-Wiesz co, podobała mi się ta Twoja wcześniejsza postawa, czyli "Misiek Kubiak i jego walnę prosto z mostu", ale teraz to zaczynasz mnie już wkurzać... - powiedziałam surowym tonem.
-No bo myślisz, że to tak łatwo! - oburzył się. - A może lepiej nic nie będę mówił... wiedziałem, że to zły pomysł. - machnął ręką i wyszedł z pokoju.
-I jak, i jak?! - dało się słyszeć z korytarza.
-Dałem dupy... - po tych słowach zrobiło mi się żal. To nie on dał dupy, tylko ja! Wybiegłam za nim na korytarz.
-Michał! Michał! - wołałam. Biegnąc uderzyłam w drzwi, które właśnie otwierał Michał... ale Winiarski. Z hukiem upadłam na podłogę, a przestraszony przyjmujący rzucił mi się na pomoc. Reszta ludzi jak jeden brat wyszli z norek i przerażeni przyglądali się całemu zajściu.
-Wygląda na to, że będziesz miała guza... - wescthnął. - Ale raczej będziesz żyć. - odparł Winiar i pomógł mi wstać. - A w czym Ci mogę pomóc?
-Nie nic, znaczy ja biegłam do Kubiaka.
-No to trzeba "Dziku" wołać, a nie Michał!
-Co chcecie?! - z pokoju wynurzył się Rucy. - Znowu fałszywy alarm?! Ja tutaj poważne rozgrywki w Warcrafcie prowadzę, a Ci sobie żarty stroją, cholera jasna mać! - Rucek pokrzyczał, pokrzyczał i wrócił do gry.
-No to gdzie mieszka Dzik? - zwróciłam swoje pytanie do Winiarskiego.
-Obok Ciebie...- zaśmiał się i przywalił plaskacza w czoło. - Ale raczej nie ma go tam teraz, bo słyszałem jak rozmawiał z Bartkiem.
-Powinien być zakaz przechadzek po Hotelu! - oznajmiłam, podziękowałam Michałowi za pomoc, a reszcie powiedziałam, że koniec przedstawienia i proszone jest samowolne rozejście się do pokoi. Ruszyłam przed siebie chwiejnym krokiem, bo niemiłosiernie kręciło mi się w głowie. Po chwili usłyszałam ich głosy w pokoju 79. Nie wiedziałam, czy to na stówę byli oni, ale postanowiłam, że zapukam.
-Igła, jeśli to ty z kamerą, to spieprzaj! - usłyszałam głos Kurka.
-A jak ktoś inny, to można? - zapytałam niewinnie.
-Oby bez kamery!
Delikatnie chwyciłam za klamkę i weszłam do środka. Tam wielki zonk, bo mieli brudniej niż ja u siebie w domu, także szacun, bo to nie lada wyczyn!
-No to my może Was zostawimy... - Bartek pociągnął za sobą Piotrka.
-Ale nic ma stąd nie zniknąć! - dodał Cichy i razem z Kurkiem wyszli na zewnątrz.
-Daję głowę, że teraz podsłuchują pod drzwiami. - szepnął Michał, po czym po cichutku podszedł do nich i szarpnął, a chłopcy z powrotem wpadli do środka.
-No widzisz Bartuś, Twój M&M's się znalazł! - powiedział Piter, podnosząc cukierka z podłogi i pokazując go przyjacielowi. Kurek tylko pociągnął go za koszulkę i znów wyprowadził.
-Oddawaj go! - krzyknął Bartek zamykając drzwi.
-Za późno! - odparł Pit.
-Jak dzieci... - pokręciłam głową. - No to dowiem się w końcu o co chodzi?
-A co ty masz na czole? - przestraszył się Kubiak.
-Guza. Nazywa się Benek i urodził się jak za Tobą biegłam!
-Co? - do Kubiaka chyba nie wszystkie te informacje dotarły.
-Przywaliłam łbem w drzwi Winiara. Widzisz jak to prosto powiedzieć. Teraz Twoja kolej. -założyłam nogę na nogę i oparłam się na łokciu.
-Ale jak to łbem? - zdziwił się.
-Michaaaaaaaaaaaaał! - wydarłam się na całą Spałę.
-Ejj, chyba się nie zgodziła. - szepnął Piotrek pod drzwiami.
-Nie no, ja zwariuję. - schowałam twarz w dłoniach.
-Zacznę może tak... - powiedział Michał.
-Znów zaczynać? - westchnęłam. Kubiak wymownie się na mnie spojrzał, a już zamknęłam jadaczkę.
-Spała to ładna, nie za duża wioseczka, roi się tutaj od niezbadanych, leśnych szlaków, pełno tutaj dzikich...
-Dzikich! - Bartek wybuchł głośnym śmiechem, ale zaraz potem dostał chyba od Pita w łeb. Nie wiem, tak mi się wydawało. Razem z Michałem tylko wywróciliśmy oczami i dałam mu znak, aby kontynuował.
-Dzikich zwierząt i fajnie by było, gdybyś uczestniczyła w poznawaniu tego zakątka. Wiesz, taka wycieczka krajoznawcza. - zakończył i głośno wypuścił powietrze.
-Krajoznawcza? Chyba Spałoznawcza! - zaśmiałam się, ale kiedy zauważyłam, że Michała to w ogóle nie ruszyło, odchrząknęłam i przywróciłam się do porządku. - I to tyle? -dodałam po chwili.
-No... a co? Rozczarowana?
-Nie... znaczy... no w sumie może troszkę. Myślałam, że to sprawa jakiegoś większego kalibru typu, zabicie mojego chomika kapciem, ale ja nie posiadam chomika, więc dlaczego miałbyś akurat to zrobić, co nie? - mina Michała wyrażała więcej niż milion słów i wyglądała mniej więcej "Kogo ja zaprosiłem na ten spacer?!", a graficznie można to przedstawić tak: O___o .
-No to jaka decyzja? - zapytał.
-Pozytywna! - odparłam.
-W ciąży jesteś, czy na prawo jazdy zdajesz. Tak albo nie, a nie jakieś pozytywy! Proste.
-No to raczej mogłeś wywnioskować, że się zgadzam... za ile i gdzie?
-Za 20 minut, na dole?
-Okej. - wyszłam z pokoju i widząc Bartka, i Pita przyklejonych do ściany niczym rzep do psiego ogona, pokiwałam głową i powiedziałam:
-Myślicie, że Was nie zauważę?
-No poniekąd to mieliśmy taką nadzieję, ale wiesz tak na serio, to my sprawdzaliśmy stabilność tych ścian. Niby trwałe, ale nigdy nic nie wiadomo!- powiedział Bartek klepiąc ścianę.
-No! - dodał Piotrek i powtórzył czynność kolegi.
-Wy jesteście stuknięci! - zaśmiałam się i wróciłam do mojego lokum. Przebrałam się bluzkę, na nią narzuciłam beżowy kardigan, potem nałożyłam rurki, a całość dopełniły moje najwygodniejsze, zwykłe tenisówki. Włosy związałam w wysokiego koczka i zeszłam na dół. Michał ubrany był w koszulę, której rękawy podwinięte miał na wysokość łokci, plus dżinsy i buty. Po ponownym krótkim przywitaniu i podniesieniu sobie mniemania komplementami o wyglądzie ruszyliśmy na pobliską polankę. Jak to Dzik powiedział "Anastasi w hotelu, idź na polanę przyjacielu". Zrozumiałam to dwuznacznie, ale trzymałam się tej drugiej, grzeczniejszej wersji mojego toku myślenia. Łąka otrzymała przydomek "zatrutej", bo jak się potem okazało, było tutaj tyle spalskich imprez, że brak słów, a kiedyś do "soczku" siatkarzy, nalazło pełno czerwonych mrówek, przez co mieli rozstrój żołądka, a Andrea załamał się psychicznie i nie wychodził z pokoju 3 dni. Biedny, musi z nimi użerać się 24 h, prawie 200 dni w roku, pomijając dwu tygodniowe wakacje i okres ligowy. Obydwoje wśród gadania o wszystkim i o niczym przeszliśmy nawet spory kawałek, a żeby odpocząć usiedliśmy na pieńkach, niedawno ściętych drzew. Słońce lekko przygrzewało i wiał delikatny, ciepły wiatr. Już całkowicie zapomniałam co oznacza ciepło promieni słonecznych, bo w Anglii same ulewy, deszcze i dla odmiany... ulewy! Totalnie się rozluźniłam ogrzewając swoją twarz. Wokół cisza, tylko śpiew ptaków i szum drzew. Romantiko.
-Dzięki, że mnie tutaj przyprowadziłeś. - rzekłam.
-Nie ma sprawy. Do usług. - odparł Michał, a ja się zaśmiałam. Postanowiłam, że położę się na trawie, zdjęłam swój sweter i rozłożyłam go na ziemi.
-Ejj, mrówki Cię zjedzą! - Michał próbował mnie jakoś odwlec od tego pomysłu, ale nie zwracałam na niego uwagi. Teraz słońce już całkiem przygrzewało.
-No dobra, ja też się położę. - powiedział i ułożył się tuż obok mnie. Leżeliśmy tak dłuższą chwilę, w ciszy, żadne z nas nic nie mówiło. Nagle poczułam dziwny cień, a przed oczami zrobiło się ciemno. Otworzyłam oczy, a centralnie nade mną leżał oparty na łokciach Michał i przypatrywał się mi. Zdziwiona uniosłam jedną brew do góry i także chciałam się podnieść, ale Michał ujął w dłonie moje policzki i wpił mi się w wargi.
________________________________________________
Tadadaaaaaam. ;>> Nie wiem, czy długość odpowiada... ale ważne, że rozdział się pojawił. :D Wcześniej niż zwykle, ale już nie mogłam się doczekać, żeby wysłać go Wam, także macie. :) Naprawdę nie wiem kiedy pojawi się następny. Albo w czwartek, albo dopiero w weekend. :C Ale nie "posądzajcie" mnie o szybkie rozwinięcie, bo to wszystko ma zaplanowane skutki. :> :D Życzę miłego tygodnia i pozdrawiam, Sissi. ♥
dopiero w czwarteek .? ;cc jak tylko dasz rade wcześniej to będzie super . ;))
OdpowiedzUsuńMoże mi się uda, ale jakby co do do czwartku. ;)))
Usuńa mozesz dodać jeszcze jeden dzisiaj .? ;)
UsuńChciałam Was potrzymać jeszcze trochę w napięciu... spróbuję. :D
Usuńja się po prostu doczekać nie mogee .! xd
UsuńAaaaaaaaaalee świetnie! Masz talent do pisania tych zabawnych dialogów i sytuacji. Już się nie mogę doczekać następnego !
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo. :))
Usuńbłagam Cię dawaj już next'a <3
OdpowiedzUsuńJuż niedługo. :))
Usuńczytałam ten rozdział z bananem na twarzy co jakiś czas wybuchając śmiechem ^^ świetnie piszesz ;)) ciekawe zakończenie :D
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo. ;)))))
UsuńGenialne, czekam na kolejny. ;)
OdpowiedzUsuń'zabicie mojego chomika kapciem' - poprawiłaś mi tym humor. ^^
To się niezmiernie cieszę. :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. ;))
Świetne opowiadanie ! Wyciągnęło mnie tak że wszystkie rozdziały przeczytałam naraz ! Usmialam się z pita i kurasia! Ci to mają nieźle sciemy z tymi ścianami! Czekam już na kolejny rozdział. Piszesz świetnie !
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na siostra-siatkarza.blogspot.com na kolejny rozdział ! I oczywiście zachęcam do komentowania. :-D
Dziękuję bardzo i na pewno wpadnę. ;))
UsuńNormalnie aż się śmiałam do monitora jak głupia ;]
OdpowiedzUsuńOd razu mi się humor poprawił :D