czwartek, 1 listopada 2012

~Rozdział 16~


Gdy już powoli przysypiałam przytulona do zimnej butelki z wodą i poduszką pod głową, przykryta kocyczkiem, usłyszałam cichutkie pukanie do drzwi.
-Prooooszeee... - jęknęłam przecierając twarz. Drzwi uchyliły się.
-Można? - ktoś szepnął.
-No włazić... - westchnęłam i zmieniłam pozycję na w pół siedzącą. - Pit?
-No bo nie mam co robić... - przybrał smutną minę i usiadł na łóżku obok, nawet nie pościelonym po ostatniej wizycie Bartka...
-Ooo, chłopcy nie chcą się z Tobą bawić? - zapytałam rozżalona.
-Nie. - odparł krótko i teatralnie otarł łzę spod oka.
-Supraaaaaaaajs! - do pokoju wparowali pozostali siatkarze z wielkim pudłem. Załamałam się, znowu oni. - Chcieliśmy Ci podziękować za ocalenie nas od śmierci z przemęczenia... - Igła podając mi kolorowy karton pochylił się przede mną. Zdziwiona odebrałam podarunek i zabrałam się za otwieranie go, a tam zastałam olbrzymi, czekoladowy tort. No i jak tu ich nie kochać...?! Każdego po kolei wyściskałam i wyjęłam ciasto z pudełka. Wszyscy jak dzicz napadła na słodycz, a po minucie nie zostało z niego nic. Poza oczywiście brudnymi talerzami i walającym się po podłodze kartonem.
-Będę gruba! - jęknęłam oblizując palce.
-Tobie to nie grozi. - oznajmił Zibi i dźgnął mnie palcem w żebra. - No, nawet grama tłuszczyku tutaj nie ma!
-A co chciałbyś, żeby była taka otyła jak ty?! - zaśmiał się Ignaczak.
-Nie przesadzajmy... - przymusowo uniósł kąciki ust ku górze. - No to jak tyle kalorii Ci dzisiaj przybyło, to będziesz musiała to spalić, co nie? - szturchał mnie łokciem.
-Sam mówisz, że mi tłuszczyk nie przeszkadza, a nagle o spalaniu wyjeżdżasz. Spadaj, jestem tylko lekarką. - reszta siatkarzy mnie poparła, a Zibi wywrócił oczami.
-To co, seansik? - Pit pocierał rękoma.
-Znowu? - westchnęłam. - Jak nie mecze, to picie, jak nie picie to filmy... zero urozmaicenia!
-No to coś zaproponuj... - Kurek założył ręce na torsie.
-Spacerek po lesie na przykład. - wyszczerzyłam się.
-Przypominam, że mamy ostre zapalenie korzonków! - wciął się Piter. - Ja tam jestem za seansem. - wzruszył ramionami.
-Ale nie u mnie! - zaparłam się od razu schodząc z łóżka. - Igła, do teraz śmierdzi piwem...
-Oj no sorry, no... - spuścił głowę. Posprzątaliśmy po tortowej uczcie i tym razem wybór padł na pokój Zbyszka i Dzika. Dostawca sprzętu (czyt. Kuraś) sprawdził się i zapewnił nam rozrywkę na najwyższym poziomie. Za reklamę powinni mi płacić!
-Ale obejrzymy w końcu... - zaczął Zibi.
-Nie! - wszyscy jednocześnie mu przerwali.
-Ale obejrzymy jakąś komedię romantyczną?! - wydarł się Zbyszek na cały ośrodek. - W ogóle się ze mną nie liczycie! Już od razu myślicie, że jakieś nieczyste i grzeszne filmy mam na myśli, a tu proszę!
-Dobra, Zbyszek. Wyluuzuj, coś się znajdzie. - Bartek chwilę poszperał w swoich tajnych folderach i znalazł komedię romantyczną na życzenie atakującego. Igła wziął się za otwieranie paczki ciasteczek, przez co dostał burę od Pita, bo był za głośno. Wszyscy po kolei rzucili się na przekąskę i cichutko chrupali, aby tylko Piotrek nie nakrzyczał. Oczywiście Bartman był wniebowzięty seansem, ale pozostali zasypiali na siedząco, a to dopiero południe.
-I jak się skończyło? - zapytał Krzysiek, wyrwany z objęć Morfeusza.
-Okazało się, że Margot nie kocha się w Ralfie, bo kocha się w Stevenie, ale Steven kocha się w Gabriell... - wyliczał jednym tchem Zibi.
-A Gabriell kochała się w Margot? - odrzekł.
-Nie, w Thomasie.
-Oglądałem od początku do końca i tak się nie połapałem... - pokiwał głową Kubiak, a ja go poparłam. Byłam w takiej samej sytuacji. Zbyszek, niby z pozoru wychowany na filmach akcji i sensacji, a tu romantiki. Proszę, proszę.
-Coś jeszcze oglądamy? - Bartek poczłapał w stronę laptopa.
-Pograjmy w karty! - krzyknął Krzysiu, z pełnią entuzjazmu w głosie i od razu chwycił za talię kart.
-Ale nie w pokera! - ostrzegłam.
-Poker to najlepsza gra wszechczasów! Jak można w nią nie umieć, albo nie chcieć grać? - obruszył się atakujący.
-Zwyczajnie. - wzruszyłam ramionami.
-Spooko, nauczymy Cię. - oznajmił Dziku i rozdał wszystkim karty. Nie pewnie chwyciłam za kartoniki i spojrzałam na nie. Wszyscy zabrali się za wymienianie, przekładali je z jednej do drugiej strony, a ja nie wiedziałam co mam zrobić. Michał postanowił, że pominie kilka kolejek i będzie grał razem ze mną.
-Patrz, tą przełóż tutaj i masz full'a! - cisnęłam kartami o łóżko. Chłopcy z uznaniem pokiwali głowami i rozpoczęliśmy następną rundę. Z każdą chwilą szło mi coraz lepiej i już sama decydowałam co chcę zrobić, więc Kubiak już mi nie pomagał.
-Poker! - krzyknęłam i rzuciłam kartami.
-I do tego królewski... - mruknął Pit z otwartą buzią.
-No bo głupi, to ma zawsze szczęście! - odrzekł Bartek, po czym dostał w łeb od swojego towarzysza-Piotrka.
-No, no, noo. Gratulaacje, młoda. - Ignaczak poklepał mnie po ramieniu. - Masz u nas kolejne ciacho. - zaśmiał się.
-Nie gram z Wami, słabiaki. - oddałam swoje kartoniki i podkładając ręce pod kark rzuciłam się na łóżko. Obserwowałam dalej toczącą się grę, ale do końca nikt już nie miał pokera, albo chociażby karety lub fulla, także słabiutko. Potem zebraliśmy się i poszliśmy na obiad. Udawałam, że udzielam porad lekarskich chłopakom, aby się nie przemęczali i leżeli w łóżku, a jutro już będą mogli spokojnie grać. Na talerz nałożyłam sobie kawałek grillowanej ryby i surówkę, a do tego szklankę wody. Tamci jak zwykle góry jedzenia,a potem będą narzekać, że nie mogą ruszyć się na boisku! Po skończonym posiłku, znów wróciliśmy do swoich pokoi, ale tym razem uprzedziłam chłopaków, że nie ma mnie dla nikogo, chyba że coś poważnego, typu urwana noga, albo brak oka, w skutek zabawy nożami. Z nimi nigdy nic nie wiadomo... założyłam słuchawki na uszy, przykryłam się kocykiem i w pozycji embrionalnej zamknęłam oczy.
***
Obudziłam się kilka minut przed kolacją. Nawet nie miałam czasu, żeby spalić obiad, a tutaj już następne żarcie, więc postanowiłam, że nie zejdę na posiłek, bo i tak nie byłam głodna, a w razie wypadku mam żelki z "biedronki".
-Aga nie schodzi? - usłyszałam głos za drzwiami.
-Może już jest na stołówce... - druga osoba odpowiedziała. Jak miło, że się o mnie martwią. Ciepełko ogarnęło moje serduszko i przez tą chwilę mogę dla nich zrobić wszystko, ale do czasu... przez ten nagły przypływ miłości do nich, uznałam, że zejdę na dół, lecz po prostu nie będę nic jadła. Pogadam z nimi, pośmieję się. Zarzuciłam bluzę na siebie i zbiegłam po schodach na dół. Na stołówce było już słychać dźwięk widelców, obijanych o talerze i chichy chłopaków. Na talerz nałożyłam sobie malutką porcyjkę sałatki greckiej, bo tak smakowicie wyglądała, że nie mogłam jej się oprzeć i przysiadłam się do siatkarzy.
-Mamy dzisiaj fajny plan... - zaczął Winiar, poruszając brwiami.
-Mam się bać? - odparłam.
-Chyba tak, bo może Ci to grozić uszczerbiem na zdrowiu... - oznajmił Kubiak.
-Aha, no to ja się na to nie piszę. - wyszczerzyłam się.
-A umiesz tańczyć? - zapytał Zibi.
-No królową parkietu to ja nie jestem. - parsknęłam.
-No to będzie doskonała okazja, żeby się nauczyć! Zaraz siatkarze z Serbii tutaj przyjadą na zgrupowanie i robimy małą imprezkę powitalną. - Zbyszek także pokazał rząd swoich białych zębów.
-Dyskoteka? Tutaj? - wybuchnęłam śmiechem. - Wy i Wasze korzonki...
-Tworzymy doskonałą parę. - wtrącił się Pit. - Uzupełniamy się.
-Uzgodniliśmy już wszystko z trenerem i sztabem, i obsługą ośrodka, także będzie biba na sto! - powiedział Kurek.
-Jezu, wy nie potraficie położyć się, usnąć, odpocząć, tylko zawsze musicie coś robić i wciągać w to mnie?! - pokiwałam głową. - A potem narzekacie, że nie macie siły i muszę Was korzonkami ratować.
-Potańczysz, usłyszysz tą przepiekną nutę z BumBox'a to Ci przejdzie... - oznajmił Kurek. - A nasi koledzy właśnie przyjechali. - uśmiechnął się i wszyscy ruszyli w ich kierunku, aby się przywitać.

________________________________________

Przepraszam, że tak późno, ale miałam zabiegany dzień i dopiero teraz weszłam na komputer. :C
Skra wygrała! ♥
I mam do Was pytanko ... kojarzy ktoś tą muzykę z
http://www.youtube.com/watch?v=yQU2IshOTTg&list=FLAkk-lUz-nwIUCYN79iXtzA&index=1&feature=plpp_video  z minuty 1:15 ? :D Zakochałam się w niej. *___*
A to mój drugi blog : http://me-and-you-belong-together.blogspot.com/   Zapraszam i pozdrawiam. :* Sissi .♥

3 komentarze:

  1. I love zabawa nożami <3
    Niezły pomysł z Zibim-romantykiem xd
    Uwielbiam twoje poczucie humoru : p

    OdpowiedzUsuń
  2. jak zawsze ciekawy rozdział ^^ cieszę się, że często dodajesz nowe rodziały :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział genialny. ;D. Zibi romantyk ? haha. ;d
    Hm.. Piosenki nie kojarzę, ale pewnie nie polska. ;p
    Pozdrawiam ! ;*

    OdpowiedzUsuń