sobota, 15 grudnia 2012

~Rozdział 40~

-Winiaaaaaaaaaaaar! - jęknęli wszyscy.
-No sooorry! - wywrócił oczami. - Moja wina?!
-A co, moja?! - parsknął Bartman.
-Panie kierowco! Można się wrócić?! - wrzeszczał Winiarski.
-Nie ma, lecisz na pieszo. - zaśmiał się Kubiak.
-Lecisz na pieszo? - zamyślił się Pit. - To tak samo jak "na rowerze samochodem" - zarapował.
-No ale przecież jest tak daleeko... - zasmucił się przyjmujący.
-Dopiero minęliśmy "Biedronkę". 5 minut truchcikiem i jesteś. - pocieszył go Ignaczak.
-A potem zapieprzaj z torbą. - oparł głowę o szybę.
-Ja tam nie chcę się wtrącać, ale Agata ma większe problemy... - chrząknął Bartek.
-Co może być gorszego od zostawienia torby w ośro... o wracamy. - ucieszył się Michał.
-No i poo co! - wymamrotałam zapłakana. Czułam, że oni już mieli dość moich łez. I mojego lamentu. I ogólnie mnie. Ale to są takie kochane misiaczki, że nie dawali tego po sobie poznać... może to lepiej, że już wracamy? Odpoczną ode mnie, zapomną i w ogóle...
Wróciliśmy się do ośrodka, a Misiek wybiegł z autokaru jak poparzony i wparował do budynku, po czym wyszedł z całym bagażem. Wrócił do nas i rozsiadł się na siedzeniach.
-A Ty do szkoły idziesz? Z tym tornistrem?! - prychnął Zibi.
-Spierdzieelaj, Bartman. Profesjonalna, sportowa torba! - Winiar dał mu "mukę" w ramię. - Rozumiecie to, że ona leżała na środku recepcji? Centralnie na środku... - oburzył się.
-I nikt jej nie wziął? O patrz... - wtrącił się Zagumny.
-No patrzyłem, patrzyłem! A w środku najnowsze "Najacze" kolekcja jesienna!
-Wy też macie zniżkę? - zaśmiał się Dziku.
-Nie, tylko Ty masz takie względy. - Zbyszek poklepał go po ramieniu.
-No dziwi? - parsknął.
-Co? - Cichy zmarszczył brwi.
-Nic Pituś, nic. - Ignaczak uspokoił jego ciekawość.
-Ty Misiek przynajmniej nie masz problemu z rozmiarem! - dodał Możdżonek.
-No jak Ty masz rozmiar 78 to się nie dziwię, że Ty masz. - prychnął Krzysiu.
-Bez przesady. 51. - wyszczerzył się. Wyobrażacie sobie jak wyszczerzył się Możdżon? Ja też nie...
-O sorry, że tak pojechałem po bandzie. - Igła roześmiał się.
-No, to było szalone. - dodał Kuraś.
-Igła to w ogóle taki szalony... - Bartman poklepał jego policzek.
-Nie chcę się wtrącać, ale to co teraz zrobiłeś, było gejowskie. - skrzywił się Nowakowski.
-Tylko nie mów Iwonie! - głośno szepnął Guma. Głośno szepnął... oni tak umieją.
-Kureczek, a Ty już obgryzasz paznokcie przed lotem? - zaśmiał się Kubiak.
-Zejdźcie ze mnie. - wymamrotał i kontynuował rzeźnie tych niczemu winnych paznokietków.
-Ale zdecydował się polecieć, mimo iż Boeingi lądują bez kół... - wtrącił Krzysiek.
-A słyszeliście, że podobno ma być burza w trakcie lotu? - wrzasnął Piter.
-Tak? O proszę. Większe prawdopodobieństwo, że się rozbijemy... - zamyślił się libero. Razem z Kurkiem posłaliśmy im groźne spojrzenia. - Doobra, taki żarcik. - wywrócił oczami.
-Mieliśmy się śmiać? Sorry, zapomniałam. - burknęłam i z powrotem oparłam głowę o szybę, wpatrując się w tylko migające drzewa.
-Puściłbym muzykę... - westchnął Igła.
-Niee... - jęknęli wszyscy. Cały autokar marzył tylko o tym, aby się zdrzemnąć. Michał narzucił na mnie swoją bluzę i objął ramieniem, a ja wtuliłam się w niego próbując zasnąć. Po chwili wszyscy już smacznie spali, bo to ciche disco z radia pana kierowcy usypiało każdego.
-Kurde! - krzyknął Zatorski na cały pojazd, przez co znowu wszyscy się obudzili.
-Zatiś, nie tak wulgarnie... -skarcił go Bartman.
-Jak nie wulgarnie, jak Kurek mi podstawia swoje śmierdzące giry pod nos! - wydzierał się. - Śpię, śpię i nagle coś mi śmierdzi... otwieram oczy, patrzę, a tu zgniłe skarpetki Siuraka!
-Oj już nie zgniłe... - wymamrotał Bartek i skulił się na siedzeniu.
-Powietrze już nigdy nie będzie takie samo... - chlipnął Piotrek.
-Śpijcie... - mruknął Winiarski i opatulił się niebieskim kocykiem. Wszyscy posłusznie uciszyli się i z powrotem wygodnie rozłożyli. O ile w ogóle można wygodnie rozłożyć się w autokarze, jeśli ma się dwa metry. Kilka minut potem Kubiak chrapał, Kurek mruczał coś przez sen, a Pit narzekał na gadającego Bartka. Z kolei Bartman ochrzaniał narzekającego Piotrka, a Igła uspokajał wszystkich na raz. W ten oto sposób, cały autokar znów się obudził.
-Spaaać! - ziewnął szeroko Paweł Zagumny.
-Panie kierowco, kiedy postój!? - wydarł się Ignaczak. Ten jak na zawołanie skręcił w prawo i zjechał na stację benzynową.
-Dzięki Ci Panie Boże, mój pęcherz jest w stanie znieść wiele, ale nie takie wstrząsy... - Ziomek mruczał pod nosem sam do siebie. Wygramoliłam się z siedzenia i chciałam oddać bluzę Michałowi, lecz ten powiedział, abym ją nosiła. Uśmiechnęłam się. Pachniała nieziemsko! Wyskoczyłam z autokaru, prawie się zabijając. Gdyby nie mój wybawiciel Zati, dawno leżałabym ze złamanym nosem i obdartym czołem. Wszyscy skierowali się do toalety. Kubiak podbiegł do mnie i chwycił moją dłoń. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się szeroko, a on musnął moje wargi.
-Nareszcie się uśmiechnęłaś... - szepnął.
-Przepraszam, przepraszam... - Łukasz przebiegł pomiędzy nami, rozłączając nasze ręce. - Muszę być pierwszy, bo nie wytrzymam! - krzyczał biegnąc prawie nie ruszając nogami, gdyż musiał jakoś poradzić sobie z alarmem w pęcherzu. If you know what I mean... Gdy wkroczyliśmy do budynku ustawiliśmy się w przeogromnej kolejce. Wyprzedzanie Ziomka i tak nic nie pomogło, był zaledwie trzy osoby przed nami, a sam miał z pięć przed sobą. Po uspokojeniu naszych potrzeb fizjologicznych zakupiliśmy sobie jeszcze mały prowiant i poszliśmy z powrotem do autokaru. Pan kierowca jak narazie nie miał zamiaru jechać dalej, bo przecież papieros sam się nie spali. Staliśmy na zewnątrz wdychając nikotynowy dym i rozmawiając z trenerami. Jak się potem dowiedziałam, Bełchatów nie był brany pod uwagę, aby po drodze tam zahaczyć, więc gdybyśmy tam nie stali, pojechałabym od razu do Łodzi, a potem radź sobie kobieto sama. Po wypaleniu całego papierosa, przyszedł czas na dalszą jazdę. Usiadłam na miejscu,  wyrzucając nogi w górę. W moim przypadku skarpetki nie były zgniłe!
-I tak nie uśniecie... - parsknął Igła i załączył swojego BumBoxa. - Na rozgrzewkę proszę bardzo... - po chwili zabrzmiała piosenka. Siatkarze zaczęli podrygiwać w rytm, lecz po chwili całkowicie się rozśpiewali, a Bartek nawet chciał wyjść na środek autobusu i zatańczyć, ale od tego pomysłu odwlekł go trener i jego ochrzan.
-Mówię Ci hello, a poootem goodbye! - darł się Bartman. W jego ślady poszli wszyscy. Ja, jako że nie umiałam się wkręcić w tą atmosferę tylko ruszałam stopami w rytm. Muszę Wam powiedzieć, że nawet Guma sobie śpiewał pod nosem. Potem było jeszcze kilka piosenek, dopóki nie stanęliśmy na kolejny postój, bo jak wcześniej wspomniałam, papieros się sam nie spali. Gdyby nie to, byłabym już dawno w Bełchatowie, ale nie wiem czy tego chciałam... więc dziękuję panie kierowco, że naraża pan swoje płuca, żebym mogła nacieszyć się siatkarzami! Potem znowu powrót i kolejna część jazdy. Po następnych repertuarach byliśmy już w Bełchatowie. Jęknęłam z przerażenia.
-Agata, gdzie mamy Cię wysadzić? - zapytał doktor Sokal.
-Najlepiej będzie na stacji PKS, potem już sobie trafię... - odparłam. Zdjęłam z siebie bluzę Michała i podałam ją mu.
-Weź ją. - mrugnął okiem i objął mnie. Podziękowałam mu i z powrotem ją na siebie zarzuciłam. Nasunęłam buty i wyglądałam przez okno. Gdy dotarliśmy na dworzec, razem ze mną wypakowali się wszyscy siatkarze. Po odebraniu bagaży nadszedł czas na to najgorsze...
-Nie płaaacz. - zaśmiał się Ignaczak i rzucił mi się w objęcia. - Przez ten tydzień wypocznij i kibicuj nam przed telewizorem! - pocałował mnie w policzek.
-No Werner. Czas się pożegnać, co nie? - Zbyszek odkaszlnął. - Trzymaj się, a za tydzień powracasz. - przytulił mnie.
-Nie możecie sobie dać z tym spokoju!? - uderzyłam go w ramię. Po atakującym żegnali się ze mną pozostali siatkarze. Co dziwne, nie było Piotrka. Może płacze gdzieś tam sam? Nadeszła pora na Michała.
-Niezależnie jak daleko od siebie będziemy i tak będę Cię kochał... - szepnął i popatrzył mi w oczy. Mocno zacisnęłam wargi, żeby powstrzymać wybuch płaczu i lamentu. Kubiak mocno przytulił mnie do siebie i pocałował we włosy.
-Kocham Cię. - powiedziałam cicho.
-Ja Ciebie też. - obydwoje złączyliśmy się w pocałunku.
-Dobra, starczy! - ponaglał Krzysiek. - Nara młoda! - pomachał mi ręką i zaciągnął Dzika do autokaru. Podeszłam do swoich bagaży i westchnęłam. Perfumy Michała cały czas drażniły mój nos. Chwyciłam walizki i jeszcze raz odwracając się w stronę autokaru ujrzałam olbrzymią kartkę w oknie.


AGATA! WE ♥ YOU!

I przez nich znów się pobeczałam jak dziecko. Wysłałam im milion całusów w powietrzu, a oni ruszyli z parkingowego miejsca. Razem z torbą poszłam na postój dla taksówek.
-Agata! Agataaaaa! - usłyszałam zza siebie. Odwróciłam się energicznie i zobaczyłam biegnącego w moją stronę Piotrka.
-Piotruś... - rozczuliłam się.
-Sorry, ale nie mogłem znaleźć mojego buta... - opowiadał zasapany. - Ale jestem. - wyszczerzył się, a ja mocno go objęłam. - Do zobaczenia. - ucałował mój policzek i przemierzwił moje włosy. Wrócił do autobusu, a ja jeszcze raz wszyskim pomachałam. Tym razem już bez niespodzianek poszłam na parking dla TAXI. Złapałam pierwszą lepszą i zleciłam kierowcy, aby jechał na wskazaną przeze mnie ulicę. Mama się ucieszy, że w końcu przyjechałam. Gdy dotarłam na miejsce, zapłaciłam taksówkarzowi, a ten pomógł mi wyjąć bagaże. Odetchnęłam głęboko i podeszłam do drzwi wejściowych jednorodzinnego domku. Wcisnęłam dzwonek, a po chwili w przejściu stanęła moja rodzicielka.
-Agatko! - rzuciła mi się w objęcia. 
-Cześć mamo... - odparłam i weszłam do środka. Od razu czuć było zapach pieczonego kurczaka. Nie chciałam żeby bluza Michała nim przesiąknęła, więc czym prędzej ją zciągnęłam i bezpiecznie odłożyłam do swojego starego pokoju. 

__________________________________________

Jak tam weekend? ;-)

To jest zdecydowanie jeden z moich najulubieńszych, świątecznych filmików. :D KLIK




12 komentarzy:

  1. Kooooooocham <3
    To wręcz nienormalne, bo jak można się zakochać w charakterze, który jest tylko kreowany i wymyślamy przez jedną osobę? Właściwie, to charakterach xd
    No, cóż, Piotrek nie zapomniał tamtej torby, aczkolwiek buta tak xD
    A i ja sobie wyobrażam wyszczerzonego Możdżonka. Nawet bardzo dokładnie xD
    Jeszcze jedno, przecież Guma nie jest takim sknerą, żeby się nie śmiać i nie śpiewać :p
    Ale potrzeba Ziomka mnie rozwaliła xD chociaż nie rozumiem, czemu zazwyczaj w opowiadaniach nie odwala razem z innymi... To, że nie robi tego w ' Igłą szyte ', to nutę znaczy, że nie robi tego wcale xD
    Rozpisałam się troszeczkę, ale serdecznie pozdrawiam i zapraszam do siebie... Z resztą po raz wtóry xD
    : *

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak ja lubię czytać takie długie komentarze. *-*

      Dziękuję bardzo i pozdrawiam. ;-*

      Usuń
  2. I dzięki temu rozdziałowi przypomniało mi się Igłą Szyte ^^.

    Świetny rozdział i jak zawsze zabawny nie mogłam się oderwać aż żal było patrzeć na końcówkę jeszcze bym poczytała :>

    Pozdrawiam i czekam na kolejny TU! i na I obiecaj, że już mnie nie opuścisz :D

    Trzymaj się ciepło :>

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki temu rozdziałowi mam ochotę obejrzeć Igłą Szyte...cóż, plan na wieczór się znalazł :D
    Rozdział świetny, a śmierdzące nogi Siuraka rozśmieszyły mnie najbardziej(chociaż nie ma nic śmiesznego w tym, że życie Pawła już nigdy nie będzie przez to takie samo xd) I to jak się budzili nawzajem :D
    A ten filmik jest wspaniały ;D A to jak się cieszą z popsucia tej bombki, to po prostu ja sama się cieszę i uśmiecham szeroko jak tylko to widzę :D I śmiechy mają zajebiste :D
    Kurde wulgarnie...nie no, po raz kolejny utwierdzam się w przekonaniu, że skończę w piekle przez słownictwo :D
    Pozdrawiam :*
    VE.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O widzisz! Pomagam w planowaniu samotnych wieczorów. :D
      Dziękuję bardzo i również pozdrawiam. ;-*

      Usuń
  4. Jak zwykle rozdział genialny, tylko powiem Ci, że szkoda iż Agata nie pojechała z nimi. ;<. Tak biedna smutna była, aż czytać się tego nie chciało, te jej łzy i w ogóle.. ;<. W sumie to nie dziwię się, że płakała co chwilę ! Ale mam nadzieję, że między nią a Kubiakiem nic się nie zmieni. ;>
    Pozdrawiam serdecznie ! ;***

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurde (och jakimi wulgaryzmami jadę:P) aż mi się oczy zaczęły szklić jak Agata wysiadła i się z nimi żegnała ;C
    Mam nadzieję, że niebawem wróci do nich:)
    Kocham tego Piotrka z opowiadania!:D
    A to, że jak zawsze śmiesznie i wgl to mówiłam ci sto razy :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszyscy będziemy smażyć się w piekle za to słownictwo! : o

      DZiękuję bardzo! ;-*

      Usuń
  6. Akcja Zygadło biegnie nie ruszając nogami do toalety! Myślałam , że z krzesła spadnę! ;D
    Czekam na następny rozdział!
    I zapraszam do mnie : owocowalandryna.blogspot.com ;]

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie żeby coś ale Bełchatów i Łódź to zupełnie w inną stronę :P :D.

    OdpowiedzUsuń