sobota, 22 grudnia 2012

~Rozdział 43~

Agata...

Dzień minął mi na odnajdywaniu starych pamiątek za czasów gimnazjum i liceum. Klasowe zdjęcia, kartkówki z matematyki albo malutkie liściki rzucane przez całą klasę. Na sam ich widok, aż buzia mi się uśmiechała. Potem szybko posprzątałam i poszłam pod prysznic. Kąpałam się długo,a w głowie cały czas miałam tę spalską kabinę i wyobrażałam sobie, że zaraz wpadnie tutaj Michał... paranoja. Ubrałam się w pidżamę i poszłam pożegnać się z mamą. Taty jeszcze nie było. 

-Już idziesz spać? - zapytała.
-Tak, jestem zmęczona po tej podróży i w ogóle... - przetarłam dłonią twarz.
-Dobrze, rozumiem. - uśmiechnęła się lekko i pocałowała mnie w policzek. Także odwzajemniłam gest i poszłam do siebie. Zaścieliłam łóżko i weszłam pod kołdrę. Zamknęłam powieki i głęboko westchnęłam. Chłopcy na pewno są teraz gdzieś nad oceanem...

Co tam u światowych bywalców?

-Zdecydowanie za mało miejsca... - jęczał Piter, gdy siatkarze już zajęli swoje miejsca w samolocie. 

-Co Ty nie powiesz... - Możdżonek zmrużył oczy. Nie dość, że przed sobą miał chyba kilka centymetrów miejsca, to obok siedział dosyć otyły pan, zajmujący całą przestrzeń.
-Ile jeeeszcze... - wzdychał Winiarski.
-Raczej jesteśmy bliżej celu, niż dalej... - odparł Ignaczak.
-No, dużo mi to mówi. - przyjmujący wywrócił oczami.
-Ja chcę na spalskie łóżeczko... - Pit kręcił się na siedzeniu, nie móc znaleźć odpowiedniej pozycji.
-Ja tam bym chciał na domowe łóżeczko... - wtrącił Kurek. - Pachnąca pościel, mięciutki materac, wywietrzony pokój. - rozmarzył się.
-Wywietrzony pokój. - parsknął Igła. - Albo pachnąca pościel... proszę Cię! Tam gdzie przebywasz nigdy nie może być świeżo i pachnąco...
-Też Cię lubię. - Bartek sztucznie się uśmiechnął.
-Przepraszam, który z panów to Paweł Zagumny? - wcięła się Joanna. Ona chyba naprawdę pochodzi z innej planety! Siatkarze wybałuszyli oczy. Jak można nie znać żywej legendy tego sportu?! I don't wanna live on this planet anymore... Rozgrywający wskazał na siebie bez jakiegokolwiek słowa. Górska zmierzyła go wzrokiem i powróciła do wypełniania swoich kartotek, które dostarczył jej Sokal. Przynajmniej nie udzielała się w rozmowach... Siatkarze pokiwali z niedowierzaniem głowami.
-Dobra, wyłączam się. - oznajmił Kubiak i włożył słuchawki do uszu, po czym wygodnie rozłożył na siedzeniu.
-Dobry pomysł. - stwierdził Bartman i powtórzył jego czynność. Po chwili cała "business class" już spała. Oprócz Pita, który narzekał na klaustrofobiczne warunki, więc tylko podkurczył nogi i podziwiał chmurki za oknem, co chwila spoglądając na chłopaków, czy aby na pewno wszyscy śpią.
Gdy byli już na ziemi brazylijskiej i przymierzali się do lądowania Kurek zaczął panikować i nie mógł się opanować, zatem wszyscy go olali, bo byli już to tego przyzwyczajeni. W spokoju spakowali swoje podręczne bagaże i zapięli pasy. Po kilkunastu minutach byli już na lądzie.
-Ziemia! - Bartek rzucił się na podłogę, a zawstydzeni siatkarze uderzyli się w czoło próbując podnieść siatkarza.
-Bartek... Bartuś. - Cichy próbował jakoś ogarnąć kolegę, lecz gdy zauważył, że całe lotnisko patrzy na nich, przestał się do niego przyznawać. Wzruszył ramionami i poszedł, a reszta zrobiła tak samo.
-Napisałbym do Agi, ale chyba śpi... - westchnął Dziku.
-Co tam, przynajmniej będzie miała dłuższy dzień jak się teraz obudzi. - Winiar wzruszył ramionami.
-W sumie... - przyjmujący zamyślił się i po chwili zabrał się za pisanie wiadomości.

Agata, godz. 14. Tamci chyba zapomnieli o zmianie strefy czasowej, ale niech myślą, że są źli i budzą ludzi w środku nocy! 

Gdy pomagałam mamie przy obiedzie usłyszałam dźwięk telefonu. Wytarłam ręce w białą ściereczkę i chwyciłam go. 



Przepraszam jak Cię obudziłem, ale to tamci kazali mi napisać. :D Dolecieliśmy do Brazylii. Jak Pit mówił, gorąco, duszno i parno. Mecz gramy jutro, także kibicuj! : ) Co u Ciebie? Tęsknisz? 
Pozdrawiamy. ;-**  ZABIERZ OD NAS TĘ AŚKĘ!

Jaką Aśkę?! Po chwili przyszedł drugi SMS.

Bartman ukradł mi telefon. Wszystko pod kontrolą, kocham Cię. ;-**

Jaka Aśka? o.O A obudziliście mnie panowie, tak. O 14. ;-)) Pilnujcię się, żadnych Brazylijek do Polski nie ściągać! Kibicować na pewno będę, a tęsknię jak cholera. :C 
Pozdrów wszystkich. ;* 

Jeszcze raz przeczytałam pierwszą wiadomość. Kim jest ta cała Aśka? 

Zbyszkowi coś się śniło... za dużo paluszków na noc. ;-) Dziękują za pozdro. :D

Nie odpisałam już, musiałam się pilnować, żeby rachunek nie przyszedł zbyt duży. Wróciłam do mamy, która praktycznie już sama dokończyła przyrządzanie posiłku. Po chwili przyszedł także tata. Wczoraj nie miałam okazji się z nim przywitać, więc zrobiłam to teraz. Wróciliśmy do kuchni i wspólnie usiedliśmy przy stole. Opowiedziałam jeszcze raz o przygodach w Spale, ale nie już tak szczegółowo. Potem zeszliśmy na temat mojej przyszłości, w sensie gdzie mam zamiar przebywać. Wywnioskowałam, że wrócę do Anglii. W przyszłym tygodniu zabukuję bilety i wylatuję, bo w Bełchatowie nie ma odpowiedniej pracy dla mnie. Rodzice próbowali odwlec mnie od tego pomysłu, ale ja wszystko sobie dokładnie przemyślałam. Wyjeżdżam z powrotem. Od tamtej pory przy stole zrobiło się dziwnie cicho, nikt już z nikim nie gadał, dopóki nie przyszedł Filip i nie zaczął nawijać o jego nowo nauczonych trikach na deskorolce. Gdy skończyliśmy spożywanie obiadu, pozmywałam i posprzątałam kuchnię, aby choć trochę odciążyć mamę. Ona w tym czasie zasnęła przed telewizorem, więc delikatnie pocałowałam ją w policzek i przykryłam kocem, a ojciec siedział przed komputerem, bo jak zwykle przyniósł sobie pracę do domu. Lekko się do niego uśmiechnęłam i poszłam do pokoju Filipa.
-Młody, a Ty nie masz lekcji? - uchyliłam drzwi.
-Sobota jest. - mruknął i dalej kontynuował swoje gierki na komputerze. Wywróciłam oczami i wróciłam do siebie. Znów nie miałam co robić. Włączyłam swój komputer i odczekałam chwilę zanim się włączył. 

Brazylijski hotel i Polscy siatkarze...

-Wiesz, że teraz Agata może nas zabić? - powiedział Dziku zwracając się do Zbyszka.
-I tak by się dowiedziała. - siatkarz wzruszył ramionami. 
-Nie koniecznie. - Michał posłał mu wymuszony uśmiech. - Masz pożyczyć ochraniacz? - przyjmujący wyjął wszystko z walizki, ale tego jednego ochraniacza na kolano brak.
-Tak, bo zawsze noszę ze sobą trzy ochraniacze. - atakakujący wywrócił oczami. 
-To daj mi. - wyszczerzył się, a Zbyszek rzucił w niego jakąś getrą. - Chodziło mi o ochraniacz, nie o rajstopę. - skrzywił się.
-Nie marudź!
-Właśnie marudzę, bo w ochraniaczach czuję się bezpieczniej... jak sobie coś nie daj Bóg zrobię, to po mojej karierze, bo ta brunetka, to... - westchnął.
-Rozumiem Twój ból. - Zibi poklepał przyjaciela po plecach. - Dlatego zakładaj getrę!
Dzik uniósł brew i posłusznie naciągnął ją na kolano. 
-Stylowo. - ukazał rząd swoich białych zębów. 
-Uważaj, bo się w Tobie zakocham. - atakujący pokiwał głową, a Misiek wybałuszył oczy. 
-To ja spadam. - oznajmił, a po chwili już nie było go w pokoju.
-Szukam sznurówek! - dało się słyszeć na korytarzu. Ach ten Piotruś, nawet sznurówek w butach nie ma...
-Opchnąć Ci za zeta? - Zatorski lekko wynurzył się z pokoju.
-Pięćdziesiąt groszy. - założył ręce na torsie.
-Siedemdziesiąt. - Zatorski powtórzył jego czynność.
-Sześćdziesiąt. - środkowy zmrużył oczy.
-Sześćdziesiąt pięć. - Zatorski także to zrobił. 
-Sześćdziesiąt dwa?
-Sześćdziesiąt trzy. 
-Umowa stoi. - podali sobie dłonie, a już po chwili Piotruś miał swoje sznurowadełka za sześćdziesiąt trzy grosze. 

_____________________________________________________

Te świąteczne porządki totalnie mnie wykańczają! : o 
Ale czas na rozdział jakoś znalazłam... może pojawi się jeszcze tutaj, ale to się okaże. ;-)
Pozdrawiam, Sissi. ♥






14 komentarzy:

  1. -Szukam sznurówek! - dało się słyszeć na korytarzu. Ach ten Piotruś, nawet sznurówek w butach nie ma...
    -Opchnąć Ci za zeta? - Zatorski lekko wynurzył się z pokoju.
    -Pięćdziesiąt groszy. - założył ręce na torsie.
    -Siedemdziesiąt. - Zatorski powtórzył jego czynność.
    -Sześćdziesiąt. - środkowy zmrużył oczy.
    -Sześćdziesiąt pięć. - Zatorski także to zrobił.
    -Sześćdziesiąt dwa?
    -Sześćdziesiąt trzy.
    -Umowa stoi. - podali sobie dłonie, a już po chwili Piotruś miał swoje sznurowadełka za sześćdziesiąt trzy grosze.

    KOCHAM TEN FRAGMENT! :D
    I całe opowiadanie też kocham i już ;D
    Pozdrawiam cieplutko :**
    VE.

    OdpowiedzUsuń
  2. 62 grosze od dzisiaj będą mi isę kojarzyły z Pitem ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. po co znowu do Anglii? Agata i Misiek mają być razem! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. hahaha oni są pozytywnie walnięci:D (patrz: siatkarze) :P
    Agatka chyba zbyt pochopnie postanowiła:P Dziku mam nadzieję odpędzi ją od tego zamiaru!
    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj walnięci, walnięci...... :D

      Również pozdrawiam. ;-*

      Usuń
  5. I że się tak nie przyznawali do Bartusia, wandale ! Jak tak można ?! ;D. Rozdział jak zawsze genialny. ;)
    Zapraszam na swoje blogi, nowe rozdziały się już pojawiły. ;)
    Pozdrawiam serdecznie ! ;***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! Biedny Bartuś, osamotniony przez kolegów. :D

      Dziękuję za info i na pewno zajrzę! ;-*

      Usuń
  6. Świetny blog :D
    Ostatni fragment najlepszy! :D Ah ten Pit :D
    Zapraszamy do nas! http://milosc-na-boisku-siatkowka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. JAK BOSKO, W OGÓLE CUDOWNE ITD!
    Strasznie długo musiałam czekać na ten rozdział... To niesprawiedliwe!
    Sznurowadła rządzą. 3 ochraniacze rządzą. Piotrek rządzi. Gruby facet rządzi. Misiek rządzi. Zibi i jego smsy rządzą. Kurek nie rządzi xD jak się boi latać, to po co to robi? XD
    Jesteś genialna.
    A tak poza tym, to u mnie nowy rozdział xD
    Pozdrawiam : *

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięęękuuuuję! ;-**

      Na pewno wpadnę do Ciebie, bo już się niecierpliwiłam! :D

      Pozdrawiam. ;-*

      Usuń
  8. Super śmieszna ta negocjacia :)
    Zapraszam do mnie http://crisija.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń