-Ale mamo, ty mnie źle zrozumiałaś! - Kurek próbował się jakoś obronić, ale biedakowi nie wychodziło zbytnio.
-Zrozumiałam bardzo dobrze synu! Zawiodłam się na Tobie, myślałam, że mogę Ci ufać, a ty bezkarnie mnie okłamujesz w takich błachostkach?! Żebym tylko się od Ciebie odczepiła, tak?! - kobieta zdenerwowała się i tylko zmierzyła mnie wzrokiem od góry do dołu. Zrobiło mi się strasznie wstyd i współczułam Bartkowi.
-Ale mamo! - Bartek jeszcze za nią pobiegł, a ja bezradna usiadłam na ławce. Próbował jej jeszcze jakoś przemówić do rozsądku, ale ona nie słuchała go, a on smutny, podszedł do mnie i rzucił mi się w objęcia.
-Przepraszam Cię, że musiałaś tego słuchać... - powiedział cicho. Ja nic nie odpowiedziałam... nie wiedziałam co. Z jednej strony chciałam go opieprzyć za ten cały mizerny plan, ale z drugiej strony... było mi go żal. Pokłócił się z najważniejszą kobietą swojego życia. Siedzieliśmy na tej ławce, przytuleni, mijało nas pełno starszych pań i tylko nam się przyglądały, a ja każdą gromiłam spojrzeniem.
-Bartek... już? - szepnęłam znudzona, po conajmniej 10 minutach obejmowania.
-A mogę jeszcze troszkę? - chlipnął. Westchnęłam i kolejne 10 minut mojego życia uleciało z dymem, na przytulaniu Kurasia.
-Dobra, Kurek! Jesteś mężczyzną, czy dziewczyną?! Twardym trzeba być, nie miętkim! - oburzyłam się w końcu.
-Agatko, mówi się "miękkim". - wyraźnie zaakcentował przyjmujący. Wywróciwszy oczami złapałam go za rękaw i pociągnęłam za sobą. Po kilku minutach szybkiego marszu byliśmy w ośrodku.
-Ale pani Kurek, niech pani jeszcze zostanie, specjalny karnet na solarium pani wykupimy! - prosił mamę Bartka Krzysiek, który na środku recepcji prawie klęczał.
-Nie uczęszczam na solarium... - odparła obrażona kobieta, ciągnąc swoją walizkę.
-To na saunę! - dodał Zibi.
-Basen? - jęknął Pit. Pani Iwona już nie zwracając uwagi na prośby kolegów swojego syna, ominęła nas i rzuciła krótkie:
-Do widzenia.
Czy to ma wystarczyć?
-Bartuś, próbowaliśmy... - westchnął Ignaczak, klepiąc Kurka po plecach. On załamany ruszył do pokoju.
-Idźcie po piwo, mam ochotę się uchlać. - krzyknął. Wszyscy po kolei strzelili tzw. "face palma" i chwilowo załamali się nerwowo, gdyż w przejściu do stołówki stał nikt inny, jak nie nasz ukochany trener Anastasi. Miejmy nadzieję, że akurat tego zwrotu po polsku nie zrozumiał. Wyszczerzyliśmy się w jego stronę, a on podejrzliwie się na nas spojrzał. Prawie zabijając się o nasze nogi popędziliśmy za Bartkiem.
-Popieprzyło Cię do końca?! - krzyknął Piter.
-Piotruś... ty umiesz krzyczeć? - Igła aż otworzył usta ze zdziwienia.
-No popatrz... ciekawe czym nas jeszcze zaskoczy. - zaśmiał się Zbyszek.
-Skrywam wiele tajemnic... - szepnął Cichy charakterystycznie poruszając brwiami.
-Ale wracając. Siurak, tam stał Andrea! - oburzył się Igła i wymachiwał rękoma na cały ośrodek. Oczywiście musiałam oberwać jego łokciem w twarz. Przepraszał mnie następnie kolejne 5 minut.
-Krzysiu, już dawno zdążyłam Ci wybaczyć, ale jeśli teraz nie przestaniesz mnie przepraszać za ten cios, to zaczniesz za swoje przepraszanie! - wykrzyczałam.
-Co? - bąknął Pit, z bliżej nieokreśloną mi miną. Kolejny "face palm" z mojej strony zaliczony.
-Idziecie po te piwo? Bartuś ładnie prosi... - Kurek zrobił maślane oczka.
-Oj, Kureczku. Dobrze wiesz, że Tobie i Twoim słodkim ślepiom się nie oprę! - powiedział Piotrek i przeczochrał jego włosy. Trzeci "face palm" nie jest źle.
-Agato, podążasz z nami? - Igła szturchnął mnie swoim nieszczęsnym łokciem.
-Niee, ja się w tym czasie umyję. - uśmiechnęłam się. Oni zbierając kasę po wszystkich pokojach zebrali jej całkiem sporo i ruszyli na zakupy. Ja w tym czasie odświeżyłam się, przebrałam w luźny, męski T-Shirt i szerokie dresy. Związałam włosy i wyszłam na korytarz.
-Boże i wszyscy tam u góry! - przestraszył się Winiar.
-Co ?! - podzieliłam jego stan. On zmierzył mnie wzrokiem od góry do dołu.
-Wyglądasz jak chłopak... - odparł zniesmaczony, kiwając głową.
-Bo ja w nocy ewoluuje... - szepnęłam. - Ale nie mów nikomu! To będzie taka nasza tajemnica. - Michał zdziwiony spojrzał na mnie swoimi niebieskimi oczami, które hipnotyzują, dlatego ja starałam się unikać, owego kontaktu wzrokowego.
-Okeej... - uniósł jedną brew.
-Biały sokół dostarczył towar, powtarzam. Biały sokół dostarczył towar. - usłyszeliśmy na korytarzu. - Ludzie, nie rozumiecie?! Pokój 71! Co za nierozumnie istoty... - westchnął Igła przywołując nas ręką. Obydwoje poszliśmy do pokoju 71. Powoli zbierała się tam cała elita.
-Proszę, wyjątkowo. - rzekł Zibi podając mi żurawinowego Redds'a.
-Ooo, misiaczki. - wyszczerzyłam się i podziękowałam, jednak nieporadnie próbowałam otworzyć butelkę.
-Daj, bo zaraz jakaś krzywda Ci się stanie... - westchnął Kubiak i odebrał mi piwo, a ja niepewnie mu je oddałam. Chwycił swoją butelkę i przyłożył do niej mojego Redds'a, po czym szybkie szarpnięcie i można pić.
-Boże, jak Wy możecie takie coś brać do ust?! Przecież to sok, a nie piwo! - skrzywił się Dziku biorąc małego łyka.
-Bardzo dobry sok. I dziękuję. - odebrałam od niego moją własność i przetrzymałam w dłoniach. Był strasznie zimny, a ja nienawidzę zimnych, gazowanych napojów.
-Ile tego macie? - powiedział smutno Kurek.
-Dla Ciebie kilka... naście. - uśmiechnął się Igła, a Bartek całą butelkę "Żubra" wypił na jeden raz.
-Dawaj następne... - wytarł usta i chwycił następną butelkę. Biedny, załamał się, a ucieczka w alkohol to nie jest dobry pomysł...
-Bartek, jedna kłótnia ze starszą, a ty takie tragedie urządzasz? Chłopie... - parsknął Bartman. Wszyscy skarcili go wzrokiem, a on postanowił, że już więcej nie zabierze głosu na ten temat. Pit skoczył po laptopa i jak przed tem urządziliśmy sobie wieczór filmowy. Usadowiliśmy się wygodnie przed malutkim ekranikiem i tym razem ja usiadłam przed Winiarem, bo chciałam coś widzieć. Bartek usiadł obok mnie i trzymając już kolejną z rzedu butelkę w dłoni oparł się o moje ramię.
-Barteeeeeek, no eeej! Przez tą dziurę miałem doskonały widok, a ty zasłoniłeś mi ją swoim wielkim łbem! - oburzył się Pit. Bartek tylko rzucił na niego wzrokiem i znów powrócił do swojej pozycji wyjściowej. Z mojej drugiej strony usiadł Kubiak, pod pretekstem za twardego łóżka. To dziwne, raczej wszędzie są takie same.
-No i co się tam stało?! Piotruś nie wie, bo nie widział! - krzyczał co i rusz Cichy, który dzisiaj cichy nie był. Jak nic nie mówi, da się go nawet kochać.
-No! Krzysiu też nie wie, bo wylał właśnie piwo, które musi wycierać! - odrzekł Libero. Zaciskając wargi, powoli odwróciłam głowę i mój wzrok przyciągnął Igła, który na kucaka wycierał mi pościel.
-Igła... - szepnęłam.
-Agatko... tylko spokojnie, bez paniki, oddychaj. - uspokajał mnie Ignaczak. - Ja to powycieram, oglądaj sobie spokojnie film, bo podzielisz losy Piotrusia... - głupio się zasmiał. Przetarłam twarz dłońmi.
-Ostatni raz siedzimy u mnie, bo jak narazie przez to mam same problemy! - powiedziałam.
-Jaakie probleeemy... siedzimy, jest fajnie, siedzimy... - wybełkotał Kurek.
-No i jest fajnie... - poparł go Piotrek.
-A co robimy?! Siedzimy! - krzyknął Kubiak, a wszyscy wybuchnęli niepohamowaną radością. Czwarty "face palm" dzisiaj...
-No i jest fajnie, że tak podsumuję. - odparł Zibi, chrupiący słone paluszki.
-Zbyszku? Skąd posiadasz tą zacną rzecz, jaką są te wspaniałe i cudowne paluszki? - Dziku wychylał się zza łóżka, aby tylko coś dostrzec. ZB9 tylko wzruszył ramionami.
-Nie wiem skąd one są, ale ja je kupiłem. A właśnie, jak myślicie? Jak się robi paluszki? - atakujący dokładnie obejrzał przekąskę z każdej strony.
-Nie wiem, czy mogę wtrącić... może się je wypieka z ciasta?! - burknęłam.
-O, o. Specjalistka od paluszków się odezwała. Proszę, proszę. - przechylił głowę Zibi.
-Bartman, bo jak Ci zaraz...! - nie dokończyłam, bo właśnie na moje kolana spadł Bartek. - Bartek? Bartuś?! - przestraszyłam się i wszyscy zeszli z łóżka. Zeszli... za dużo powiedziane. Zlecieli!
-Ała, ała, ała... - jęknął Pit, z nietęgą miną i łapiący się za piszczel.
-Bartek!
-Oj no żyję nooo! Coś tutaj biegło po prostu i chciałem się temu bliżej przyjrzeć... - wydukał. Nie zeby coś, ale gdyby nie Zibi jako tłumacz, nic bym nie zrozumiała.
-Co przebiegło? - przeraziłam się, od razu wskakując na Kubiaka.
-Hmm... mysz? - wszyscy wybuchnęli śmiechem.
-Ha, ha, haaaaaaaa. Mogę już przestać się śmiać? - mruknęłam. - Co to było, bo nie zasnę... - jęknęłam.
-Ja nie zasnę, bo złamałem nogę. - powiedział Pit, zwijający się na łóżku. Spojrzenia wszystkich bezcenne. - Oj no dobra... - wywrócił oczami.Winiar poszedł zapalić światło, a Kurek od razu zakrył oczy dłonią.
-Wyłączcie to słońce! - krzyczał. Igła ciągle wycierający pościel rzucił w niego poduszką, a ten po chwili się uspokoił.
-Ja szukam tam, ty tam, a ty tam. Do pracy rodacy! - Zibi porozdzielał wszystkich po kątach i szukaliśmy rzeczy, która przebiegała przed oczyma Bartka. Paranoja... ale co poradzić, lepiej sprawdzić, niż potem umrzeć ze strachu, co nie?
-O, patrzcie. Butelka piwa. - powiedział zadowolony Dziku, wyjmując trunek zza firanki.
-To nie to piwo Ziomka? - Igła skrzywił się. - Wyrzuć, przeterminowane. - Kubiak powąchał i od razu zatkał nos.
-Ejj! Mam pomysł! - krzyknął Zbyszek, klaskając w dłonie.
-To nie wróży nic dobrego... - pokiwałam głową.
-Kogo nie lubimy z reprezentacji? - rzekł poruszając brwiami.
-Pomyślmy... Ciebie? - odparł Pit.
-Jakiś ty rozmowny dzisiaj! Zróbmy komuś żaaaart, takie małe plis. - jego usta ułożyły się w kształt podkowy.
-Zagumnemu, Zagumnemu! - szepnął Igła zeskakując z łóżka. - Ale musimy się liczyć z tym, że potem będziemy mieć ostro przejeba...
-Tak, wiemy. - wescthnął Zibi przerywając mowę Krzysia. - Agata! Jesteś nam potrzebna!
-Ja? - odrzekłam zdziwiona, bo właśnie usypiałam Kurka i nie słyszałam całej ich rozmowy.
-Tak ty... możemy zrobić tak... - Zibi zaczął wyjawiać nam cały swój misterny plan.
__________________________________________________
A jednak zmotywowałam się i coś naskrobałam! :D Dużo dialogów, ale mam nadzieję, że się spodoba.
A tak poza tym... jak Wam minął poniedziałek? Bo mi nadwyraz dobrze. ;))
Pozdrawiam, Sissi. ♥
Skąd ty bierzesz tyle pomysłów? xD Chociaż ja z pierwszym opowiadaniem miałam podobnie, prawie codziennie pisałam kolejny rozdział. Kawał będą Gumie robić? ;DD Ha, zapowiada się elegancko, ale potem może być z lekka nieprzyjemnie. Od razu mi się przypomniała anegdotka z "Rudy ojciec, ruda matka" i "Powiedz Ignaczakowi, że ma przerąbane". Ale żeby aż tyle pić na zgrupowaniu? Ładnie, ładnie. O oszukiwaniu mamusi już nie wspomnę, to nie przystoi jednemu z najlepszych przyjmujących w kraju. Huehue. Agatka wpadła w błotko i się z niego za prędko nie wygrzebie. ^^ [siec-nieporozumien] [short-volleyball-stories]
OdpowiedzUsuńZ tym piciem to też im się dziwię! :D Muszę coś z nimi zrobić!
UsuńA co do "Rudy ojciec, ruda matka" od razu też miałam to w głowie. ;)
Dziękuję i pozdrawiam. ;)
Kurczę, skąd Ty bierzesz tyle świetnych pomysłów ?! ;D. Bardzo mi się podoba, kurcze. ;). I czekam na kolejny rozdział ! ;D. Nie mogę się doczekać tego kawału, który zrobią Gumie, haha. ;D
OdpowiedzUsuńPomysły przychodzą na zawołanie, sama nie wiem skąd. :D
UsuńDziękuję bardzo i pozdrawiam. :))
również nadzwyczaj dobrze :)
OdpowiedzUsuńrozdzial ciekawy, mam nadzieję, że kolejny jutro ;))
Aaaaaaaaaaaa! Jak ja nienawidzę się powtarzać! Powiem to po raz kolejny - kocham twój blog! kocham, Kocham, KOCHAM! Już chcę następny, możesz mnie powiadamiać na gadu? 35579756 <3 będę Cię męczyć, kiedy w końcu dodasz kolejną notkę <3
OdpowiedzUsuńJest mały błąd w rozdziale 6 napisałaś że Agata ma nr pokoju 66 a w tym że 71;] chyba coś jest nie tak ;D
OdpowiedzUsuń