sobota, 20 października 2012

~Rozdział 7~

Zabrałam się za rozpakowywanie moich tobołków. Wszystko starannie składałam i odkładałam do szafy. Kiedy walizka była już pusta, wcisnęłam ją gdzieś w kąt i rzuciłam się na łóżko. Odpaliłam telewizor i leciał akurat jakiś serial. Szczerze to w Anglii brakowało mi tych polskich tasiemców. Pod głowę podłożyłam masę poduszek i w skupieniu przyglądałam się telewizorowi. Chwilę potem usłyszałam ciche pukanie do drzwi.
-Można? - usłyszałam głos Kubiaka.
-Proszę, proszę... - odparłam.
-Nie ma wylegiwania! W tej chwili się przebierać i na trening! - Michał wyciągnął mnie z łóżka, chwytając za kostki, kiedy zauważył, że odpoczywam sobie w najlepsze.
-Na jaki treeening, lekarzem jestem. - odparłam powracając do pozycji leżącej.
-No i co, zawsze musisz nas pilnować! - kolejny raz podjął próbę zwalenia mnie z łoża.
-Michaaaaaaał!- jęknęłam. -Gdzie ja mam trenować?!
-No chodź, raz sobie pobiegasz, to wyjdzie Ci to na zdrowie... - usiadł obok mnie. Tylko się na niego popatrzyłam, głęboko westchnęłam i pokiwałam głową.
-No dobra... - może rzeczywiście, jak raz się przebiegnę, to nic mi się nie stanie.
-Zuch dziewczyna! - Michał aż klasnął w dłonie. - To ja nie przeszkadzam. Za 20 minut zapraszamy do recepcji.
Wyjęłam z szafy jakieś spodnie dresowe, bokserkę i zapinaną bluzę z kapturem. Włosy związałam w wysokiego kucyka, mocno zawiązałam buty i wyszłam z pokoju. Tam już zgraja siatkarzy. Przywitali mnie z wielkim entuzjazmem. Zameldowałam się trenerowi Anastasiemu i wszyscy ruszyliśmy ku pobliskiemu laskowi.
-A jednak Misiek Cię przekonał? - obok mnie znalazł się Zibi.
-No tak, w końcu biorę za Was poniekąd jakąś odpowiedzialność, co nie? - mrugnęłam okiem. Zibi tylko wyszczerzył rządek swoich białych zębów.
-Ścigasz się? - powiedział dosyć pewny siebie i swoich możliwości.
-Chcesz się ścigać z kobietą? Zbyszek, proszę Cię.. - przewróciłam oczami.
-Same rządacie równouprawnienia! - oburzył się.
-A co równouprawnienia mają do wyścigów ze słabszą kobietą? - wybuchnęłam śmiechem.
-Mądrala...
-Dobra, dobra... - poklepałam go po plecach i szybszym tempem pobiegłam przed siebie, zostawiając Zibiego w tyle.
-Pani doktor jak wyrwała do przodu! - krzyczał za mną Igła. Pomachałam im, nawet się nie odwracając i trzymałam swoje tempo. Obiegliśmy cały las wokół, a ja biegłam na czele. Nikomu nie chciało się mnie wyprzedzać, więc do samego końca prowadziłam. Wparowałam do ośrodka nieźle zmachana, a za mną po kolei przybywali chłopaki. Wjechałam na górę windą i udałam się do swojego pokoju. Co do otwierania drzwi to muszę jeszcze nabrać wprawy. Po nieco dłuższym czasie weszłam do środka, zrzuciłam z siebie spocone ciuchy i wzięłam kąpiel. Jak dobrze, że wynaleźli takie cudo jak prysznic! Potem wyszłam z łazienki i znów położyłam się na łóżku. Usłyszałam pukanie i uderzyłam się w czoło.
-Kto tam?! - krzyknęłam.
-Pacjent...
Podeszłam do drzwi i otworzyłam je. Przed nimi stał Winiar, trzymający się za palec.
-Opatrzysz? - powiedział ze skruszoną miną wskazując na skaleczenie.
-No opatrzę, opatrzę. Wchodź. - zaprosiłam go do środka i chwyciłam za apteczkę. -Co zrobiłeś?
-Kuraś mnie ugryzł... - oznajmił całkiem poważnie. Z lekko drwiącym wzrokiem spojrzałam się na niego i zaśmiałam się.
-No ale szczerze...
-No mówię, Kurek mnie ugryzł. - odparł, a ja zawinęłam mu palec plastrem.
-Będziesz żył. - przeczochrałam mu włosy.
-No to dzięki za słowa otuchy... - powiedział i kiedy już miał wychodzić, odwrócił się i zapytał:
-Gramy dzisiaj w karty z chłopakami, wpadniesz?
Nie wiele myśląc zgodziłam się, a Michał zareagował bardzo żywiołowo. Zamknął za sobą drzwi, a ja zadzwoniłam do mamy. Dłuższą chwilę zajęło mi opowiadanie o siatkarzach i o całym ośrodku. Potem spojrzałam na zegarek, na dworze było już dosyć ciemno. Zarzuciłam na siebie beżowy, rozpinany sweterek i wyszłam z pokoju.
-O, jesteś! A właśnie po Ciebie szedłem. - spotkałam na korytarzu Bartka.
-Chyba boję się z Tobą iść... - powiedziałam cicho.
On zrobił wielkie oczy.
-Dlaczego?! - przestraszył się.
-Bo gryziesz ludzi po palcach. - wybuchnęłam śmiechem.
-Ha ha ha... - przewrócił oczami. - Raz mi się zdarzyło i wielkie halo! Chodź wreszcie, bo chłopaki czekają.
Razem z Kurasiem ruszyliśmy do pokoju Igły i Ziomka. Tam już cała reprezentacja, pomijając kilku osobników.
-Nie odgryzł Ci palca?! - krzyknął Winiar, jak tylko zobaczył mnie z Bartkiem.
-Chciał, ale mu uciekłam. - wzruszyłam ramionami i wgramoliłam się pomiędzy Igłę i Kubiaka. Ziomek rozdał wszystkim karty, a na rozgrzewkę zarządziliśmy KUKU. Wszyscy skupieni na grze, ostrożnie wymieniali się prostokątnymi kartonikami.
-Kuku! - krzyknął Bartek. Jak się potem okazało przegrał Jarosz.
-Dobra Jarski, kto nie ma szczęścia w kartach, ten ma w miłości... - pocieszył go Igła i poklepał po plecach. Potem szybka partyjka w pokera, ale ja nie umiałam w to grać, więc tylko się przypatrywałam jak Zibi blefuje. Nawet nie wiem kiedy, ale oczy same mi się zamknęły, a głowa opadła na ramię Dzika. Po chwili ocknęłam się i zorientowałam się gdzie ja jestem.
-O sorry... - powiedziałam przecierając oczy.
-Nic się nie stało. - odparł Michał szczerze się uśmiechając. - Możesz tak leżeć ile Ci się podoba.
-Dzięki, skorzystam, ale teraz już się chyba będę zbierać, zaraz kolacja.
-No to co pójdziemy razem. - oznajmił Winiarski. - Poczekaj sekundę, dokończymy kolejkę.
-Spoko. - znów oparłam się o bark Michała i przyglądałam się grze.
-Bieganie chyba Cię wykończyło, co nie? - szepnął mi do ucha.
-Nie tyle bieganie, co podróż. - głośno ziewnęłam, zasłaniając usta. - Przepraszam.
Chłopcy szybko dokończyli partyjkę i wszyscy razem zeszliśmy do stołówki. Oni jak zwykle góry jedzenia, a ja siedziałam nieprzytomna i godzinę przeżuwałam jeden kęs kanapki, wpatrując się w jeden punkt.
-Co śpiąca królewno? - Zibi przerwał moje rozmyślania nad tym, jak właśnie pracuje moja szczęka i jaką pracę ona wykonuje.
-A co ma być? - wzruszyłam ramionami dokańczając kanapkę. Wypiłam gorącą, malinową herbatę i słuchałam jak Igła sypie sucharami na prawo i lewo. Byłam na tyle nieobecna, że większości w ogóle nie rozumiałam. Trener jeszcze przekazał siatkarzom kilka informacji na temat jutrzejszego poranka, a dzisiaj mieli już czas dla siebie. Zapraszali mnie na nocny seans filmowy u Kurka i Pita, ale powiedziałam, że raczej nie wpadnę, bo jestem zmęczona. Podziękowałam za posiłek i wróciłam do pokoju. Przebrałam się już w pidżamę i wskoczyłam pod kołdrę. Po niecałych 15 minutach usłyszałam pukanie do drzwi. "Oni mnie wykończą!" pomyślałam i ruszyłam, aby otworzyć.
-Ty nie chciałaś przyjść do nas, to my przyszliśmy do Ciebie. Szykuj miejsce, bo chłopaki organizują prowiant. - Kurek znacząco poruszał brwiami i ni stąd, ni zowąd wszedł do pokoju jak do siebie, a zanim Cichy Pit, bez jakiegokolwiek słowa. Ustawił laptopa na telewizorze i przyszykował już odpowiedni folder z filmami.
-Ale chłopaaaki... - westchnęłąm i usiadłam na łóżko przypatrując się co Bartek tam wyrabia.
-Czy to tutaj zamawiano chipsy, Coca-Colę i owocowe piwko? - do środka wparował Igła, niosąc całą reklamówkę żarcia. Uderzyłam się w czoło i rzuciłam w tył.
-Dobra, dobra... już nie udawaj, że nas tu nie chcesz! - Krzysiek dźgnął mnie palcem z żebra i pomachał butelką żurawinowego Redds'a przed oczyma.
-Ja bym Was nie chciała, no proszę... - sztucznie się uśmiechnęłam i poprawiłam włosy, związując je gumką.
-Zaraz przyjdzie reszta, a do tego czasu zjemy chipsy! - Bartek teatralnie potarł ręce i rzucił się na przekąski.
-Jesteśmy! Mamy piwo! - krzyknął Zibi wchodząc do pokoju razem z Kubiakiem i przy okazji potykając się o kabel od laptopa Bartka.
-Zamknij się debilu i przymknij drzwi! - Igła trzepnął go w tył głowy i odebrał trunek.
-No to co oglądamy? - rzekłam obojętnie.
-Horror? - zaproponował Piotrek.
-Ja to bym obejrzał - Zibi nie dokończył, bo przerwał mu Krzysiek.
-Tak, wszyscy doskonale wiedzą co byś obejrzał, horror może być. Agata?
-Jasne, z chęcią obejrzę. - odparłam sarkastycznie. Bartek odpalił seans, zasłonił wszystkie okna, a w tym czasie do pokoju wbiło się kilku pozostałych zawodników. Bartek razem z Kubiakiem leżeli na podłodze i zjadali całe chrupki, a reszta gnieździła się na dwóch złączonych ze sobą łóżkach popijając alkoholem. Nie wiem czy to dobrze, ale to oni będą mieć przerypane, nie ja.

_______________________________________________________

Przepraszam za "dziwność" tego rozdziału, ale w końcu jest! :D Dziękuję za komentarze i wszystkie wyświetlenia! Następny rozdział już jutro! Serdecznie zapraszam, Sissi. ♥

4 komentarze:

  1. Baaaaaardzo mi się podoba, nie jest dziwny : ) kiedy następny ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo. ;))
      Następny już jutro. :)
      Zapraszam!

      Usuń
  2. nie no, ale wymyśliłaś z tym palcem, hihi, super!

    OdpowiedzUsuń
  3. Palec najlepszy!<3

    OdpowiedzUsuń