Jestem... nie na długo, ale się pojawiłam, bo Pit jęczy mi nad uchem, żebym w końcu gdzieś go obstawiła. No więc spełniam jego życzenie... tadaaa...
Miłej lekturki... misiołki. :*
AAAA! No i przez to, że przez cały Boży tydzeń nie miałam dostępu do kompa, to dziwne pomysły przychodziły mi do głowy. UWAGA, FRAGMENT ROZDZIAŁU +50 . Aż się sama siebie wstydzę.......
Zapomnijcie na chwilę, że do pełnoletności brakuje mi zaledwie... trochę. :D
________________________________________________________________________
Na następny dzień rano, gdy moja szanowna, leniwa osóbka raczyła podnieść się z łóżka, ruszyłam do łazienki, aby przywrócić się do stanu normalnej używalności, lecz bez podtekstów proszę! Wzięłam szybki prysznic, wysuszyłam włosy, ale i tak je związałam, bo nie mogłam ich ujarzmić. Potem narzuciłam na siebie czerwoną polówkę z flagą Polski na piersi, którą dostałam od sztabu i krótkie, czarne szorty. Na stopy nasunęłam trampki. Gdy wyszłam z łazienki, na korytarzu rozległ się niesamowity wrzask. Przepraszam! Śpiew... Pituś nie wrzeszczy przecież...
-Dzień dobry, kocham Cię! Już posmarowałem Tobą chleb! - no i wtedy wszedł do mojego przytulnego, zabałaganionego lokum. - Dzień dobry, kocham Cię! Nie chcę Cię z oczu stracić, więc! Jeszcze więcej... dzień dobry! - uświadamiał całej Spale jakim wyśmienitym spiewakiem, to on nie jest. - A Agatka w końcu zaczęła się do nas przyznawać i ubrała się identycznie jak my! No duma, to mnie rozpiera... - poklepał mnie po policzku, a ja spojrzałam się na niego zdezorientowana unosząc lewą brew.
-Te Twoje majaczenie to tak z głodu rozumiem? - wygoniłam go z pokoju, a sama zamknęłam za sobą drzwi.
-Z głodu miłości... - westchnął.
-To zadzwoń do mamusi. - roześmiałam się, a obrażony Pit spojrzał na mnie spod byka.
-A tym to co tak wesoło?! - z pokoju na przeciwko wyszedł Zbyszek razem z Michałem. Nie obyło się bez kłotni, kto tym razem ma pilnować kluczyka.
-Cześć. - Michał pocałował moje wargi.
-Ej, bo umrę z głodu! - pisnął Nowakowski.
-Debilizmu chyba... - parsknął ZB9.
-A ty masz szrot w głowie, zamiast mózgu! - wydarł się środkowy.
-Przynajmniej nie orzeszka! - odpyskował Zibi.
-Rola wiewiórki w końcu do czegoś zobowiązuje, nie? - zaśmiał się Kubiak.
-Panowie, wałkowaliśmy już ten temat. - powiedział znudzony Pit.
-Dajcie Piotrusiowi spokój... - poprosiłam.
-Spokoju to on ma w dostatek! - odparł Bartman. Po chwili byliśmy już na stołówce, w której było dziwnie tłoczno, lecz z naszej drużyny nikogo tam nie było.
-Nie chcę nic mówić, ale nasze święte miejsca, przy naszym świętym stole są zajęte... - mruknął Pit spoglądając w stronę krzesełek, na których zawsze siedzieliśmy.
-Któż śmiał to zrobić?! - zasłoniłam usta ręką.
-Właśnie nie wiem, ale się dowiem... - Zbyszek na chwilę się zamyślił, ale z transu wyrwała go kucharka wydająca śniadanie.
-To gdzie siadamy? - zapytałam siatkarskiej elity.
-Chodźcie tam. - Dziku wskazał w kierunku którym mieliśmy się udać. Odkładając talerzyki na blat stołu, wygodnie przy nim usiedliśmy.
-Gapią się. - wymamrotał Zibi, a ja równoczesnie z Pitem obejrzałam się w tył, aby zidnetyfikować tych przyczajonych osobników, ale próba zakończyła się niepowodzeniem.
-A co to? Zmiana terytorium naszego wyżywienia? - na stołówkę przyszedł zaspany Igła wraz z Łukaszem.
-Nieznane nam szkodniki utrudniły nam normalny posiłek! - odrzekł Piter z buzia pełną jedzenia.
-Karygodne! - Żygadło podparł się pod boki namierzając tamtych mężczyzn. - Nie znam... znaczy coś mi świta, lecz nie tak jasno, żebym mógł okreslić kto to. - rzucił i poszedł po swoją porcję sniadania, co uczynił także Krzysiu.
-Jakieś ufoki! - wrzasnął Pit, a na stołówce przerwano wszelkie dyskusje.
-Proszę sobie nie przeszkadzać! - Zibi próbował ratować sytuację. - Smacznego! - wszyscy zmierzyli nas wzrokiem i wrócili do dotychczasowych czynności.
-To jakieś ufoki. - powtórzył Piter, lecz nieco ciszej. - Wszyscy ich znają, ale nie wiadomo skąd! Nie myślicie, że to dziwne?
-Może trochę... - wruszyłam ramionami.
-Znowu się gapią. - burknął Bartman. - Podobam się im, czy jak?
-Bo będę zazdrosny! - Michał uderzył przyjaciela w ramię. Zaraz po tym dołączyła do nas pozostała część drużyny.
-Co miałem sen... - rozmarzył się Kurek siadając przy stole. - Ja, guru wszystkich kobiet, miałem nad nimi wszystkimi kontrolę i władzę, i wydawałem im polecenia, leżąc półnagi na hamaczku, wśród winogron... - kończąc głęboko westchnął.
-A ja tam byłem? - zapytał Piotrek.
-Gdybyś tam był, ten sen już niebyłby taki fajny... - odparł Bartek.
-Cham. - zasmucił się środkowy.
-Agata, zamień się miejscem, bo nie wytrzymam. - zibi wstał od stołu wyganiając mnie ze swojego krzesła.
-Z chęcią popatrzę na tych przystojniaków. - usiadłam obok Kubiaka, a ten dźgnął mnie palcem w żebra.
-Jeśli chcesz popatrzeć na przystojniaka, to usiądź na miejscu Pita. - dodał.
-O nie, nie, nie, ja się stąd nie ruszam, w miarę mi tu wygodnie!
-Agata, ja nie będę się patrzył, jak jacyś kolesie, którzy bezkarnie zajmują nam miejsce ślinią się do mojej dziewczyny. - oburzył się przyjmujący.
-Gdybym ja coś takiego usłyszał, to chyba bym się z nim ozenił. - zasmiał się libero.
-Jeśli Ci to przeszkadza, to Ty zmień miejsce! - odrzekłam.
-Agata. - Misiek zmruzył oczy.
-Słucham? - wyszczerzyłam się, lecz Michałowi wcale nie było do smiechu. Z kamienną twarzą przełknął ślinę, a promienie słońca wpadające do stołówki przez okno odbijały się od szkiełek jego okularów.
-Zmień miejsce... - poprosił.
-Michał. - jęknęłam.
-Aga... - złapał mnie za dłoń i splótł swoje palce z moimi. Z uśmiechem na twarzy spojrzałam na nasze złączone ręce.
-Ooo, soł romantiko. - rozmarzył się Igła.
-Bo uronię łezkę. - chlipnął Kurek.
-Usiadziesz z drugiej strony? - Dziku mrugnął okiem, a ja przecząco pokiwałam głową przygryzając język.
-Agata chce po prostu uwieść tamtego, żeby potem złamać mu serce! - wtrącił Zbyszek.
-Nikogo nie będzie uwodzić!
-Misiek, proszę Cię. Przecież wiesz, że Cię kocham, ale daj mi zjeść... - dałam mu soczystego buziaka w policzek.
-Wiecie co... to było takie... "awww"... - Piter wyszczerzył się.
-Kubiak uważaj, bo zaczynam się w Tobie zakochiwać i bedę wymagał od Ciebie pierścionka! - wtrącił Krzysiu.
-Krzysiu! - pogroziłam mu palcem.
-Jeszcze raz się spojrzy, to do niego pójdę i przywalę w ten wyszczerzony ryj! - wysyczał Dzik przez zaciśnięte zęby.
-To my już chyba skoczyliśmy posiłek. - kiwnęłam głową w kierunku siatkarzy, aby jak najszybciej zabrali stamtąd Miśka. Razem z Batkiem pozbierałam brune naczynia i odniosłam do okienka.
-Nie dziwię się, że Michał jest zazdrosny... - wspomniał przyjmujący.
-Bartek. mieliśmy już nie rozmawiać na ten temat. - głęboko westchnęłam.
-Na jaki temat? Miałem na myśli, że jeśli sam miałbym dziewczynę, to także byłbym o nią zadrosny. Tyle. - wzruszył ramionami.
-A myslisz, że ja nie jestem o niego zazdrosna? Te wszystkie fanki, cheerleaderki na meczach, dziennikarki... - wyliczałam.
-Ale on ma tylko jedną kobietę, którą kocha na zabój. Nie licząc mamy. - mrugnał do mnie okiem, a ja rosześmiałam się i trąciłam jego ramię. - Michał to dbry chłopak...
-Wiem. Dlatego z nim jestem. - poruszałam brwiami. Wychodząc ze stołówki zderzyłam się z nieznajomym mi mężczyzną. upadłam na ziemię, a Bartek nic sobie z tego nie zrobił, tylko poszedł dalej. Co dziwne, na jego piersi także widniała flaga Polski. Pomógł mi wstać.
-Przepraszam. - posłał mi ciepły, chłopięcy uśmiech.
-Nic się nie stało. - otrzepałam ubranie i strzeliłam buraka, odwróciłam się na pięcie i pognałam za Bartkiem, w międzyczasie odwracając się za tamtą anonimową postacią. On także się obrócił i dyskretnie pomachał w moją stronę.
-Bartek... - pociągnęłam kolegę za koszulkę i stanęłam na środku holu jak wryta.
-Co? - zapytał zdziwiony.
-Ja wiem kim oni są. - spojrzałam na niego i zacisnęłam wargi.
-Olśnisz mnie? - zstępował z nogi na nogę. Podejrzewam, że pilnie potrzebował do toalety.
***
-Oszalałaś?! - parsknął. - Co oni mieliby robić w Spale?! W lato?!
-Mowię Ci, to oni!
-Musiało Ci się przewidzieć. - Bartek nieco ustudził mój zapał i obydwoje weszliśmydo windy.
-Nie przewidziało mi się! Z moim wzrokiem jeszcze nie jest tak źle! - oparłam się o ścianę. - W dodatku mieli podobne koszulki do naszych, a ty ich nie poznałeś, bo na ogół widujesz ich w kaskach!
-Aga, ale oni uprawiają sport zimowy, co mogliby robić w Spale, w lato?
-W lato też skaczą! - burknęłam ciągle upierając się przy swoim.
-Oj Aguś, Aguś. - Kurek pokręcił głową i wysiadając z windy udaliśmy się swoich pokoi. Weszłam do niego i od razu połączyłam się z internetem w telefonie. Tam znalazłam odpowiedź na kazde moje pytanie. Czy w lato też skaczą , jak wyglądają i gdzie mają zgrupowania. Wszystkko się zgadzało. W naszym ośrodku przebywali polscy narciarze z krwi i kości. Po dopięciu swego, dumna z siebie ruszyłam na siłownię, gdzie trening mieli mieć siatkarze.
-Słuchajcie, w Spale są... narciarze? - dodałam po cichu, gdy zobaczyłam całą naszą skoczną reprezentację.
-Możemy w czymś pomóc? - odezwał się trener, a reszta sportowców perfidnie mi się przyglądała.
-Nie, przepraszam. - wyszłam z pomieszczenia i poczułam jak dzisiaj poraz drugi na moją twarz wkrada się rumieniec. Nadęłam policzki i głośno wypuściłam powietrze, po czym skierowałam się ku sali. Na szczęście tam była już grupka zawodników.
-Tłumoki, mieliście mieć dzisiaj na siłowni! - wrzasnęłam od razu na wejściu.
-ej, bez takich! - burknął Winiar.
-Mogliście mi powiedzieć, że zamieniliście się ze skoczkami narciarskimi! - z impetem usiadłam na ławce.
-Skaczkami narciarskimi? - pisnął Dzik. - Kochanie, pory roku przypadkiem Ci się nie pomyliły? - siatkarze zaśmiali się pod nosem.
-Ewidentne tłumoki! Wszechwiedzący internet wszystko mi powiedział! W lato mają specjalne zawody... i takie same reprezentyjne zgrupowania jak Wy! A Ci faceci co zajęli nam miejscówki na stołówce to Miętus, Żyła i Kot...! Tłumoki! - powiedziałam na jednym wydechu, aż zabrakło mi powietrza.
-O proszę. Wezmę autograf! - Pit potarł rękoma.
-Zawsze marzyłem żeby zobaczyć Adasia Małysza... - Zatorski rozmarzył się.
-Zator, ale Małysz już nie skacze. - skrzywił się Kurek. - On teraz rajdowiec!
-Aaa... to dlatego zawsze kiedy mówię do ojca, aby zawołał mnie, jak będzie skakał Małysz, to mnie nigdy nie woła! - młody libero posmutniał, a Kuraś poklepał go po ramieniu mówiąc:
-Ty to masz ciężko w zyciu...
-Oj tak... - głęboko westchnął.
-Moje życie było jednym, wielkim kłastwem, bo do teraz myslałem, że skoczkowie narciarscy skaczą tylko w zimę, kiedy jest śnieg, a tu proszę... suprajs!
Dalsza część dnia minęła nam bardzo szybko. Chłopcy trenowali, grali i trenowali... wieczorem nie mieli nawet siły spotkać się w którymś z pokoi i pogadać jak ludzie... chociaż z nimi nie da. Gdy już kładłam się spać, do mojego pokoju wtargnął Kubiak. Pod pretekstem chrapiącego Zbyszka, położył się obok mnie.
-Michał, Michał poczekaj.... - mówiłam między pocałunkami, próbując zatrzymać Kubiaka dobierającego się do moich szortów.
-Hmm? - odgiął się lekko.
-Możemy pogadać? - przeczesałam dłonią jego brązowe włosy.
-Teraz? - jęknął i połozył się obok opierając się na łokciu.
-Tak, teraz... - powtórzyłam jego czynność i spojrzałam w jego oczy.
-Co się stało? - zapytał.
-Nic takiego rzecz biorąc...
-Ale? - zmrużył oczy i ułożył usta w dziubek.
-Ale... - westchnęłam i położyłam się na plecach. - Ostatnio tak sabie rozmyślałam i ...
-Oho. To nie wróży nic dobrego. - zasmiał się i poprawił poduszkę pod sobą oraz polecił, abym połozyła się na jego torsie. skorzystałam. Poczułam pocałunek na swojej skroni i mocny uścisk dłoni.
-Niedługo sezon reprezentacyjny dobiegnie końca...
-Czy ja wiem, jeszcze 4 miesiące. - wzruszył ramionami.
-Zleci jak z bicza trzasnął, a poza tym, czy możesz mi nie przerwyać?
-Przepraszam...
-Skoto dobiegnie konca sezon reprezentacyjny, to zacznie się ligowy. Grasz w Jastrzębiu, ja mieszkam w Bełchatowie, to szmat drogi. Jak Ty to sobie wyobrażasz? - uniosłam wzrok, a Michał wpatrywał się cały czas w jeden punkt. - Michał... - traciłam jego ramię.
-Nie wiem co wtedy będzie... - odparł spoglądając mi w oczy.
-Ja chciałabym kiedyś ułożyć sobie zycie, mieć huczne wesele, dom z wielkim ogrodem, po którym biegałyby nasze dzieci, a potem doczekać spokojnej starości... - uśmiechnęłam się subtelnie.
-I nie jesteś pewna, czy to wszystko ze mną się uda? - zacisnął zęby.
-Wy ciągle żyjecie na walizkach, nie macie czasu...
-Taki zawód sobie wybrałem. - odparł.
-Ja doskonale wiem, że siatkówka to całe Twoje zycie...
-To po co cała ta rozmowa? - parsknął.
-Ale ja chciałabym kiedyś się ustatkować! Z Tobą....
-Myslisz, że ja nie?! Ale nie teraz! Nie teraz, kiedy jestem u szczytu formy.
-Czyli za 4 miesiące nasze drogi się rozejdą? - w moich oczach pojawiły się łzy.
-Nie! Boże, Aga, nie...- delikatnie wytarł moje mokre policzki. - Przepraszam cię, że tak zareagowałem, ale.... póki mogę, chcę grać. Ja też chciałbym mieć kochającą się rodzinę, duży dom i szybki samochód. - zaśmiał się. - W Jastrzębiu mam mieszkanie, przeprowadzisz się do mnie... - przytulił mnie mocniej niż kiedykolwiek.
-Łatwo Ci mówić...
-A co, masz jakieś wątpliwości? - zapytał.
-Jak to będzie wyglądało? Zamieszkamy razem, w nowym dla mnie miejscu, ty będziesz grał, a ja siedziała bezczynnie w domu.
-Do miejsca się przyzwyczaisz, a na te kilka miesięcy znajdziemy Ci jakąś pracę...
-Kiedy Ty to mówisz, to jest takie proste...
-Bo to jest proste. Damy radę! Tym bardziej, jesli będziemy razem! - czule pocałował wierch mojej dłoni.
-Kocham Cię. - szepnęłam wspinając się na wysokość jego ust.
-Ja Ciebie też. - odparł. - A teraz mogę wrócić do swojej poprzedniej czynności? - zabawnie poruszał brwiami i ponownie zabrał się za rozpinanie moich spodenek.
-Nie przewidziało mi się! Z moim wzrokiem jeszcze nie jest tak źle! - oparłam się o ścianę. - W dodatku mieli podobne koszulki do naszych, a ty ich nie poznałeś, bo na ogół widujesz ich w kaskach!
-Aga, ale oni uprawiają sport zimowy, co mogliby robić w Spale, w lato?
-W lato też skaczą! - burknęłam ciągle upierając się przy swoim.
-Oj Aguś, Aguś. - Kurek pokręcił głową i wysiadając z windy udaliśmy się swoich pokoi. Weszłam do niego i od razu połączyłam się z internetem w telefonie. Tam znalazłam odpowiedź na kazde moje pytanie. Czy w lato też skaczą , jak wyglądają i gdzie mają zgrupowania. Wszystkko się zgadzało. W naszym ośrodku przebywali polscy narciarze z krwi i kości. Po dopięciu swego, dumna z siebie ruszyłam na siłownię, gdzie trening mieli mieć siatkarze.
-Słuchajcie, w Spale są... narciarze? - dodałam po cichu, gdy zobaczyłam całą naszą skoczną reprezentację.
-Możemy w czymś pomóc? - odezwał się trener, a reszta sportowców perfidnie mi się przyglądała.
-Nie, przepraszam. - wyszłam z pomieszczenia i poczułam jak dzisiaj poraz drugi na moją twarz wkrada się rumieniec. Nadęłam policzki i głośno wypuściłam powietrze, po czym skierowałam się ku sali. Na szczęście tam była już grupka zawodników.
-Tłumoki, mieliście mieć dzisiaj na siłowni! - wrzasnęłam od razu na wejściu.
-ej, bez takich! - burknął Winiar.
-Mogliście mi powiedzieć, że zamieniliście się ze skoczkami narciarskimi! - z impetem usiadłam na ławce.
-Skaczkami narciarskimi? - pisnął Dzik. - Kochanie, pory roku przypadkiem Ci się nie pomyliły? - siatkarze zaśmiali się pod nosem.
-Ewidentne tłumoki! Wszechwiedzący internet wszystko mi powiedział! W lato mają specjalne zawody... i takie same reprezentyjne zgrupowania jak Wy! A Ci faceci co zajęli nam miejscówki na stołówce to Miętus, Żyła i Kot...! Tłumoki! - powiedziałam na jednym wydechu, aż zabrakło mi powietrza.
-O proszę. Wezmę autograf! - Pit potarł rękoma.
-Zawsze marzyłem żeby zobaczyć Adasia Małysza... - Zatorski rozmarzył się.
-Zator, ale Małysz już nie skacze. - skrzywił się Kurek. - On teraz rajdowiec!
-Aaa... to dlatego zawsze kiedy mówię do ojca, aby zawołał mnie, jak będzie skakał Małysz, to mnie nigdy nie woła! - młody libero posmutniał, a Kuraś poklepał go po ramieniu mówiąc:
-Ty to masz ciężko w zyciu...
-Oj tak... - głęboko westchnął.
-Moje życie było jednym, wielkim kłastwem, bo do teraz myslałem, że skoczkowie narciarscy skaczą tylko w zimę, kiedy jest śnieg, a tu proszę... suprajs!
Dalsza część dnia minęła nam bardzo szybko. Chłopcy trenowali, grali i trenowali... wieczorem nie mieli nawet siły spotkać się w którymś z pokoi i pogadać jak ludzie... chociaż z nimi nie da. Gdy już kładłam się spać, do mojego pokoju wtargnął Kubiak. Pod pretekstem chrapiącego Zbyszka, położył się obok mnie.
-Michał, Michał poczekaj.... - mówiłam między pocałunkami, próbując zatrzymać Kubiaka dobierającego się do moich szortów.
-Hmm? - odgiął się lekko.
-Możemy pogadać? - przeczesałam dłonią jego brązowe włosy.
-Teraz? - jęknął i połozył się obok opierając się na łokciu.
-Tak, teraz... - powtórzyłam jego czynność i spojrzałam w jego oczy.
-Co się stało? - zapytał.
-Nic takiego rzecz biorąc...
-Ale? - zmrużył oczy i ułożył usta w dziubek.
-Ale... - westchnęłam i położyłam się na plecach. - Ostatnio tak sabie rozmyślałam i ...
-Oho. To nie wróży nic dobrego. - zasmiał się i poprawił poduszkę pod sobą oraz polecił, abym połozyła się na jego torsie. skorzystałam. Poczułam pocałunek na swojej skroni i mocny uścisk dłoni.
-Niedługo sezon reprezentacyjny dobiegnie końca...
-Czy ja wiem, jeszcze 4 miesiące. - wzruszył ramionami.
-Zleci jak z bicza trzasnął, a poza tym, czy możesz mi nie przerwyać?
-Przepraszam...
-Skoto dobiegnie konca sezon reprezentacyjny, to zacznie się ligowy. Grasz w Jastrzębiu, ja mieszkam w Bełchatowie, to szmat drogi. Jak Ty to sobie wyobrażasz? - uniosłam wzrok, a Michał wpatrywał się cały czas w jeden punkt. - Michał... - traciłam jego ramię.
-Nie wiem co wtedy będzie... - odparł spoglądając mi w oczy.
-Ja chciałabym kiedyś ułożyć sobie zycie, mieć huczne wesele, dom z wielkim ogrodem, po którym biegałyby nasze dzieci, a potem doczekać spokojnej starości... - uśmiechnęłam się subtelnie.
-I nie jesteś pewna, czy to wszystko ze mną się uda? - zacisnął zęby.
-Wy ciągle żyjecie na walizkach, nie macie czasu...
-Taki zawód sobie wybrałem. - odparł.
-Ja doskonale wiem, że siatkówka to całe Twoje zycie...
-To po co cała ta rozmowa? - parsknął.
-Ale ja chciałabym kiedyś się ustatkować! Z Tobą....
-Myslisz, że ja nie?! Ale nie teraz! Nie teraz, kiedy jestem u szczytu formy.
-Czyli za 4 miesiące nasze drogi się rozejdą? - w moich oczach pojawiły się łzy.
-Nie! Boże, Aga, nie...- delikatnie wytarł moje mokre policzki. - Przepraszam cię, że tak zareagowałem, ale.... póki mogę, chcę grać. Ja też chciałbym mieć kochającą się rodzinę, duży dom i szybki samochód. - zaśmiał się. - W Jastrzębiu mam mieszkanie, przeprowadzisz się do mnie... - przytulił mnie mocniej niż kiedykolwiek.
-Łatwo Ci mówić...
-A co, masz jakieś wątpliwości? - zapytał.
-Jak to będzie wyglądało? Zamieszkamy razem, w nowym dla mnie miejscu, ty będziesz grał, a ja siedziała bezczynnie w domu.
-Do miejsca się przyzwyczaisz, a na te kilka miesięcy znajdziemy Ci jakąś pracę...
-Kiedy Ty to mówisz, to jest takie proste...
-Bo to jest proste. Damy radę! Tym bardziej, jesli będziemy razem! - czule pocałował wierch mojej dłoni.
-Kocham Cię. - szepnęłam wspinając się na wysokość jego ust.
-Ja Ciebie też. - odparł. - A teraz mogę wrócić do swojej poprzedniej czynności? - zabawnie poruszał brwiami i ponownie zabrał się za rozpinanie moich spodenek.
***
Gdy się obudziłam, siatkarz już nie spał. Gładził moje ramię, wbijając we mnie wzrok.
-Długo już nie śpisz? - zapytałam rozciągając mięśnie.
-Wystarczająco, abym mógł się na Ciebie napatrzeć. - usmiechnął się lekko i pocałował wargi.
-Już od rana zaczynamy słodzić? - poklepałam jego policzek i zgarnęłam kołdrę kierując się do łazienki, ale Michał zdązył chwycić skrawek pościeli po czym mocno pociągnąłm, a ja z powrotem upadłam na łóżko.
-Michał. - próbowałam uwolnić się z jego objęć, lecz bezskutecznie. Swoimi pocałunkami na szyi doprowadzał mnie do szaleństwa.
-Nie wstawaj jeszcze... - powiedział nie przestając całować mojego ciała.
-Misiek, zaraz macie trening... - odparłam rozbawiona.
-Trening nie zając. - wyszeptał.
-Ale Wam nie wolno... - cały czas siłowałam się z siatkarzem.
-Miękkie kolana mnie nie dotyczą. - zaśmiał się, a już po chwili znów całkowicie mu się oddałam.
_______________________________________________________
No także tego..........
Pozdrawiam, Sissi. <3
hahahaha, ochłońcie. :D
Nie wiem kiedy doadm następny rozdział. :C Być może wtedy, gdy dostanę już swojego lapka. :c
Także wyczymajcie jeszcze trochę! :*:*:*:*:*:*:*::*
hahahaha, ochłońcie. :D
Nie wiem kiedy doadm następny rozdział. :C Być może wtedy, gdy dostanę już swojego lapka. :c
Także wyczymajcie jeszcze trochę! :*:*:*:*:*:*:*::*
No, no, no! Stanowczo +18, haha. ;D. Ale oczywiście cieszę się, że w końcu dodałaś nowy rozdział, bo już nie mogłam się doczekać! ;<. Mam nadzieję, że następny dodasz szybciej, a jeżeli nie tutaj, to chociaż na swojego drugiego. ;D. I cóż mogę powiedzieć.. Jak zawsze genialnie. ;D
OdpowiedzUsuńA teraz chciałabym Cię zaprosić na swojego nowego bloga. Mam nadzieję, że się spodoba. ;)
http://card-amorous-feelings.blogspot.com/
Pozdrawiam serdecznie! ;-***
łohohoh nooo poniosło cię zdecydowanie!:D ale to nic :D miło, że coś dodałaś! :D czekam na new na drugim i na twój wielkiii powrót! :*
OdpowiedzUsuńWiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiitaj!:*
OdpowiedzUsuńRozwaliło mnie to kliknięcie:D Ciekawa wchodzę co tam jest a tu +18 xD hahahaha
GENIALNE! Jak zawsze, mega śmieszne :) Tęskniłam za Nimi wszystkimi i TOBĄ rzecz jasna:)
mam nadzieję, że szybko wrócisz do nas w pełnym wymiarze:*
To teraz będziesz się byczyć przez 2 tygodnie:P
http://szukajacszczescia-lookingforhappiness.blogspot.com/ próbuję swoich sił, także jak już będziesz miała swojego lapka to wpadnij:D
Piotrusiu - Dzień dobry, my Ciebie też ;D A wiesz, że to jedna z moich ulubionych piosenek? :D
OdpowiedzUsuńAgatko - Piotruś może nie śpiewa ładnie(chociaż uważam, że przesadzasz i jakiś talent ma ;D), ale za to nadrabia osobowością, talentem siatkarskim i wyglądem ;DD
Michałku, Zbysiu - dżem dobry panowie, miło was znowu widzieć ;D Ale Zbyyyysiu, nie wyzywaj Piotrusia! ;D
Piotrusiu - Ciebie się to samo tyczy, nie wyzywamy i nie kłócimy się panoowie ;D
Michasiu - nie śmiej się z Wiewióreczki, bo była szekszi ;P
Łukaszku - oczywiście, że karygodne!
Piotrusiu - ja się zgadzam, że ufoki, ale nieładnie krzyczeć to tak głośno ;D
Michałku - zazdrosny o Zbyszka? No, no ;D Bo Agatka będzie o Ciebie ;D
Bartoszku - jakie sny! Chciałbyś co? ;> A tu dupa, szara rzeczywistość ;P Ale ten cisk na Piotrusia, nieładnie, sprawiłeś mu przykrość ;D
Agatko - wychodzi na to, że nie Ty będziesz zazdrosna o Kubiaczka, tylko on o Ciebie, o ;D
Krzysiu, Krzysiaczku, Igło, Igiełko - witam przede wszystkim xD I zgadzam się, że soł romantik, zaraz będę chlipać razem z Bartusiem ;D
Jaki słodki zazdrosny Kubiaczek, awwwwwwwwww! <3 Ale nie bijemy, szkoda rączek!
Krzysiu - Oo...o takie coś, to ja Cię nie podejrzewałam! ;D Opamiętaj się, bo trafisz do piekła xD
Oooo, Agatka i Kubiaczek = urocze megazazrośniki! <3
Bartoszku - no wiesz, tak zostawić przewróconą Agatkę na pastwę losu, co z Ciebie za kolega, no wiesz xD I nie wolno studzić zapału Agatki! Agatka wie co mówi, Agatka wie co i jak, bo Agatka to nie Zati(wybacz Pawełku, big love <3)
Agatko - jaka urocza pomyłeczka, słodkie ;D A Ci nasi siatkarze, to rzeczywiście tłumoczki w tym momencie...ale co ja słyszę, jest mój ulubieniec Piotruś "Mistrz Wywiadów" Żyła! ;D
Pawełku - ...chyba brak mi słów na Twoją niewiedzę. Musimy coś z tym zrobić ;D Przyspieszony kursik, mały teścik i jak zdasz, to nagroda *-* If you know what i mean ;>>
Uuuuu, poważna przyszłościowa rozmowa Agatki z Kubiaczkiem...przeanalizujmy:
- Agatka ma obawy, o których chce opowiedzieć Michasiowi, ale Michaś nie słucha(zły Miś!)
- Miś zaczyna słuchać, więc Agatka przedstawia mu swoje obawy
- Kubiaczek nie wie co będzie dalej( Faceci...)
- Agatka chciałaby ułożyć sobie życie, mieć dzieciątka( mam nadzieję, że małe Kubiaczki ;D) moja nadzieja wysłuchana, bo Agatka chce być z Kubiaczkiem ;D
- Kubiaczek przeraża Agatkę źle ujętymi słowami
- Agatka prawie płacze
- Miś chce mieszkać z Agatką <3
- Agatka ma wątpliwości, chociaż widać, że bardzo chce mieszkać z Misiem <3
- Dadzą radę - mówi Kubiaczek i wątpliwości chociaż częściowo zostają rozwiane! I teraz akcja się rozkręca, bo mamy scenę +50 ;D
Może tego ja streszczać nie będę ;D POLECAM PRZECZYTAĆ :DDDD
No no, GRUBO BYŁO :D A Agatka obiecuje więcej, co na pewno cieszy Kubiaczka ;DD
Poranek jest tylko potwierdzeniem tej wspaniałej BIG LOVE <33
Naserduszkowałam się sporo, ale warto było ;D Rozdział cudny i po takiej nieobecności spowodowanej złośliwością rzeczy martwych czyta się go jeszcze lepiej ;D
Wielbię Cię, wracaj szybciutko :*
Pozdrawiaaam :*
VE.
Hej :) Zostałaś nominowana do Libster Award :)
OdpowiedzUsuńWszystko jest u mnie na blogu.
Oto link :
http://fly-bird-is-free.blogspot.com/2013/01/libster-award-part-2.html
Noo dziewczynoo zaszalałaś ;D
OdpowiedzUsuńPit jak zawsze rozwala,a Zator zagiął ze swoim tata i wołaniem na skok Małysza.Czekam na następny.Pozdrawiam :)
Mmm... Dziewczyno! Ten rozdział jest chyba najlepszy ze wszystkich. Podoba mi się zazdrosny Kubiak :P
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam do siebie:
http://przeciezwieszgdziejestsiatkowka.blogspot.com/
Pozdrawiam, no_princess :*
*________* ♥♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńJeeeeeeee! Pit jak ja tęskniłam! ♥
Igła! Zibi! Kuraś! Dziku! Ziomek! TĘSKNIŁAM;);)
No jak zwykle świetnie! ^^
Czekamy!! ^^
Pozdrawiam :*
Marta♥
jak zawsze świetny rozdział :) czekam na dalszy rozwój wydarzeń:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com
Świetne ; )
OdpowiedzUsuńDo Napisania = ]