uniosła brwi.
-Co się dzieje? - pani Fela podeszła do okienka. Stamtąd słyszałam przełkniętą ślinę Zatorskiego.
-Bo ten młody człowiek mówi, że pierogi były niedogotowane. - oznajmiła.
-Niedogotowane? - Fela z wielkim grymasem na twarzy otworzyła drzwi od kuchni i wyszła w jego stronę.
-Ale jak najbardziej jadalne, tylko tak mówię... - Zati sztucznie się wyszczerzył.
-Nie ma bezpodstawnych uwag. - kobieta wolno do niego podchodziła.
-Kurczę, bo zrobi mu jeszcze krzywdę. - szturchnęłam Zbyszka i Kubiaka łokciem.
-Cii, oglądaj. - uciszył mnie Michał.
-To takie tam moje widzimisię. - Paweł cofając się wpadł na krzesło stojące za nim i upadł na ziemię. Najczarniejszy scenariusz przerzedł mi przez myśl, czyli te filmowe padnięcie na podłogę, złapanie za koszulkę i uderzanie głową o zimne i twarde kafelki. Tak nie można, prawda?
-Nic panu nie jest? - zapytała Felicja.
-Nie. - chłopak odparł krótko i czym prędzej wstał. Mniej więcej wyglądało to jak takie wahadełko. Stoi Zati, leży Zati, stoi Zati. - To ja lepiej pójdę. - ukłonił się lekko i wybiegł ze stołówki w popłochu. Reszta tylko odprowadziła go wzrokiem.
-Brygada, zmywamy się, bo zaraz nam się oberwie. - szepnął Ignaczak, a wszyscy w błyskawicznym tempie, ulotnili się z sali.
-Nigdy więcej takich głupich wyzwań! - krzyknęłam naciskając przycisk od windy.
-No, a dyskwalifikacja? - powiedział Dziku, a Zbyszek posłał mu gniewne spojrzenie.
-Dajcie mi jeszcze trochę czasu, to powiem Wam to cholerne słowo dziesięć razy bez wzięcia oddechu. - zapewnił.
-Ty lepiej nic nie obiecuj. - poklepałam go po plecach i wszyscy wsiedliśmy do windy. Wszyscy, poza Piotrkiem i Winiarskim niestety. Są za grubi!
-To co, chwila dla brzuszka, a potem u Agaty? - zapytał Zbyszek.
-Ta jasne! U mnie już byliście! - oburzyłam się.
-Żarcik. - wyszczerzył się atakujący i przeczochrał moje włosy. - Można u nas. Nie Misiek?
-Jak posprzątasz. - uśmiechnął się.
-Da radę. Do potem młodzieży!
Po tych słowach wszyscy skierowali się do swoich pokoi. Zdjęłam buty i rzuciłam się na łóżko. Muszę korzystać z ich obecności dopóki mogę, bo jeszcze tylko 3 dni. Po części mam ich już dość, no ale potem będę żałować. Włączyłam swojego Ipoda, włożyłam słuchawki do uszu i odpłynęłam. W sensie nie zasnęłam, ale miałam moment wyłączenia. No wiecie o co chodzi!
-No Zbyyyyszeeeeeek! - usłyszałam z korytarza. Tak, usłyszałam. Nawet wtedy kiedy miałam słuchawki na uszach. - Nie lubię Cię! Zbyszeeeeeeeeek, no!
Szybko otworzyłam drzwi od pokoju, a do niego wpadł Zibi. Dosłownie wpadł.
-Ty to masz wyczucie. - pomasował swoje plecy.
-Kto ma tutaj wyczucie ten ma. - parsknęłam. - CoWy się tak drzecie?!
-Agata! Powiedz mu coś! - krzyczał zasapany Winiarski.
-Mówię Ci coś. - zwróciłam się do atakującego, a on tylko pokiwał głową uśmiechając się.
-Dzięki. - przyjmujący wywrócił oczami. - Oddawaj mi to! - rzucił się na bruneta.
-Agata! Łap! - siatkarz rzucił we mnie czymś niebieskim. Nie wiedziałam co to, ale kiedy złapałam, od razu wypuściłam z rąk.
-Co to jest?! - wytarłam ręce o koszulkę.
-Czyste i pachnące. - Michał chwycił swoje bokserki i podstawił mi je pod nos. Gdybym miała odrobinę dłuższy kręgosłup, z pewnością dotknęłabym w tamtej chwili podłogi.
-Czemu biegasz z jego bokserkami w łapie?! - zaśmiałam się.
-A widziałaś w co one są? - Zbyszek wybuchł jeszcze większym śmiechem.
-No nie zdążyłam. - podparłam się pod boki.
-W owieczki, latające na dywanach i chmurkach. Czujesz to? Ciężka ćpalnia. - prychnął ciemnowłosy.
-I jaki był cel w tym, że szlajasz się po korytarzu z jego majtkami?
-Przynajmniej było śmiesznie. - siatkarz wzruszył ramionami.
-Wy to już macie całkowicie zrytą czaszkę. - lekko uderzyłam Zibiego w tył głowy.
-Może trochę. - uśmiechnął się.
-Zibi? Czemu Winiarski biega po korytarzu z bokserkami w dłoni? - zapytał stojący w progu doktor Sokal. Nie mogłam wytrzymać, żeby się nie zaśmiać.
-Może lubi? - Zbyszek odpowiedział pytaniem na pytanie z wielkim wyrzutem.
-Współczuję... - westchnął spoglądając na mnie, a po moim policzku spływały łzy ze śmiechu. - Myślałem, że chociaż przy kobiecie będzie spokojniej.
-E tam, Agata rozumie. - atakujący zarzucił swoją rękę na moje ramię.
-Tak, rozumiem. - poparłam go. - A poza tym zdążyłam się przyzwyczaić. - zrzuciłam z siebie kończynę Bartmana.
-Kradzieju majtek i Kubiakowa chodźcie już! - zawołał nas Winiar.
-Agata Kubiak? Wolę Werner. - skrzywił się ZB9.
-A Werner-Kubiak? - zamyśliłam się.
-Werner. - dźgnął mnie palcem w żebra i weszliśmy do pokoju obok.
-Słyszałem o całym zajściu. Trzeba było wcześniej powiedzieć, to pożyczyłbym Ci jakieś gacie. - Dziku poklepał przyjaciela po plecach. - Nie musiałbyś wtedy biegać po hotelu z bielizną Winiara.
-A jeśli chcesz bardziej skąpą, to idź do Agaty. - wtrącił Igła.
-Spoko, wziąłem zapas. - mrugnął okiem.
-Oglądamy coś? - zapytał Kurek wchodząc do pokoju z laptopem.
-A musimy coś oglądać? - zapytał Piter. - Masz jakieś gry?
-Simsy. - wyszczerzył się Kuraś.
-Genialnie! Odpalaj. - środkowy zatarł ręce. Po kilku minutach siatkarze zaczęli tworzyć swoją rodzinę. Po stworzeniu jednego osobnika, wiem, że nie będzie to całkiem normalna rodzinka.

___________________________________________________________

No i mamy weekend! Wymarzony, wyczekany, upragniony! Mam zamiar nareszcie odpocząć, a Wy? ;-)
Pozdrawiam, Sissi. ♥
I obiecaj, że już mnie nie opuścisz...

11 komentarzy:

  1. Uwielbiam czytać twojego bloga, choć mam jedną uwagę, jeśli mogę, czemu Piter tu jest taki hmm dziwny , filozof i wgl ? :D Ale ogólnie zajebisty blog!
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie na nowy rozdział ;)
    http://nowa-historia-zycia.blogspot.com/2012/11/vi.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak się wtrącę tylko :D Taki Piter jest fajnyy ;d i inny niż wszędzie :D
      VE.

      Usuń
    2. Szczerze, to sama nie wiem czemu! :D
      Taka łatka przylgnęła do niego od samego początku. To wyszło samo z siebie. :D
      I dziękuję bardzo. ;-*

      Usuń
  2. Karnet na genialne rozdziały widzę się posiada :D
    VE.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahaha :D
      Dostępny wyłącznie w sklepach Tesco. ;> :D
      Dzięki i pozdrawiam. ;-*

      Usuń
    2. muszę się do Tesco wybrać ;D

      Usuń
    3. Taka tam kryptoreklama. :D

      Usuń
  3. Wyraziłam Tobie swoje zdanie:D Jesteś moim guru! Oo :D
    Kiedy doczekam się aż Zibi powie to arcy trudne słowo "Dyskwalifikacja"? :D Bo teraz to mnie ono prześladuje:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. : o DZiękuuuuję! ;-****
      Zibi się przymierza, trenuje całe dnie i całe noce! :D
      Pozdrawiam!

      Usuń
  4. Simsowa rodzinka siatkarzy, wolę sobie tego nie wyobrażać, haha. ;D
    Pozdroawiam ! ;**

    OdpowiedzUsuń