środa, 2 stycznia 2013

~Rozdział 47~

-Matko, co tam się stało?! - zerwałam się z miejsca i ruszyłam na koniec autokaru. Zastałam Piotrka trzymającego się za rękę i Bartka tarzającego się ze śmiechu. - Co mu zrobiłeś?! - usiadłam obok środkowego.
-Miał mnie masować, a nie łaskotać! - burknął siatkarz.
-Boże, jak śmiesznie. - wydukał rozbawiony Kurek. - Uwielbiam łaskotać ludzi, jeśli nie mogą się obronić, bo mają paraliż rąk. - w autokarze rozległa się salwa śmiechu.
-Ha ha haa... - Cichy wywrócił ślepiami i zrobił smutną minę przyglądając się mi.
-Porypany jesteś, Kurek. - zaśmiałam się i uderzyłam jego ramię.
-Miło mi. - ukłonił się lekko ze łzami w oczach.
-Chodź, ja rozmasuję. - chwyciłam rękę Piotrka, a on wystawił język przyjmującemu. Nie widziałam jego reakcji, ale też musiał strzelić jakąś minę, bo Pit zrobił następną. Przedrzeźniali się nawzajem.
-Ale przyjemne mrowienie... - mruknął rozanielony Piotrek.
-Krew Ci do łap nie dopływała? - wtrącił się przerażony Igła. - Mogłeś powiedzieć, to bym Ci z walizkami pomógł, a nie się szlajałeś na końcu!
-Ta, ehe. Pomógłbyś. - spojrzał się na niego miną typu "are you kidding me?!".
-Musiałbyś powiedzieć, że nie masz krwi w rękach... - wciął się Zagumny.
-Wyśmiałby mnie! Cześć Krzysiu, słuchaj, nie mam krwi w rękach, pomożesz mi z torbami?
-Eeej! - usłyszeliśmy krzyk z przodu autokaru. - Widział ktoś taką czarną skarpetkę w białe paski?! - Zatuś... i jego reklamówki. - Brakuje mi do pary... - szukał jej pod wszystkimi siedzeniami.
-Owszem, bo ja chodzę i znajduję białe skarpetki z czarnymi paskami... - wymamrotał Zbyszek.
-Czarną skarpetkę w białe paski!
-Co za różnica? - parsknął atakujący.
-Bo jesteś świadomy, że szukasz białej skarpetki w czarne paski, a tak naprawdę potrzebna jest czarna skarpetka w białe paski... widzisz, dwie odmienne rzeczy, a jednak takie same, co nie? - zamyślił się. - Szukasz czegoś innego, bo myślisz, że potrzebujesz właśnie tego, a okazuje się, że szukasz jednak czarnej skarpetki... kurde, chłopaki, dzięki Wam zrozumiałem sens tego życia. - przybił piątkę ze Zbyszkiem i zadowolony wrócił na swoje miejsce.
-Nie wiem jak to ująć... - zmarszczyłam brwi.
-Wiesz co? - wtrącił Guma. - Lol.
-O tak, najlepiej będzie. - uśmiechnęłam się szeroko.
-Mogę ruszać kciukiem... - powiedział wesoły Piotrek. - O, i "fakerem"... działasz cuda. - wyszczerzył się w moim kierunku.
-Patrz, niby zwykłe macanie, a powraca Ci czucie, no nie? - odparł przypatrujący się temu wszystkiemu Bartek.
-Nie takie zwykłe... w tych rękach tkwi prawdziwa moc... - poruszałam brwiami.
-No! I takiej lekarki nam trzeba, a nie! - krzyknął Zbyszek, a następnie spotkał się z przeszywającym spojrzeniem Sokala. - Sorry, żałoba narodowa przecież. - wywrócił oczami.
-Przesadzaacie... przecież ona nie była taka zła.
-Nie przebywałaś z nią tydzień. - prychnął Kurek. - Po pierwsze, że nie umiała leczyć i Zibi musiał zmagać się ze skurczem uda do końca meczu, to tak się nam podlizywała, ale tak się podlizywała, że aż wylizała z nas całą sympatię...
-No, nie wspomnę kto na początku jej bronił. - dodał Piotrek. - O weź jeszcze tego serdecznego wymasuj...
-No kto jej bronił? - odrzekł Kurek.
-Nie pamiętasz? - pisnął. - "ale ma ładne oczy", "przecież może być całkiem spoko", "do Agaty jakoś nie mieliście takich uprzedeń" - Piter cały czas przypominał początki wyjazdu do Brazylii.
-Bartuś, Baartuś... - charakterystycznie poruszałam brwiami. - Czego ja się dowiaduję... - lekko uderzyłam jego ramię.
-Lepiej masuj Piotrusia, bo widzę, że mu dobrze. - zaśmiał się, przez co dostał jeszcze jednego kuksańca.
-Ehh Agata, zazdroszczę Dzikowi... - środkowy teatralnie westchnął. - On takie masażyki będzie miał codziennie...
-No, jasne. - parsknęłam, a Kubiak posłał mi spojrzenie pełne grozy. Całus w powietrzu załatwił sprawę. - Prędzej on mi będzie stópki masował od tego biegania między Wami... - roześmiałam się.
-Tylko najpierw je umyj! - krzyknął Misiek.
-Nie co Ty, po co. - odparłam.
-Właśnie! - udzielił się Piter, a ja spojrzałam się na niego zdziwiona. Z resztą każdy tak się spojrzał.
-Dobra, będziesz żył... - poklepałam jego dłonie i wróciłam na swoje miejsce.
-Czuję tylko kciuka i środkowego, ale okej, jak już nie chcesz mnie dotykać... - wymamrotał, a ja uśmiechnęłam się szeroko.
-Ile jeszcze? - zapytałam rozciągając kończyny i kładąc głowę na ramieniu Michała.
-A co, tęsknisz za Spałą? - zaśmiał się.
-I to jak! - wrzasnęłam. - Hej Spała, hej Spała, wioska nie maała... - zaczęłam nucić pod nosem.
-Zrobi z Ciebie siatkarza ideała... - Kubiak przejął po mnie inicjatywę.
-Co śpiewacie? - Zbyszek wcisnął głowę pomiędzy siedzonka.
-My? Nic... - odrzekł Misiek.
-No, słyszałem tutaj jakieś "Gdzie spałaś, gdzie spałaś" - zabawnie poruszał brwiami, a ja zacisnęłam wargi, aby tylko się nie zaśmiać. - Jakieś tutaj zbereźne pioseneczki się nuci... - zmierzył nas wzrokiem.
-No my byśmy śpiewali zbereźne piosenki? - jęknął Michał. - Kościelne jakieś... - mrugnął do mnie okiem, a ja coraz mocniej zaciskałam usta.
-No... Gdy się Chrystus roodzi... - wybuchnęłam śmiechem.
-Pogięło... - ZB9 zaśmiał się i schował się, a ja z Michałem przybiłam głośną piątkę.

2 godziny później...

-Hej Spała, hej Spała! - zaczął Igła, a do niego dołączyli się pozostali zawodnicy, gdy minęliśmy drogowskaz z wielkim napisem "Spała". 

-Miło znów widzieć ten znak... - powiedziałam.
-Miło widzieć Cię tutaj z nami. - Michał delikatnie mnie pocałował.
-Oj już nie słódź, bo się zakocham... - wyszczerzyłam się, po czym dostałam jeszcze jednego całusa.
-Młodzieży! "Łelkom tu Spała"! - krzyknął Ignaczak. - I znowu pięć godzin treningu dziennie! Jak my to uwielbiamy! - szeroko się uśmiechnął w kierunku trenera, a on także uniósł kąciki ust.
Kiedy po kilku minutach dotarliśmy już do ośrodka, wszyscy wypakowali się z autokaru, wzięli swoje walizki i ruszyli w stronę holu.
-Czekaj, czekaj, czekaj... Agatę trzeba godnie przywitać. - powiedział Zbyszek.
-No siema. - powiedział uśmiechnięty Zator, a ja lekko uderzyłam go w ramię.
-Piter, bierz walizki! - nakazał atakujący.
-Ale ja... - jęknął.
-Bierz walizki!
-No doooobra, jeśli chcecie żebym urwał sobie ręce... - odebrał ode mnie bagaż.
-Co Wy wymyśleliście? - westchnęłam bezradna, a Kubiak wziął mnie na ręce. Przed nami utworzył się orszak siatkarzy.
-Witamy z powrotem! - wydarli się wszyscy, a ja wyściskałam każdego z osobna.
-O matko, moje ręce... - Piter dopiero teraz doszedł z torbami.
-Mam nadzieję, że nie ostatni raz Cię tak przenosiłem... - Michał przytulił mnie od tyłu i pocałował w szyję.
-Korzystaj, potem się roztyję... - odwróciłam się do niego i cwaniacko poruszałam brwiami.
-Nie dopuszczę do tego. - jeszcze raz musnął moje usta i chwytając bagaże doszliśmy do recepcji. Znów rozdzieliliśmy się po pokojach.
-Dajcie mi 66! - wydarłam się na cały budynek.
-Patrzcie, a na początku tak na niego narzekała. - stwierdził Krzysiu.
-W sumie to nie był taki zły. - wzruszyłam ramionami i czym prędzej pognałam w stronę windy. Wtargnęło do niej jeszcze kilku siatkarzy i jak zwykle nie chciała ruszyć.
-Piter i Twoja walizka ważąca więcej od Ciebie! - burknął Bartman.
-Nie obrażaj nas! - bąknął Nowakowski.
-Sorry... - uniósł brew. - Widzę, że miłość kwitnie na śmierć i życie... - wyszczerzył się.
-A co, zazdrosny? - usta Pita ułożyły się w dziubek, a Zbyszek ze skruchą pokiwał głową.
-Nie wiem jak Wy, ale ja chciałabym w końcu ruszyć w górę i wziąć prysznic... - wywróciłam oczami.
-Wiecie co? Skarpetkę znalazłem. - do windy wszedł Zati.
-Zator, nie ma już miejsca! - wrzasnął Igła.
-Zmieściłem się, spoko.
-Wychodzę i idę schodami. - mruknęłam i wyszłam z windy, po czym udałam się do góry wchodząc po schodach. Byłam szybciej, niż ci wygodniccy. Włożyłam kluczyk do zamka, przekręciłam do połowy, nacisnęłam klamkę, do końca i weszłam do środka. Jestem mistrzem! Rzuciłam wszystko na łóżko i uśmiechnęłam się sama do siebie na myśl, że znów tu jestem. I pomyśleć, że mogłabym to wszystko zaprzepaścić, bo Ferdek na mnie czeka...
-Znowu sześćdziesiątka szóstka? - do pokoju zajrzał Misiek.
-Czyżby szczęśliwa liczba? - uniosłam brew i wyjęłam z walizki kosmetyczkę oraz świeże ciuchy.
-Mogę iść z Tobą? - przyjął proszącą pozę, a ja po krótkim namyśle odpowiedziałam... nie. - Ale jesteś... - burknął i rozłożył się na łóżku. Poszłam do łazienki, zamknęłam się od środka, żeby żadne brudne myśli nie strzeliły mu do tej siatkarskiej główki, wskoczyłam do kabiny i odkręciłam wodę. Po kilkunastu minutach kąpieli ubrałam się i wyszłam z łazienki z ręcznikiem na głowie.
-Nawet w turbanie Ci ładnie... - oznajmił Michał.
-Ładnemu we wszystkim ładnie, co nie? - poruszałam brwią.
-I na dodatek skromna... nigdzie już takich nie znajdziesz...

__________________________________________________________

Krótki, przepraszam. :C 
Jak tam pierwszy dzień w szkole po tak długiej przerwie? ;-) Zmęczeni? 
Aby do ferii, które u mnie zaczynają się pod koniec stycznia! Damy radę! :D
Pozdrawiam, Sissi. ♥

P.S. Dziękuję za ponad 30.000 wyświetleń! ;-* Jesteście niesamowici! ♥♥♥




14 komentarzy:

  1. Jupijaaaaj :D Świetny ;d Więcej Kubiaka i Agaty,choć pochwalę Cię za to że nie piszesz jak inni tylko o miłości .Więc jesteś w meeeeega pozytywny sposób orginalna *.* Jutro na 2 blogu ?
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki bardzo! ;-)

      Tak, jutro na drugim. :D
      Również pozdrawiam. ;-*

      Usuń
  2. Ja się tarzam ze śmiechu na podłodze... :D
    "Mogę ruszać kciukiem... (...) O, i "fakerem" albo "Kościelne jakieś... - mrugnął do mnie okiem, a ja coraz mocniej zaciskałam usta.
    -No... Gdy się Chrystus roodzi... - wybuchnęłam śmiechem."
    Rozdział super pozytywny (wybaczam to, że krótki ♥)
    Uwielbiam Cię!!!
    Pozdrawiam i do jutra na drugim blogu :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahaha. :D ♥
      Dziękuję bardzo i również pozdrawiam! ;-*

      Usuń
  3. ja tam bólu ze szkołą nie mam, bo ja już studentka i na dodatek zaoczna to wiesz :D
    haha znowu się uśmiałam :D zawsze tak jest jak czytam tu kolejny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  4. To jest krótki? :O Jest w zupełności OK! ;D Oczywiście mogłabym czytać 7x dłuższy^^ ale taki wystarczy :D
    Hmmm jeśli zacznę tutaj wklejać fragmenty najlepsze to prawie cały rozdział wkleję:D
    Co jeden to śmieszniejszY :D
    Ach i znowu wróca te sniadania, obiadki i kolacyjnki spalskie:D
    I te NOCE! ho ho ho! ;d
    POzdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  5. No, wreszcie Agatka jest w swojej sześćdziesiątce szóstce i tyle w tym temacie, o ! .;D
    A co do pierwszego dnia szkoły.. Przetrwałam, jestem wielka ! ^^. Czyżbyś miała 28 stycznia ferie ? ;>

    Pozdrawiam serdecznie ! ;***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ma 28 ferie i nie moge sie doczekać :)
      Olka

      Usuń
  6. Kocham teorię o skarpetkach, pomogła mi zrozumieć po co powstał świat :D
    Rozdział jest świetny, a Agatka tak pięknie rozumie Pitaa :D
    Dzięki za przypomnienie mi piosenki o Spale ;)) I dobrze, że już są razem :D
    Pierwszy dzień szkoły zniosłam, jutro też raczej luz, gorzej z piątkiem, ale przemilczmy :P
    Pooozdrawiam :*
    VE.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nadrobiłam wszystkie odcinki w jeden dzień. Dziewczyno, jesteś niesamowita! Mogłabym czytać to opowiadanie godzinami ( wczoraj czytałam do północy :D ). Uwielbiam Pitera i ten jego niedowład rąk :DD zgrałam sobie, aż ten tekst na komórkę. Pozdrawiam :D :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Przeczytałam wszystko w 2 dni, rekord! :)



    dopiero zaczynam
    maybevolleylove.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Boskie. Niestety, ale jestem zbyt leniwa, żeby dodać jakiś kreatywny komentarz xD
    Na pocieszenie powiem, że jest u mnie nowa notka http://lunatykow-nie-wolno-budzic.blogspot.com
    Pozdrawiam : *

    OdpowiedzUsuń
  10. Pojawił się dziewiąty rozdział na when-the-sun-goes-downstairs.blogspot.com , serdecznie zapraszam.

    OdpowiedzUsuń