sobota, 29 grudnia 2012

~Rozdział 45~

-Uuu, Dziczku, Dziczku... - Ignaczak pokiwał głową.
-Wkur...
-Michał! - burknął Piotrek.
-Wkurza mnie cały ten Sokal, Aśka i w ogóle wszyscy! - Michał cisnął torbą o podłogę.
-Ja też? - jęknął Bartman, a Kubiak zmierzył go wzrokiem.
-Wiesz, że masz teraz nieźle przekichane? - wtrącił Kurek.
-Nie pomagasz... - westchnął Michał i ruszył pod prysznic.

Kolejny, bełchatowski dzień.

Tak bardzo nudziłam się w domu. Ciągle sprzątałam, albo oglądałam telewizję. Bilety do Anglii miałam już zabukowane, więc nic tylko znów wrócić do szarej rzeczywistości. Chłopcy mieli zagrać w Brazylii jeszcze jeden mecz, tym razem z Kubą. W mieszkaniu siedziałam jak na szpilkach, dosłownie nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić.
-Kiedy jest ten mecz? - zapytała Anna.
-Za pół godzinki... - odparłam. Usiadłam przed telewizorem i włączyłam odpowiedni kanał. Leciała akurat powtórka meczu z Brazylią, więc te 30 minut minęło bardzo szybko. Nastała pora tego najważniejszego starcia pomiędzy Polakami i Kubańczykami. Pierwszy set był niekoniecznie dobrze zaczęty dla naszych. Ba! Nawet nie dobrze się skończył. Przegraliśmy go do 18. Wyzwisk, które padły z moich ust nie da się zliczyć. Kocham ich, ale w tamtym momencie zawiodłam się. Widać było tą złość wymalowaną na twarzy Pita, który zazwyczaj skąpi w okazywaniu swych uczuć. O Ignaczaku już nie wspomnę, biegał między chłopakami przeklinając jak szewc, a to on przecież posyłał wszystkich do piekła za słowo "nasikał". Cóż... można i tak.
Drugi set... co mogę o nim powiedzieć. Ostre wulgaryzmy Igły nic nie dały. Przegraliśmy drugą partię do 23. W tamtym momencie nie chciałam już oglądać tych ich zmagań i najchętniej nakopałabym im do... a nie, bo pójdę do piekła.
Trzeci set zaczęliśmy już o niebo lepiej. To na pewno te wsparcie Pita tyle dało. Do pierwszej przerwy technicznej prowadziliśmy 8:4. Potem przewaga pomału topniała i wulgaryzmy znów się nasilały, lecz ostatecznie wygraliśmy 29:27. Tym samym mecz toczył się dalej.
Czwarta partia znów nam nie sprzyjała. Przegrywaliśmy do drugiej przerwy technicznej 16:4, lecz te efektywne bloki Piotrka i Możdżonka dały nam przewagę i wysunęliśmy się na olbrzymie prowadzenie. Muszę też wspomnieć o tym, że raz Nowakowski zablokował głową. Lekki wstrząs, ale dał radę. Ignaczak mu w tym pomógł. Naprzeklinał, ale jest dobrze. Wygraliśmy czwartego seta 25:17, co poskutkowało tie-break'iem. Piter na zagrywce... i siatka. Załamał się, lecz pokrzepienie Krzysia dało mu moc! Widać było te łzy w jego oczach... ten smutek i żal. Ojj dobra żarcik. Chłopak wykrzesał z siebie pełną energię. Tie-break był niezwykle emocjonujący. Szli łeb w łeb, oko w oko. Punkt za punkt, atak za atak, blok za blok, zagrywka za zagrywkę. W ten oto wspaniały sposób wygraliśmy 20:18. Brawo. Moje szczęście było nie do opisania. Przegrywać 2:0 i dać z siebie wszystko umieją tylko oni. Chwała im za to! (Chwała Pitowi i jego głowie).

Biało-czerwone, to barwy niezwyciężone! Biaaało-czerwooooonee, to barwy niezwyciężoone!

-Oleee, ole, ole, oleeee. - śpiewał wyraźnie zadowolony Piotruś. 

-Nie dał nam sięę, nie dał nam sięę... - dokończył Kurek.
-Nie tak to szło... - burknął środkowy.
-Śmiesz obwiniać mą artystyczną duszę? - parsknął.
-Tak.
-Okej? - przyjmujacy uniósł brwi i ruszył do szatni.
-To co, jutro w  końcu do domku. - wyszczerzył się Igła.
-Noo, nareszcie. - rozmarzył się Kubiak. - I zobaczę Agę, i w ogóle...
-I w ogóle? - zapytał podejrzliwie Pit. - Można to rozumieć na wszelakie sposoby... - charakterystycznie poruszał brwiami.
-Nie Pit. Tylko Ty to tak rozumiesz... - wtrącił Bartman.
-Nie? - Cichy uniósł lewą brew. - Zati, prawda, że nie?
-Co? Co? - Zatorski wyrwał się z transu rozwiązywania butów. - Kuurde, i supeł!
-Pomóc? - zapytał Ignaczak.
-Nie, mam swoje zęby. - wyszczerzył się młody libero i podsunął nogę pod nos. Złapał sznurówkę w zęby i jednym szybkim ruchem rozwiązał zaplątane sznureczki. - Można? - wyszczerzył się i dumny z siebie zdjął oba buty.
-Tylko Ty tak umiesz... - zasmucił się Pit, także próbując rozwiązać swoje adidasy ustami.
-Boże, Piotrek. - Bartek przestrzelił potylicę przyjaciela.
-Jak już jestem w tej reprezentacji, to chciałbym nabywać nowe umiejętności...
-Lol. - powiedzieli wszyscy siatkarze chórem i ruszyli pod prysznic.

Dzień wyjazdu Agaty... jaka szkoda.

-Wszystko masz? - zapytała moja mama podając mi kolejną reklamówkę żarcia. 

-Tak, jedzenie też. - uśmiechnęłam się wskazując na trzy pozostałe.
-Będzie mi Ciebie brakować... - po policzku Ani spłynęła pojedyncza łza i mocno mnie do siebie przytuliła.
-Mi Was też... - odparłam kolejny raz się rozklejając. Czułam, że postępuję nie fair wobec siatkarzy. Może powinnam powiedzieć chociaż Michałowi? Ale jeśli powiem jemu, to dowie się cała reprezentacja. Powiem mu po fakcie dokonanym. Zapięłam walizkę i ostatni raz ucałowałam wszystkich.
-Tato, odwieziesz mnie na stację? - zapytałam.
-Tak, jasne. - ojciec chwycił moje bagaże i poszedł do auta.
-Dobra młody. Masz się zachowywać i pomagać mamie. - przemierzwiłam jego włosy, a on strącił moją rękę.
-Nie jestem młody... - uśmiechnął się i rzucił mi się w objęcia także mierzwiąc moje włosy.
-Pa. - kolejny raz pożegnałam się ze wszystkimi i wyszłam z mieszkania. Odetchnęłam ostatni raz tym bełchatowskim, polskim powietrzem i wsiadłam do auta.
-Na pewno chcesz to zrobić? - zapytał Cezary odpalając samochód.
-Tak. Nie... nie wiem. - zapięłam pasy i oparłam głowę o zagłówek. Ruszyliśmy ku stacji PKS.

Noc przed wyjazdem naszych złotek... pokój Piotrka i Bartka.

-Bartuś... - słychać było cichutki, piskliwy głosik. - Bartuś... - przerodził się on już w głośniejszy, lecz nadal piskliwy. - Bartek... 

Siatkarz tylko coś mruknął i odwrócił się na drugi bok.
-Bartuś... pomocy. - szepnął. - Nie czuję rąk... - pisnął. - Barteeek... pomóż mi, ja naprawdę nie chciałem znać Twojego hasła... Bartek, help. Nie mogę się ruszyć... moje ręce, już nie będę mógł grać w siatkówkę, nie mam ich... Bartuś... chcesz tego? Bartuś... - prosił, stękał i jęczał. Na nic mu to było. - Matko Boska, za jakie grzechy? - chlipnął. - A Krzysiu mówił żeby nie klnąć...
Na pewno myślicie sobie "dlaczego właściwie Piter nie ma rąk? Co ona znowu wymodziła? Chce skończyć karierę Nowakowskiego? Oszalała?!" , więc Wam wyjaśnię. Gdy śpicie, nie macie kontroli nad tym w jakiej pozycji właściwie leżycie. W takiej sytuacji był nasz główny bohater-Piotr. Gdy spał podświadomie położył ręce ponad głową, a w ten sposób krew nie dopływała do nich. Bardzo łatwo wtedy stracić czucie. Źle jest, jeśli stracimy jedną rękę, gorzej jeżeli dwie. Stracić to za duże słowo... raczej chwilowo jej nie czuć. Piotrek nie czuł obydwóch, a jego przyjaciel nie był w stanie mu pomóc. Wszystko jasne? Nie zamierzam skończyć kariery tego fenomenalnego środkowego...
-Bartek... - jęknął bezradny siatkarz. - Czas pogodzić się z tym, że już nie będę grał w siatkówkę. Muszę spróbować zasnąć.. ehh... Trudno jest spać, jeśli wiesz, że nie masz rąk... Biedny ja. - prowadził swój monolog. - Bartek! - krzyknął w końcu, a przyjmujący odwrócił się w jego stronę.
-Hm? - mruknął zaspany.
-Nie mam rąk... - odparł.
-Aha. -  po czym poszedł spać dalej.
-Zero wsparcia dla inwalidów... Nie mam rąk do cholery! A nie, bo pójdę do piekła... A może... ja już jestem w piekle. Diabeł Belzebub przechwycił moje ręce, aby odegrać turniej siatkówki tam na dole? Ciekawe  i warte zastanowienia. Ale jeśli je sobie wziął, to muszę być naprawdę wybitny, aniżeli zabrał sobie moje kończynki. Nie wziął ich Możdżonkowi, a wziął moje. To musi coś znaczyć! Jestem piekielnym siatkarzem!
-Nie drzyj się! - burknął Kurek.
-O, sorry. Własnie rozmyślam nad moimi świętej pamięci rękoma...
-Pogięło Cię całkiem. - Bartek parsknął i rzucił w kolegę poduszką.
-Weź to ze mnie! Jak mam to teraz ściagnąć! Nie mam takich zdolności nożnych jak Zatorski!
-Ogarnij się i śpij... to tylko sen.
-Chciałbym... ale to nie sen, diabeł naprawdę się mną interesuje...
-Szkoda, że nie jakaś porządna dziewczyna.
-Dziewczyna to diabeł...
-Popieprzeniec.
-Kto się przezywa, ten sie tak nazywa!
-Dobra, dobra...
-A pomożesz mi? Bartuś...
-Spaaaaadaj. - mruknął i przykrył się kołdrą.
-Nie mam rąk.

Rano...

-Bartek... ja też chcę iść na śniadanie. - prosił Piotrek.

-To wstawaj, a nie plazujesz sobie! - przyjmujący pociągnął za jego rękę, a ona bezwładnie opadła na ziemię. - O fak! - krzyknął. - Jakie to obrzydliwe!
-To moja ręka debilu! Ona nie żyje!
-Na serio jej nie czujesz?
-Nie, na żarty. - Piotrek wywrócił ślepiami.
-Okej. w nocy też sobie ze mnie żartowałeś? - parsknął. - To idę, bo jestem głodny.
-Bartek!
-Naaara.
-Ja nie mam rąk! Ja chcę siusiu, jeść i pić! Czuję jak krew przepływa w moich żyłach... diabeł oddał moje ręce! Moje piekielne ręce! - zaśmiał się złowieszczo i podniósł prawą dłoń, która jak roślinka opadła na ziemię. - To teraz lewa. - chwycił ją i przerzucił przez całe ciało. Ona opadła na jego tors. - Odzyskałem ręce! - krzyknął na cały hotel, a przechadzający się po korytarzu Zatorski wpadł zajrzeć o co chodzi.
-Paweł, mam ręce! - uściskał kolege z drużyny.
-Ja też, ale nie obściskuję losowych ludzi z tego powodu. - odepchnął Piotrka.
-Nikt nie rozumie mej radości... Agata dałaby mi to zrozumienie. - wymamrotał i poszedł do stołówki. Czuł jeszcze jakiś niedowład, ale nie tak duży jak wtedy. Obydwoje doszli do stołówki.
-I co, Paweł Ci pomógł? - zapytał Bartek.
-Yyy, lol? - skomentował Bartman. - W czym miałby mu pomóc? Jest nieubrany, nieuczesany... śmierdzi. - skrzywił się atakujący.
-Już nie śmierdzi, nie śmierdzi, okej?! - bąknął środkowy i usiadł przy stole.
-Piotruś mi dzisiaj w nocy oznajmił, że nie ma rąk. - dodał uśmiechnięty Bartek.
-Yyy, lol? - skwitował Kubiak. - Chyba polubię ten zwrot. - wyszczerzył kły.
-Że Piotrek nie ma rąk? - zdziwił się Zibi.
-Nie, lol? - Dziku zmarszczył brwi.
-Lol. - wtrącił Guma. Piotrek w tamtym momencie próbował nasypać cukru do swojej herbaty. Uniósł łyżeczkę, lecz cukier na niej nie dotarł do szklanki. Zakończył swą podróż na kolanach Kurka.
-Nie czuję rąk! - powiedział przestraszony Piter.
-A ja czuję Twój smród. - skrzywił się Winiar, po czym wziął łyka swojej kawy. Słychać było tylko brzdęk obijanej łyżeczki od cukru o kubek Winiarskiego. On przerażony nie dość, że cały się oblał, to jeszcze stuknął zębem w szklany kubek. - Ałaa, jedynki już nie mam. - zasłonił usta dłonią.
-O, sorry. Ja nie mam rąk. - dodał wyszczerzony Nowakowski. - I kto ma gorzej? Ja czy Ty?
-Lol. - wtrącił Igła. - Reprezentacja debili.
-Lol? - zdziwił się Zagumny.
-Z wybitym zębem chociaż możesz grać w siatkę! - oburzył się Piotr.
-Ale te tłumy fanek... - zasmucił sie Winiar.
-No w sumie... uśmiechać do zdjęcia to Ty już nie będziesz. - zaśmiał się Bartman.
-A ja w ogóle nie będę grać!
-O jednego debila mniej. - zreasumował Krzysiu.
-Ja idę do Joanny! Ona mi coś zaradzi! - fuknął Cichy.
-Do Joanny? Lol. - zdziwił się Kubiak. - Uwielbiam to słowo! Lol.
-Chodzi Ci o to, że lubisz słowo Joanna, czy co? - zamyślił się Zbyszek.
-Looool! - mruknął Kubiak i wyszedł ze stołówki.
-No. - zakończył Guma.
Po kilku minutach na śniadaniu znalazła się Joasia.
-Pani doktor! - krzyknął Pit bezwładnie machając rękoma. - Nie mam rąk!
-Co? - skrzywiła się. - Co Wy żeście brali?
-Lol, o ćpanie nas posądza! - oburzył się Kurek.
-No! - wtrącił Zagumny.
-Paweł, nie tak ostro. - uspokoił go Ignaczak. - Nie przemęczaj się... powietrza Ci w płucach zabraknie!
Pit nawet się nie obejrzał, a Joanny nie było obok niego.
-Olała moje ręce. - zasmucił się.
-Olała? - zdziwił się Bartman. - Wolę określenie, przestała zwracać na mnie uwagę. Olała źle mi się kojarzy.
-Olała. - wszyscy wybuchnęli gromkim śmiechem.

Lotnisko w Brazylii. Normalni siatkarze + Pit z niedowładem. 

-Bartuś... ta walizka jest taka ciężka. - Nowakowski prawie ciągnął się po ziemi.

-Trzeba było tracić ręce?! - parsknął.
-Moja wina?! To diabeł! Belzebub.
Mina i wzrok wszystkich... mogę to opisać jednym słowem. Lol. Wszyscy szli ze swoimi walizkami, ale oczywiście Zator musiał być inny. reklamówki, to chyba dobry argument na jego dziwność. Wszyscy mierzyli go wzrokiem od góry do dołu, a reszta siatkarzy nie przyznawała się do niego, przez co mógł czuć się nieco odrzucony. Tylko Pit dotrzymywał mu towarzystwa, bo on i jego niedowład nie nadążali za resztą.
-Za godzinę mamy samolot! - wrzasnął szczerbaty Winiar.
-O matko... - jęknął Pit i rzucił się na białą sofę.

Agata...

 Jestem na lotnisku i nie zdążyłam na ostatni dzisiejszy samolot. Następny jest jutro. Muszę czekać tutaj sporo godzin. Sporo, to mało powiedziane... postanowiłam, że napiszę chłopakom, iż wyjeżdżam. W końcu kiedyś muszą się dowiedzieć.


Witam. ;-** U mnie wszystko okej, właśnie jestem na lotnisku i wyjeżdżam do Anglii. Widziałam wszystkie mecze, jestem z Was dumna jak cholera! Dziękuję Wam za wszystkie emocje, kocham Was i w ogóle, ale nie będę się rozczulać, bo mi się makijaż rozmaże. Do kiedyś. Kocham Cię i pozdrów wszystkich. ;-**

Tamci z reklamówkami, niedowładem i LOL'owcy...

-Agata wyjeżdża do Anglii... - dało się usłyszeć strapiony głos Kubiaka.
-Co?! Kto wyleczy mój niedowład?! - oburzył się Piter .
-Jak to?! - dołączył się Ignaczak. 
-Normalnie... wyjeżdża. - jęknął. 

Jak to wyjeżdżasz?! Rozmawialiśmy o tym! Na jakim lotnisku jesteś?

Czy to ważne? I tak już wszystko było ustalone...

MÓW NA JAKIM LOTNISKU JESTEŚ!

W Łodzi... proszę Cię, nie rób mi tego i nie przyjeżdżajcie, bilety mam zakupione.

Nie waż się wsiadać na ten samolot! Kiedy go masz?

Za... godzinę.

Agata........................................... nie rób tego.

Aga...

Skłamałam co do godziny lotu, nie chciałam żeby wiedział, że dopiero jutro stąd wylatuję. Wtedy mogło zdarzyć się wszystko, a tak będzie miał w świadomości to, iż już wyleciałam i wszystko skończone. Zła ja.

Kłamiesz, nie ma lotu do Londynu za godzinę, dopiero jutro. ;p

Skąd wiesz?! Z Łodzi są......

Mamy swoje kontakty. To znaczy Pit ma. :D Czekaj na nas!

Kilkanaście godzin potem, lotnisko w Łodzi. 

-Musimy zdążyć, Agata nie może wylecieć bez pożegnania! Szybko! - poganiał wszystkich Pit, który ledwo nadążał za swoimi nogami. Była tylko jedna przeszkoda... obrotowe drzwi. Nic nie jest w stanie tak przeszkodzić siatkarzom jak obrotowe drzwi. Nowakowski sobie poradził, sprytnie i z gracją przekręcił się pomiędzy szybami, lecz z Zatorskim nie było już tak łatwo.
-Cholera jasna! - krzyczał, próbując wyciągnąć swoje reklamówki. - Wcięło je!
-Zator, zablokowałeś cały ruch! - Kubiak próbował wypchać go z przejścia. 
-Pituś, pomóż... - Paweł wystawił ręke w stronę kolegi.
-Lol. - skrzywił się Piotrek i pobiegł w stronę kas. 
-Nie mogę się ruszyć! - Zatorski pchał się we wszystkie strony. Siatkarze także mu w tym pomagali, lecz bezskutecznie. Całkiem śmiesznie musiała wyglądać taka pchająca się grupka, dwumetrowych mężczyzn i ten jeden z reklamówkami, co go wcięło między obrotowe drzwi. A Pituś twardo szedł szukać Agi. 
-Na trzy! - zarządził Dziku. - Raz, dwa, TRZY! - wszyscy chłopcy pchnęli młodego libero, a ten zostawiając swoje "bagaże" w tyle upadł na podłogę.
-Moje skarpetki! - rzucił się na bieliznę, która wypadła z porwanej reklamówki. 
-Kit ze skarpetkami... - mruknął Kubiak i zostawiając swoją walizkę Zibiemu pobiegł za Pitem, który z tym swoim niedowładem niewiele mógł zdziałać. 
-Ty tam, ja tam! - powiedział wskazując kierunek, w którym mają biec. 
-Ale tam jest dużo ludzi... - jęknął Pit, lecz zauważając przeszywające spojrzenie Michała zasalutował i pobiegł we wcześniej wskazaną stronę. 

Czas odlotu samolotu Agaty...

Stałam w kolejce już dobre kilka minut, lecz w końcu nadeszła moja kolej. Podałam bilet pani sprawdzającej, a ta uśmiechnęła się tylko i przepuściła mnie dalej. Ostatni raz rozejrzałam się po całym lotnisku i poszłam do samolotu przez spory korytarz. Przywitałam się z załogą i odnalazłam swoje miejsce. Odłożyłam podręczny bagaż i wygodnie się rozsiadłam. Odetchnęłam, siatkarze nie zdążyli i oszczędzili mi tych smutnych chwil. Choć i tak się rozkleiłam, łzy napłynęły mi do oczu, a ja starałam się je ukryć. Za nakazem pilota zapięłam pasy i czekałam na spokojny odlot w stronę tej szarej, londyńskiej codzienności. 
-Agata Werner? - stewardessa z wyraźnym, brytyjskim akcentem podeszła do mnie i lekko nachyliła się nade mną.

Smutni siatkarze...

-Nie zdążyliśmy... - oznajmił Igła. Kubiak kopnął w ograniczniki, kucnął na ziemi i schował twarz w dłoniach. Bartman lekko poklepał przyjaciela po plecach. 
-Miała poczekać! - Michał przeczesał włosy ręką i ponownie ukrył twarz.
-Może tak dla niej będzie lepiej? - zapytał Zbyszek, a Michał spojrzał na niego zdezorientowany. 
-Pieprzyć to... - uderzył pięścią w podłogę i odpychając wszystkich po drodze ruszył do wyjścia. 
-Ja mam niedowład, a ten mną rzuca! - burknął Piter, za co dostał mukę w ramię od Kurasia. 

___________________________________________________________

Pośmialiście się? :D Mam nadzieję, bo według mnie, to najgłupiej śmieszny rozdział EVER!
Szczególne podziękowania dla Asi. ;-**

Pozdrawiam, Sissi. ♥







33 komentarze:

  1. Jak sobie wyobraziłam Pita z takim niedowładem, Zatora z reklamówkami i Gumę mówiącego lol, to mój śmiech słyszało pół osiedla xD ( może całe, lepiej nie wnikać i żyć ze świadomością, że jednak pół ;D)
    Ten rozdział, jest tak...zdrowo jebnięty( pójdę do piekła...), że aż mi się ryjek cały sam cieszy :D
    Pozdrawiam ;*
    VE.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo będziesz miała niedowład od tych przekleństw! :D

      Dziękuję bardzo i pozdrawiam. ;-*

      Usuń
    2. O, to jest dobry argument żeby spróbować z tym skończyć :D
      Postanowienie noworoczne: nie przeklinać, żeby nie mieć niedowładu jak Piotrzak :D
      Chociaż obawiam się, że nie wytrzymam ;< Ale spróbuję chociaż ograniczyć ;D
      VE.

      Usuń
    3. Piotrzak-króliczek doświadczalny................ dzięki niemu możemy przestać przeklinać! :D

      Będę trzymać kciuki! ♥

      Usuń
    4. Jak się uda, to napiszemy mu list z podziękowaniami! :D
      A swoją drogą, jako króliczek wyglądałby nieźle ;>
      Nawet bardzo...ups, rozmarzyłam się :D
      VE.

      Usuń
    5. Hahahahahahahahaha ♥

      "Drogi Piotrze.... bardzo dziękujemy za tą jakże owocną lekcję życia, gdyż dzięki Tobie i Twojemu niedowładowi możemy oduczyć się przklinać. Z podziękowaniami, Twoje fanki" ♥ :D

      Usuń
    6. No ba :D Treść trafiona idealnie :D A Piotruś jest bardzo domyślny i na pewno będzie wiedział o co chodzi! :D
      VE.

      Usuń
    7. No a jak! :D Piotruś mądry chłopak. :D

      Usuń
    8. Filozof w końcu, to go zobowiązuje! :D
      Ale czy innym nie będzie przykro, że nie dostaną takiego pięknego listu? :D
      VE.

      Usuń
    9. WYŚLEMY DO WSZYSTKICH! :D
      Pit pomoże im zrozumieć nasze przesłanie.... xd :D
      Damy radę! ;-)

      Usuń
    10. Każdemu z osobna? :D Ale kasy pójdzie na znaczki! Ale dla Nich wszystko :D
      Piter to nawet najbardziej pomieszane ogarnie, to się nie ma co martwić :D
      Pozdrawiam :*
      VE.

      Usuń
  2. pośmiałam się zdecydowanie :D aleeee aleeee ona nie może wyjechać, ma wrócić do pracy z reprezentacją i ma być piknie ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. i poprosze new na drugim ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Owszem, uśmiechałam się ale gdy przeczytałam że biedny Zatorek utknął między obrotowymi drzwiami tak już wybuchnęłam :D
    Więcej takich!
    I nie urywaj w takich momentach :P
    Aaa co do Joanny! Jak mogła 'olać' niedowład Pita? ;C

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie wiem.... niedowład, to przecież taka poważna sprawa! :C Zero zrozumienia...... eh.......

      Dziękuuuję i pozdrawiam! ;-*

      Usuń
  5. jak zwykle genialny. uśmiałam się strasznie.
    zapraszam do mnie i pozdrawiam, panna natalie.
    http://moje-nienormalne-zycie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Ano się pośmialim ! :)
    Będzie dzisiaj kolejny rozdział na drugim blogu ?

    OdpowiedzUsuń
  7. Ej ja tu czytam a Ty z jakimś niedowładem mi wyjeżdżasz. Lool ;D Później jak czytałam miałam przed oczami cały czas Pita z niedowładem ;D Olanie też zajebiste :D Ale najbardziej rozwaliło mnie "LOOOOL" ;D cuuudowny epizod :3 pamiętam, że taki sam zaciesz przy czytaniu miałam gdy był fragment z naćpanymi misiami :3 później z koleżanką miałam bekę z naćpanych misiów. Teraz będzie z niedowładu Pita :3
    POZDRAWIAM :3

    OdpowiedzUsuń
  8. Kurcze ! Czytając te monologi Pitera myślałam, że spadnę z krzesła ja Ci powiem ! Po prostu śmiech na sali, że się tak wyrażę. ;d. Tylko szkoda, że Agata wylatuje. ;<
    Pozdrawiam serdecznie ! ;***

    OdpowiedzUsuń
  9. Matuchno z tatulkiem no glebeee zaliczyłam kilka razy,aż mój seksowny tyłeczek ucierpiał ;/ ;p a jak sobie wyobrażam Pita z tym całym niedowładem to banan automatycznie ładuje mi się na gębuli ;D haha Fantastyczny rozdział!;d czeeekam na następny z niecierpliwością i tak sobie myślę,iż że to pewnie Kubiaczkowi zawdzięczamy, to ze stewardessa podeszła do Agatki i mam przeeeeeogromniastą very very big NADZIEJĘ,że przekona ją, żeby została w PL i że coś wykombinują co by wykopać tę Aśkę bo laska działa mi na nerwy i nie chciała Pitowi pomóc i nazwała ich ćpunami ;////

    malinowyzawrotglowy

    OdpowiedzUsuń
  10. Jest świetny! ;)
    LOL! :D


    /pozdrawiam ;))

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie mogę ze śmiechu :DD

    OdpowiedzUsuń
  12. kocham to opowiadanie <3
    Zapraszam do mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Pit jest cudowny ile ja się naśmiałam :D A Zati przechodzi samego siebie :)Kłaniam się nisko do Twych stóp =]

    OdpowiedzUsuń
  14. Przed przeczytaniem pisałam z koleżanką i cały czas pisałam 'LOL' :D Świetny rozdział jak na razie najlepszy ;d Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie mam siły pisać występującego komentarza. Belzebub jest świetny + wiem, jak to jest obudzić się z całkowitym niedowładem rąk.
    Mogę skwitować to jednym słowem: zajebiste.

    OdpowiedzUsuń
  16. Przyznaję, jest to najgłupiej śmieszny rozdział EVER!
    Piotruś z niedowładem...LOL!!!
    Proszę o więcej takich rozdziałów :)
    Iwona :*

    OdpowiedzUsuń
  17. Haha.. Zajebiste..Jak wyobrażałam sobie tę całą sytuację z ,,LOL" i ,,niedowładem" to jebnełam ze śmiechu na podłogę..Zajebiste.. Kiedy następny.?

    OdpowiedzUsuń
  18. Pośmiałam to mało powiedziane! Ja tu leżałam ze śmiechu! Zgodzę się z Tobą że to najśmieszniejszy rozdział EVER! Jak sobie wyobraziłam Gumę mówiącego "Lol" śmiałam się jak głupi do sera, a nawet bardziej! ;D
    Masz genialną wyobraźnię! Zator szukający swoich skarpetek, Winiar bez jedynki, Igła upominający żeby nie przeklinać, bo pójdą do piekła, no i oczywiście niedowład Pita :D Ubóstwiam Cię, za to jak piszesz! ; >
    Pozdrawiam Nati ^,^

    OdpowiedzUsuń
  19. Rozdział Ci się udał! :D Uwielbiamy Twoje poczucie humoru! :D Od razu poprawia humor! :D Świetne, świetne i jeszcze raz świetne ! :D Nie możemy się doczekać dalszego obrotu spraw ! :D
    Pozdrawiamy i zapraszamy do nas! :)
    Szczęśliwego Nowego Roku! :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Fajny rozdział
    Zapraszam :)

    crisija.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  21. Kocham kocham kocham ten rozdział! Co chwilę się śmiałam ! :D "-Cholera jasna! - krzyczał, próbując wyciągnąć swoje reklamówki. - Wcięło je!" z tego nie mogę najbardziej xD
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń