-Agata od razu poczułaby do niej niechęć... - zaśmiał się Zbyszek.
-Ona w ogóle czuje do wszystkich dziewczyn niechęć. - skrzywił się Pit i dał bilet uśmiechniętej pani. Po sprawdzeniu walizek weszli na pokład samolotu, a Górska miała nie lada problem z wniesieniem tam swojego bagażu. Co najzabawniejsze, żaden z siatkarzy nie garnął się do tego, aby nowej lekarce pomóc, przez co dostali burę od doktora Sokala. Wywnioskowali w ten sposób, że jest ona jego ulubienicą, a oni jeszcze bardziej ją znienawidzili.
Wróćmy do Agaty i jej rozterek...
Na biurku stał jeszcze mój stary komputer, który pamiętał czasy pierwszej komunii. Wcisnęłam przycisk uruchamiający go i po kilku minutach w końcu pojawiło się logo "Windows'a". Wywróciłam oczami i chwyciłam telefon. Chciałam napisać do Michała, ale nie byłam pewna, czy już nie wylecieli, więc może mieć wyłączoną komórkę, a ja tylko stracę pieniądze. Minęło sporo czasu zanim ten złom włączył się całkowicie. Kliknęłam na ikonkę przeglądarki internetowej i oczywiście znowu musiało upłynąć pięć godzin. Od razu włączyłam Facebook'a. Pełno powiadomień i wiadomości, bo przecież nie wchodziłam tutaj od bardzo dawna. Większość to zaproszenia do gier czy tego typu rzeczy, Było też kilka zaproszeń do znajomych, między innymi od Pita, Zbyszka i Bartka. Mieli ukryte konta, do których zapraszać mogą tylko oni. No duma aż mnie rozpierała! Polubiłam kilka ich zdjęć i całkowicie opuściłam portal. Przeniosłam się na telewizor. Włączyłam go i rozłożyłam się na łóżku, a po chwili przyszła wiadomość SMS.
Aga, ratuj, mam już dość, a to dopiero początek podróży, chcę do Spały i grać w karty. :C
Kocham Cię. ;-*
Na sam widok tego SMS'a buzia sama mi się uśmiechnęła.
Dacie radę! I macie to wygrać! :D Poza tym ja mam gorzej, bo w pokoju mam szesnastowieczny komputer, który ledwo działa. -.-' Pozdrów chłopaków i ja też Cię kocham. ; ****
A może teraz trochę siatkarzy? ;>
-Serio... - mruknął Pit, gdy zauważył, że obok rozsiada się Asia. Uderzył się w czoło i rzucił porozumiewawcze spojrzenia wszystkim pozostałym kolegom.
-Winiar, ale to ja tutaj siedzę... - oznajmił Zatorski, gdy wszedł na pokład.
-Udowodnisz mi to? - fuknął przyjmujący.
-Tak, mam bilet. - Paweł podsunął mu świstek papieru pod nos.
-E tam, bilety kłamią. - Michał wyszczerzył się.
-Ale to ja chcę siedzieć przy oknie!
-Ja też!
-Nie drzeć mordy! - obruszył się Ignaczak. - Jak dzieci... - pokiwał głową.
-No, dorosły się odezwał. - Zati wywrócił oczami i rzucił się na nieswoje miejsce.
-Macie pozdrowienia od Agaty... - powiedział Kubiak, a pozostali siatkarze odpowiedzieli jednym chórem.
-Kto to jest Agata? - zapytała szeptem Joanna. Piotrek zmierzył ją wzrokiem, jakby pochodziła z innej planety. Chociaż, nie wszystko wykluczone. Po części tak właśnie wyglądała, a szczególnie dla Pita. On nie lubi ludzi z innych planet. Woli tych z Ziemii.
-Właśnie zajmujesz jej miejsce. - zmrużył oczy. Górska szeroko otworzyła oczy.
-A-ale j-jak to... przecież ja na bilecie mam napisane 25D. - jeszcze raz spojrzała na bilet.
-Nie w samolocie, w sztabie. - sztucznie się uśmiechnął i zaraz po tym odwrócił głowę w inną stronę. Joasia nie wiedząc o co chodzi wzruszyła ramionami i znów skontrolowała swój wygląd.
-Agata pisze, że bardzo za nami tęskni... - znów wtrącił Dzik.
-Napisz, że my za nią też. - odparł Nowakowski przyglądając się nowej lekarce, a ona wyraźnie się speszyła.
-Kto teraz będzie ogrywał mnie w pokera... - westchnął Winiarski.
-Przepraszam, pani doktor. - Bartman wyraźnie zaakcentował to ostatnie słowo. - Czy posiada pani odpowiednie wykształcenie do wykonywania tego zawodu? - odkaszlnął, a chłopcy wybuchnęli śmiechem.
-Tak, owszem. Skończyłam Warszawski Uniwersytet Medyczny na kierunku ortopedii, byłam asystentką najlepszego ortopedy w stolicy oraz pracowałam jako...
-Ale pani chyba nie zrozumiała mojego pytania... - Bartman uniósł jedną brew. - Pytałem się tylko, czy ma pani wykształcenie, nie o to gdzie je pani nabywała. - mrugnął okiem, a siatkarze chichotali pod nosem.
-Tak mam wykształcenie i to duże... - bąknęła.
-O taką odpowiedź mi chodziło. - wyszczerzył się, a Joanna parsknęła po cichu. W ten o to sposób straciła już jakąkolwiek szansę na to, żeby siatkarze pałali do niej choćby najmniejszą sympatią.
Polska, Bełchatów, województwo łódzkie... współrzędne geograficzne też mam podawać?
-Rozmowy w toku... - chlipnęłam pod nosem. O razu przypomniał mi się Guma i jego "nie trzaskać drzwiami, bo mi telewizor przerywa!". Ehh, te wspomnienia. Przełączałam z programu na program, szukając jakiegoś ciekawego... czegoś, ale nic nie było.
-Siema... - do pokoju wparował Filip.
-No cześć bracie. - uśmiechnęłam się i usiadłam na brzegu łóżka. Wzrok chłopaka od razu przeniósł się na zdjęcie siatkarzy na stoliku nocnym.
-Oszalałaś? - prychnął.
-Może trochę... - wzruszyłam ramionami. - Ale nie ma coo, fajnie przywitałeś starszą siostrę.
-A co mam skakać z radości? - wywrócił ślepiami.
-Wystarczyłoby "cześć Aga, miło, że w końcu do nas wróciłaś". - uśmiechnęłam się sztucznie.
-Dobre masz mniemanie o sobie. - wystawił język w moim kierunku, a ja uderzyłam go w ramię. - Lepiej mi powiedz, czy mi coś kupiłaś. - wyszczerzył się.
-Tobie? - wybuchnęłam śmiechem.
-No przecież jestem Twoim młodszym braciszkiem.. - zrobił smutną minę.
-Za te Twoje wygłupy do kopalni Cię trzeba wysłać, a nie prezenty kupować!
-Jaa, jakbym z matką gadał. - uderzył się w czoło. - Zejdźcie ze mnie, okej?
-Filip, ale...
-Nie chce mi się o tym gadać, nara. - rzucił i wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami. Nikt nie umie do niego dotrzeć, a nawet nie można tego tłumaczyć trudnym wiekiem. W tamtym momencie byłam świadkiem kolejnej kłótni pomiędzy Filipem, a mamą. To już chyba jest na porządku dziennym. Nie dziwię się, jeśli tata przesiaduje całe dnie w pracy, Filip wagaruje i szlaja się po osiedlu z nieciekawym towarzystwem, a Anna robi co tylko może, aby ten dom był jak najbardziej rodzinny i przytulny, co staje się coraz trudniejsze. Uciekłam od tego wyjeżdżając do Anglii, lecz w ten sposób w ogóle nie pomogłam ani sobie, a ni mojej rodzinie. Może powinnam już tutaj zostać?
Naburmuszeni siatkarze dotarli do Paryża. Dupa ryża? Nie dupa ryża, tylko do Paryża!
-Pomógłbym Ci, ale rozumiesz, że też mam swoje bagaże... - powiedział Kuraś wymijając Joasię, a ona posłała mu jakże przecudowny i sztuczny uśmiech. Namęczyła się co nie miara, ale udało jej się dotrzeć do celu, jakim były śnieżnobiałe, paryskie sofy. Siatkarze znów się rozłożyli. Niektórzy próbowali usnąć, kolejni grzebali w telefonach, a Bartek szperał w laptopie.
-Michał, mogę Cię na chwilę prosić? - do Dzika podszedł doktor Sokal.
-Tak, jasne, pewnie. - Kubiak posłał kolegom zdziwione spojrzenie i poszedł za mężczyzną.
-Słuchaj... ja wiem, że jest Wam ciężko po tym jak rozstaliście się z Agatą, ale sam wiesz jaka jest sytuacja... zastąpi ją Asia i proszę Was, abyście okazali jej trochę chociażby szacunku.
-Ale my ją szanujemy przecież... - Misiek zmarszczył brew.
-Wiesz o co mi chodzi...
-No właśnie nie. - założył ręce na torsie.
-Nie musicie jej kochać, ale zamieńcie z nią przynajmniej kilka słów, a od razu będzie jej przyjemniej.
-Ona sama nie robi nic w tym kierunku, żebyśmy ją polubili... - parsknął.
-Michał. - pan Jan westchnął głośno.
-No... - bąknął siatkarz.
-Umowa stoi?
-Może... - Dziku wzruszył ramionami i wrócił do reszty siatkarzy.
Sto lat, sto lat, niech żyje, żyje naam. Sto lat, sto lat, niech żyje, żyje naam!
-Tak mam wykształcenie i to duże... - bąknęła.
-O taką odpowiedź mi chodziło. - wyszczerzył się, a Joanna parsknęła po cichu. W ten o to sposób straciła już jakąkolwiek szansę na to, żeby siatkarze pałali do niej choćby najmniejszą sympatią.
Polska, Bełchatów, województwo łódzkie... współrzędne geograficzne też mam podawać?
-Rozmowy w toku... - chlipnęłam pod nosem. O razu przypomniał mi się Guma i jego "nie trzaskać drzwiami, bo mi telewizor przerywa!". Ehh, te wspomnienia. Przełączałam z programu na program, szukając jakiegoś ciekawego... czegoś, ale nic nie było.
-Siema... - do pokoju wparował Filip.
-No cześć bracie. - uśmiechnęłam się i usiadłam na brzegu łóżka. Wzrok chłopaka od razu przeniósł się na zdjęcie siatkarzy na stoliku nocnym.
-Oszalałaś? - prychnął.
-Może trochę... - wzruszyłam ramionami. - Ale nie ma coo, fajnie przywitałeś starszą siostrę.
-A co mam skakać z radości? - wywrócił ślepiami.
-Wystarczyłoby "cześć Aga, miło, że w końcu do nas wróciłaś". - uśmiechnęłam się sztucznie.
-Dobre masz mniemanie o sobie. - wystawił język w moim kierunku, a ja uderzyłam go w ramię. - Lepiej mi powiedz, czy mi coś kupiłaś. - wyszczerzył się.
-Tobie? - wybuchnęłam śmiechem.
-No przecież jestem Twoim młodszym braciszkiem.. - zrobił smutną minę.
-Za te Twoje wygłupy do kopalni Cię trzeba wysłać, a nie prezenty kupować!
-Jaa, jakbym z matką gadał. - uderzył się w czoło. - Zejdźcie ze mnie, okej?
-Filip, ale...
-Nie chce mi się o tym gadać, nara. - rzucił i wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami. Nikt nie umie do niego dotrzeć, a nawet nie można tego tłumaczyć trudnym wiekiem. W tamtym momencie byłam świadkiem kolejnej kłótni pomiędzy Filipem, a mamą. To już chyba jest na porządku dziennym. Nie dziwię się, jeśli tata przesiaduje całe dnie w pracy, Filip wagaruje i szlaja się po osiedlu z nieciekawym towarzystwem, a Anna robi co tylko może, aby ten dom był jak najbardziej rodzinny i przytulny, co staje się coraz trudniejsze. Uciekłam od tego wyjeżdżając do Anglii, lecz w ten sposób w ogóle nie pomogłam ani sobie, a ni mojej rodzinie. Może powinnam już tutaj zostać?
Naburmuszeni siatkarze dotarli do Paryża. Dupa ryża? Nie dupa ryża, tylko do Paryża!
-Pomógłbym Ci, ale rozumiesz, że też mam swoje bagaże... - powiedział Kuraś wymijając Joasię, a ona posłała mu jakże przecudowny i sztuczny uśmiech. Namęczyła się co nie miara, ale udało jej się dotrzeć do celu, jakim były śnieżnobiałe, paryskie sofy. Siatkarze znów się rozłożyli. Niektórzy próbowali usnąć, kolejni grzebali w telefonach, a Bartek szperał w laptopie.
-Michał, mogę Cię na chwilę prosić? - do Dzika podszedł doktor Sokal.
-Tak, jasne, pewnie. - Kubiak posłał kolegom zdziwione spojrzenie i poszedł za mężczyzną.
-Słuchaj... ja wiem, że jest Wam ciężko po tym jak rozstaliście się z Agatą, ale sam wiesz jaka jest sytuacja... zastąpi ją Asia i proszę Was, abyście okazali jej trochę chociażby szacunku.
-Ale my ją szanujemy przecież... - Misiek zmarszczył brew.
-Wiesz o co mi chodzi...
-No właśnie nie. - założył ręce na torsie.
-Nie musicie jej kochać, ale zamieńcie z nią przynajmniej kilka słów, a od razu będzie jej przyjemniej.
-Ona sama nie robi nic w tym kierunku, żebyśmy ją polubili... - parsknął.
-Michał. - pan Jan westchnął głośno.
-No... - bąknął siatkarz.
-Umowa stoi?
-Może... - Dziku wzruszył ramionami i wrócił do reszty siatkarzy.
___________________________________________________________________
Wiecie kto obchodzi dzisiaj urodziny? :D Nasz kochany filozof! ♥♥♥
Sto lat, sto lat, niech żyje, żyje naam. Sto lat, sto lat, niech żyje, żyje naam!
Jakby to powiedział Igła: "No Pituś, czas trumienkę strugać!" :D Ale nie, nie, nieeeeee Pituś niech nam gra jak najdłużej i aby go żadne kontuzje nie męczyły!
_______________________________________________________
Jeszcze tylko jutro i czwartek. Damy radę! No my nie damy? ;> :D
Pozdrawiam, Sissi. ♥
Nie wiem co się z Aśką stanie ale mam nadzieję że niedługo wyleci z tego zacnego grona, Oo albo sama zrezygnuje :)
OdpowiedzUsuńNoo Piotrek przeżył już ćwierćwiecze! ;O
Pozdrawiam:*
/jakoś brak mi humoru i nic mądrego nie napisze/
Niech jej nie szanują, nie zasługuje na to, pff ! Robi z siebie jakąś pustą lalkę, tragedia. Mam nadzieję, że Agata do nich wróci, bo tej całej Aśki czy jak jej tam to nie polubiłam. -,-
OdpowiedzUsuńNo tak, najlepsze życzenia dla Pita ! ;D
Zapraszam na swoje blogi. ;)
Pozdrawiam ! ;***
Rozdział świetny, kocham Pita tutaj coraz bardziej :D Aśka wooooooooooon :D Agatka ma być i chu...ten, no...i już :D
OdpowiedzUsuńA to połączenie gifów pod rozdziałem...no mega, aż mi się cała mordka cieszy :D
Pozdrawiam :*
VE.
No więc chyba najbardziej mnie rozbawiły te określenia miejsca i sytuacji xD dupa ryża <3
OdpowiedzUsuńGupia Acha. Oczywiście sto lat Piotrkowi! Jak najdłużej żeby reprezentował Polskę i brak kontuzji. No i jeszcze te cudne gwoździe w jego wykonaniu *,*
Ale się zapędziłam, zamiast komentować rozdział, to składam życzenia Pitowi xD
SOKAL SIĘ MOCNO WKOPAŁ mówiąc właśnie do Dzika, żeby pogadali czasem z Achą. Przecież on był z Agą! I pan doktur o tym wiedział! To nie fair. Za ile rozdziałów się wszystko wyjaśni? Bo się nie mogę doczekać xd
Poza tym oni gadają z Achą. Tylko tak inaczej xD
Rozpisałam się trochę, pozdrawiam : *
Hej! Serdecznie zapraszam na nowo powstałe opowiadanie mojej przyjaciółki, które tworzyć się będzie pod adresem http://historia-pisana-siatkowka.blogspot.com/. Na razie mamy tam tylko prolog, ale gwarantuję, że jej warsztat sprawi, że poświecisz chwilkę temu opowiadaniu i nie pożałujesz swojej decyzji :)
OdpowiedzUsuńFanpage na facebooku -> http://www.facebook.com/HistoriaPisanaSiatkowka
Boże to jest najlepszy blog jaki czytałam !!!
OdpowiedzUsuńtysiąc razy leżała na ziemi i płakałam ze śmiechu ; )
wszystko przerobiłam w ok. 3 dni, trochę zaniedbałam naukę, ale warto ; )
Jestem bardzo ciekawa jak potoczą się losy Agaty i siatkarzy.
Fajnie by było nawet jak by oby dwie dziewczyny pracowały razem ^^ ale to tylko takie moje małe, drobniutkie uwagi ;]
Życzę weny i pozdrawiam ; **
Czuję, że Bartman nieźle pociśnie nowemu członkowi sztabu. ;) Chcę Agatę!
OdpowiedzUsuńEjjj ... Ja chce żeby Agata wróciła ;(( (Agataaa wróć!!) .. Rozdział fajny i jak zwykle ciekawy... ;PP Czekam na nexta ;P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ^^ ;)
A i właśniee spóźnione życzenia dla pita. Sto lat, sto lat.. A sorry ja nie umiem śpiewać, a więc życzę Cichemu zdrowia braku kontuzji itp. itd. i czego tam sobie zażyczy ;P
UsuńÓsmy rozdział na when-the-sun-goes-downstairs.blogspot.com, serdecznie zapraszam:)
OdpowiedzUsuń