Wielki powrót! :D Wasz odzew był niesamowity!
Uwierzyliście, że zawieszam blogi? Misiaczki! Nigdy bym tego nie zrobiła! (No może poza faktem, rozklapciałego komputera). Już wyjaśniam całe zajście:
W poprzedniej notce, na samym dole wpisu jest mała podpowiedź, czyli (chyba) brązowa linia. Zaznaczcie ją ruchem myszki na niebiesko. :)))))))))))
Wszystko jasne? NO!
I żadnego bloga nie zawieszam, Pit dalej będzie filozofował, Juleczka płakała z powodu Aleczka, a Lideczka świrowała z Winiarem. :)
Zapraszam na nowy epizod! :**
P.S. Czemu wszystkie, ważne info rozprzestrzeniam tutaj? Przyjmijmy, że "Siatkarskie Sny" to guru wszystkich moich dzieł. :D
~~~***~~~
Niby złość, niby nienawiść, niby skrucha, niby smutek... ale w dołku ściskało mnie tak, że nie byłam w stanie nie myśleć o soczystym pomidorku, który idealnie prezentuje się na pełnoziarnistej kromeczce chleba... NIE! Nie będę miękka, powiedziałam, że nigdzie nie idę, to nie pójdę. Mam chyba jeszcze żelki... A nie, jednak nie mam. Boże, Agata, wytrzymaj chociaż do obiadu, kilka godzin głodóweczki przecież Cię nie zabije, a tylko wzmocni Twoją silną wolę, czyż nie?
-Mmm, jak tutaj pachnie tą jajecznicą! - usłyszałam z korytarza. Jajecznica? To Twój wróg! To dodatkowe kalorie, które wcale nie są Ci potrzebne! Liczysz się tylko Ty i stwierdzenie o tym, że nigdzie się nie ruszasz.
-Czuję boczuś... - ktoś niesamowicie rozczulił się nad niczego winnym kawałkiem mięcha. Chyba Winiar, największy grubas w kadrze.
-Wsuniemy taką dobrą kanapeczkę z masełkiem i szyneczką... - z ich ust dało wychwycić się nucenie, jakby to co teraz mówili było świętością. Bo było! Nie Agata, nie było! Jedzenie i śniadanie to zło!
-Aga nie idzie? Ominie ją taka dobra uczta...
-Smacznego! - burknęłam.
-A dziękujemy, dziękujemy.
Już chciałam krzyknąć "zróbcie mi górę kanapek", ale byłam twarda. Trzymałam się, choć mózg domagał się okruszka pieczywa. Tłumaczyłam się także denerwującymi pytaniami o mnie i o Kubiaka, nie chciałam ich i dlatego przesiedzenie w pokoju całego dnia albo przynajmniej połowy wydawało mi się odpowiednie.
-Na deser rozdają po tabliczce czekolady! - wydarł się rozradowany Igła. Czekolada? Nie dam rady, muszę tam zejść.
-Udało Wam się, barany jedne. - syknęłam i zakluczyłam za sobą drzwi.
-Co nam się udało? - zdziwił się libero.
-Kuurde, myśleliśmy, że będzie więcej dla nas. - zasmucił się Piter.
-Czekolada mnie przekonała. - ucięłam i poczłapałam w stronę stołówki. Gdy na nią weszłam byli tam tylko siatkarze, zero jakichkolwiek innych śmiertelników. Wzięłam swoją porcję śniadania plus zbożową kawę, a kiedy odwróciłam się w stronę stołu, jedyne wolne miejsce znajdowało się pomiędzy Zbyszkiem, a Dzikiem. Przypadek? Nie sądzę.
-Patrzcie, patrzcie. - zawył Bartman. - Zgłodniała księżniczka?
-Przyszłam tu tylko dla czekolady! - pogroziłam mu palcem i postawiłam przed sobą talerz z jajecznicą. I właśnie w tym momencie pogubiłam się w swoich zeznaniach.
-Tylko dla czekolady? To dlaczego będziesz wpierniczać jajecznicę? - zapytał atakujący.
-Stwarzam pozory. - urwałam. - A z resztą co Ci do tego, masz swój talerz i w niego wsadzaj nochala!
Sięgnęłam po solniczkę, lecz ta znajdowała się za daleko, bym mogła ją objąć swoimi rękoma.
-Podam Ci. - mruknął Michał i podał mi mały słoiczek.
-Dzięki. - odrzekłam zawstydzona.Wszyscy przyglądali nam się z zaciekawieniem, a najbardziej rozwścieczył mnie widok Ignaczaka, który wpatrywał się we mnie jak w obrazek, mieląc przy tym swoje zapiekanki. Wyobrażacie sobie owcę przeżuwającą trawę? Tak wyglądał. Przerażające.
-No... także tego. - westchnął Kurek.
-Dokładnie. - poparł go Winiarski.
-Ej - zaczął Zati. "Ej" jako najlepszy początek pogawędki nie wróży nic dobrego. Zwłaszcza z ust Zatorskiego, ewentualnie Pitera. - A jak leniwce trzymają się tych swoich gałęzi, to one nie spadają? - zmarszczył brwi. Mówiłam?! Mówiłam?!
-Spadają. - uciął Możdżon. - Nie wiesz, że właśnie takie upadki są najczęstszą przyczyną śmierci?
-O, biedne. - posmutniał młody libero.
-No, biedne, biedne. - westchnęli wszyscy jednocześnie.
-Musimy gadać o leniwcach? - wciął się Dzik. - Nie możemy o czymś innym?
-No to zapodaj temat. - polecił Bartman.
-Rozmnażanie dzików! - wrzasnął Nowakowski, a wszyscy litościwie na niego zerknęli. - Nie? Dlaczego... - opuścił głowę.
-Nie wiem co może być ciekawego w romnażaniu dzików. - prychnęłam.
-Oj jeszcze tylu rzeczy nie wiesz... - Kubiak pokręcił głową. No powiem Wam szczerze, że poczułam się niezręcznie. Zdawałam biologię, a krępuję się rozmawiając na TE tematy.
-One składają jaja? - zapytał Zatorski. Całkiem serio...
-Tak. - urwał Krzysiu. - A potem z jaj wykluwają się dwunożne potwory, które z czasem przekształcają się w dziki.
-Kłamiesz. - zaśmiał się Paweł.
-Co Ty. - mruknął libero.
-Przecież te kończyny nie mogą im od tak wyrosnąć! Muszą urodzić się z czterema!
-Sorry, pomyliłem je z kotami. - wywrócił oczami, a wszyscy przysłuchiwali się tej wymianie zdań z politowaniem. W jakim towarzystwie ja się obracam?!
-Mam pomysł, zjedzmy w spokoju, a potem rozejdźmy się do swoich obowiązków, hm? - prześwidrowałam wszystkich wzrokiem.
-Nudy. - ziewnął Piotrek. Od tamtej pory nikt już nie zamienił słowa o leniwcach, dzikach, rozmnażaniu, jajkach, czy jajecznicy. Odebrałam tylko swój kakaowy przysmak i wróciłam do pokoju. Mój plan o dzisiejszym odpoczynku poszedł się... nie wypalił, bo dzisiaj czekała mnie trudna przeprawa z pakowaniem całego medykamentu, przecież jutro już stąd wyjeżdżamy. Przesiedziałam w pokoju fizjoterapeutów cały Boży dzień i pakowałam coraz to cięższe sprzęty, stołki i inne wynalazki.
-Nie uwierzycie... - do "gabinetu" wpadł zdenerwowany trener Andrea. - Przesunęli nam turniej w Wenezueli!
-Na kiedy? - zapytał znudzony Aleksander Bielecki.
-Na pojutrze! - krzyknął Anastasi. - Nie wrócimy do Spały!
-Jak to? - przeraziłam się. Brakowało mi czystych ubrań, skończył mi się krem nawilżający i nie mam żelków!
-Musimy przebukować bilety i lecieć od razu do Wenezueli. - trener był cały rozdygotany, kompletnie wybity z tropu. - Aga, pójdziesz powiedzieć to chłopakom, ja muszę zadzwonić do związku. - rzucił na odchodnym i wyszedł z pokoju równie szybko, co się tutaj zjawił.
-Jak zwykle ja. - wymamrotałam.
-Młodszy ma zawsze przerypane. - skwitował Olo, a ja poszłam zawiadomić siatkarzy o zmianie planów. Najpierw poszłam w stronę ich pokoi, lecz jak się potem okazało mieli akurat trening na siłowni. Zeszłam na dół, a tam już na wejściu odstraszył mnie odór ich męskich, spoconych ciał.
-Mam dla Was przykre wieści panowie... - oparłam się o framugę drzwi.
-Jesteśmy przygotowani na wszystko. - powiedział Zibi, podnoszący właśnie sztangę.
-Nie wracamy do Spały.
-Bo? - Kubiak uniósł brew.
-Wprowadzili stan wojenny! - udzielił się Piotrek.
-Nie? - skrzywiłam się. - Nagle zmienili termin turnieju w Wenezueli i zamiast za tydzień, jest pojutrze... Anastasi właśnie wszystko załatwia, jutro lecimy na południe. - poruszyłam ramieniem.
-Pogięło ich?! Nie można z dnia na dzień zmieniać terminu rozgrywek... - prychnął Zbyszek.
-Mnie to mówisz? - przewróciłam oczami.
-Ale ja tęsknię za Żyłą! - udzielił się chlipiący Piotruś.
-Kurde, Misiek! - wrzasnął Bartek. - A ty jeszcze nie... - nie dokończył, bo siatkarz od razu go uciszył.
-Spoko. - przełknął ślinę.
-Co jeszcze nie? - zaciekawiłam się.
-Nie... - przyjmujący zaciął się. - Nie pomógł kupić Piotrkowi butów. - wyszczerzył się niemiłosiernie. Z resztą, co mnie to interesi, niech robią co sobie chcą. Ważne, żeby stawili się jutro na lotnisku.
-Miłego męczeństwa, ja idę dalej pakować medyczne manatki. - westchnęłam i zasunęłam za sobą drzwi pomieszczenia. Wróciłam do pokoju Ola i przystąpiłam do składania stołu do masażu. Trochę mi to zajęło, a jak się potem okazało źle go złożyłam... nie tykam się już takich obowiązków!
Chłopcy po treningu na siłowni mieli czas wolny. Mogli zrobić sobie zakupy na podróż, odpocząć, spakować się. Wszystko spoko, ale wszyscy tajemniczo zniknęli, został tylko Zatorek.
-Gdzie wszyscy? - zapytałam mijając go na korytarzu.
-W mieście. - odparł krótko.
-Tak długo? - zdziwiłam się.
-Jakoś tak. - poruszył ramieniem.
-A Ty dlaczego nie poszedłeś?
-Bo wszystko mam.
-Dlaczego odpowiadasz tak zwięźle i szybko?
-A czemu Ty zadajesz tyle bezsensownych pytań?
-Sorry, już nie będę. - przewróciłam ślepiami i z pełnym gracji krokiem wyminęłam siatkarza. Powędrowałam sobie w stronę wyjścia z hotelu, miałam ochotę na spacer, a przy okazji kupię sobie żelki na drogę. Dokładnie nie wiedziałam gdzie mam iść, moje podróże ograniczały się do hotelu i hali, a w centrum nigdy nie byłam, tym bardziej sama. Dam radę, w końcu jestem duża. Zaszłam do pierwszego, lepszego supermarketu, wzięłam neonowy, pomarańczowy koszyk i ruszyłam na dział ze słodyczami.
-Winiar? - pisnęłam zszokowana.
-Agata? - odsunął się przerażony.
-Sam jesteś?
-A Ty?
-No ja tak.
-Ja... - zaciął się. - Też.
-O, co za spotkanie. - do naszej dwójki dołączył Ziomek. - Też po prowiant? - rozejrzał się po półce z batonikami.
-No patrz, jednak nie byłem sam... całe życie w błędzie. - westchnął.
-Wiecie gdzie reszta bandy?
-W... - Misiek już miał wskazać kierunek ich pobytu, ale Łukasz musiał się wtranżolić.
-Gdzieś się szwędają, nie wiemy... - uciął.
-To jakaś tajemnica? - zmierzyłam ich wzrokiem. - Możecie wprost powiedzieć, że siedzą w jakimś klubie ze striptizem, przecież nikomu nie powiem...
-A myślałem, że się nie wyda. - chlipnął przyjmujący.
-Jak dzieci. - pokręciłam głową wrzucając do koszyczka dwie paczki kolorowych żelków. - Wrócicie Wy do tego hotelu dzisiaj, czy nie?
-No wrócimy, co mamy nie wrócić. - zaśmiał się Żygadło i wszyscy razem ruszyliśmy do kasy. Ja po drodze chwyciłam jeszcze butelkę owocowej wody. Zapłaciliśmy odpowiednią sumę za nasze zakupione artykuły i wyszliśmy ze sklepu uradowani i szczęśliwi, a w tamtym momencie na naszej drodze pojawił się tłum wielkoludów.
-O, Agata. - wydukał Igła.
-Cześć, Krzysiu. - uśmiechnęłam się szeroko. - Skąd wracacie? - uniosłam brew. Wszyscy tylko spojrzeli po sobie, a na moich plecach czułam chłodny powiew wiatru. Odwróciłam się zdziwiona i zastałam Winiara udającego dwuznaczną czynność. - Misiek, czy Ty właśnie udawałeś, że tańczysz na rurze? - skrzywiłam się.
-A tańczyłeś na rurze, a ja myślałem, że wspinasz się na drzewo! - załapał Piter. - Tańczyłeś na rurze? Co?! - pisnął.
-Bywało się tam i tu - Bartman probował wybrnąć. - Ale byliśmy też tam, bo przecież tam też nie mogło nas zabraknąć. A tamtędy się przechadzaliśmy, zwiedzaliśmy... i tak nam minęło, a teraz wracamy.
-Do rzeczy... - westchnęłam. - Gdzie wywiało całą drużynę i dlaczego zostawiliście biednego Pawełka samego?
-Wracajmy już do hotelu, nasz ukochany Andrea będzie się martwił. - Kurek chwycił mnie pod ramię i wszyscy wpólnie ruszyliśmy w stronę naszego miejsca pobytu. Jak zwykle nie dało się z nich nic wyciągnąć, a na dodatek Zibi podebrał mi żelki, obiecując, że odkupi. Ta jasne, mogę się już pożegnać ze słodką żelatynką. Wróciliśmy do ośrodka, a ja od razu poszłam spać. Byłam śpiąca, a przecież dzisiaj nic nie zrobiłam, nawet się nie spakowałam. Wcześniej wskoczyłam pod gorący prysznic, a dopiero potem pod cieplutką kołderkę.
-Dobranooc! - usłyszałam zza ściany. Nie, proszę, tylko nie impreza u Kurka i Pita...
***
Pobudeczka o szóstej czternaście i lecimy z tym miałem! Koksem... sorry. Poszłam pod prysznic, ubrałam się, umalowałam, uczesałam, a następnie wyciągnęłam walizkę z szafy i wpakowałam do niej kosmetyczkę i kilka ubrań leżących bezwładnie na półce i żyjących własnym, nieokiełznanym życiem. W zasadzie, to by było na tyle. Ściągnęłam brudną pościel z kołdry i poduszki, którą potem starannie złożyłam. Postanowiłam, że zajrzę do chłopaków i zapytam się o której zbiórka. Zapukałam do pokoju obok, który należał do Kurków i Nowakowskich, lecz nie usłyszałam żadnej odpowiedzi, więc zapukałam kolejny raz. Znowu nic. Chwyciłam klamkę i weszłam do środka.
-Prosiłem Cię, abyś wchodziła? - usłyszałam pretensje Bartka, który stał przepasany jedynie ręcznikiem.
-Ale nie słyszałam też, abym nie wchodziła!
-Czego pni doktor chciała? - wrzucił fioletową koszulkę do torby.
-O której wyjeżdżamy?
-O ósmej w recepcji. - odparł.
-Dziękuję za informację. - skinęłam głową, co zrobił także siatkarz. - A gdzie Pit?
-Pindrzy się.
-Rozumiem... - oznajmiłam i wyszłam z pomieszczenia. Niektórzy siatkarze już dawno biegali między pokojami szukając swoich zagubionych rzeczy.
-Reklamówki, reklamówki, reklamówki! - wrzeszczał Paweł trzaskając wszystkimi drzwiami wokół. Ja nie miałam już nic do roboty, więc pomogłam biednemu siatkarzowi w znalezieniu bagaży. Coś tam wskurałam, a Zatorski był mi dozgonnie wdzięczny. Mam nadzieję, kiedyś skorzystam!
O ósmej wszyscy zebraliśmy się w holu. Kurek z Pitem dołączyli ostatni lecąc po schodach na łeb, na szyję.
-Pokaż nowe buty. - trąciłam środkowego łokciem.
-Buty? - zdziwił się. - Przecież nie byliśmy po buty. - odparł, a wtedy spotkał się z gromiącym spojrzeniem Winiara, stojącego obok. - My rzecz jasna tańczyliśmy na rurze! - wypalił, a ja kompletnie się załamałam.
-Podobno tańczenie na rurze, pozwala ekstremalnie wyćwiczyć mięśnie brzucha, żeby potem wszystkie podziwiały jego kaloryfer! - wciął się Bartek.
-Ja wiem, wszystko rozumiem, nie musicie mi się tłumaczyć. - wzruszyłam obojętnie ramionami i powędrowałam do fizjoterapeutów. Po wyjaśnieniu co i jak przez trenera ruszyliśmy na lotnisko. Bilety udało się zabukować bez mniejszych problemów, związek się postarał. Pierwszy raz, odkąd pracuję z reprezentacją siedzę na tyłach z Igłą i Możdżonem, cóż za zaszczyt, ale nie wiem, czy to dobrze, za dużo się tam dzieje, a ja w podróży wolę mieć spokój, dlatego przeniosłam się do Pawła. Nadawał jak szalony, ale słuchawki i Ipod załatwił sprawę. Po niecałej godzinie w końcu dotarliśmy na lotnisko. Cudem wygrzebałam torbę z luku, ale domyślny pan Kubiak przejął mój bagaż.
-To, że nie jesteśmy razem, to nie znaczy, że nie możemy ze sobą rozmawiać. - powiedział wlepiając we mnie wzrok.
-Przecież rozmawiamy. - odrzekłam jakby nigdy nic. On tylko nabrał powietrza, bo już coś chciał powiedzieć, ale zrezygnował. Szybko wypuścił je z ust i odwrócił się chwytając rączkę walizki prowadząc ją w stronę gmachu lotniska. Poczłapałam za nim poprawiając swoją torebkę na ramieniu. Na samolot musieliśmy czekać półtorej godziny. Wykorzystałam ten czas na kupno kawy, która w ogóle nie smakowała jak kawa, a Zbyszka wysłałam po żelki dla mnie. Jednym słowem wszyscy byli wyczerpani, wydmuchani i zmęczeni.
-Włosi wygrali z Argentyną. - oznajmił trener Gardini. - Jesteśmy na drugim miejscu w grupie.
-To nie jest źle. - stwierdził Winiarski.
-Jest źle! Jeśli USA wygra z Rosjanami, będziemy grać z Ruskimi! - wtrącił Bartman.
-Uuu, czyli rzeczywiście jest źle. - zmartwił się.
-Nie bój żaby, damy radę. - udzielił się Kuraś. - My nie damy?!
-Z Ruskimi będzie ciężko... - westchnął Igła, rozkładając się na białych kanapach.
-Chyba że Stany z nimi wygrają, to już lepiej. - udzielił się Ziomek.
-Ja chcę kawy... - jęknęłam zsuwając się po skórzanym siedzonku.
-Kawy? - Zbyszek rozejrzał się wokół. - A co, tamta Ci nie smakowała? - zaśmiał się cwaniacko.
-Za mało kawy w kawie, za dużo wody i mleka. - burknęłam.
-A może herbatki? - przed moim nosem pojawił się jaskrawo niebieski termos.
-Skąd to masz? - moje oczy zabłysnęły.
-Uprzejme panie na stołówce cichaczem mi podrzuciły... - Cichy ukazał rząd swoich zębów.
-Dawaj! - odebrałam od niego przedmiot i natychmiast zanurzyłam usta w gorącym napoju. Chociaż tyle...
-Reklamówki, reklamówki, reklamówki! - wrzeszczał Paweł trzaskając wszystkimi drzwiami wokół. Ja nie miałam już nic do roboty, więc pomogłam biednemu siatkarzowi w znalezieniu bagaży. Coś tam wskurałam, a Zatorski był mi dozgonnie wdzięczny. Mam nadzieję, kiedyś skorzystam!
O ósmej wszyscy zebraliśmy się w holu. Kurek z Pitem dołączyli ostatni lecąc po schodach na łeb, na szyję.
-Pokaż nowe buty. - trąciłam środkowego łokciem.
-Buty? - zdziwił się. - Przecież nie byliśmy po buty. - odparł, a wtedy spotkał się z gromiącym spojrzeniem Winiara, stojącego obok. - My rzecz jasna tańczyliśmy na rurze! - wypalił, a ja kompletnie się załamałam.
-Podobno tańczenie na rurze, pozwala ekstremalnie wyćwiczyć mięśnie brzucha, żeby potem wszystkie podziwiały jego kaloryfer! - wciął się Bartek.
-Ja wiem, wszystko rozumiem, nie musicie mi się tłumaczyć. - wzruszyłam obojętnie ramionami i powędrowałam do fizjoterapeutów. Po wyjaśnieniu co i jak przez trenera ruszyliśmy na lotnisko. Bilety udało się zabukować bez mniejszych problemów, związek się postarał. Pierwszy raz, odkąd pracuję z reprezentacją siedzę na tyłach z Igłą i Możdżonem, cóż za zaszczyt, ale nie wiem, czy to dobrze, za dużo się tam dzieje, a ja w podróży wolę mieć spokój, dlatego przeniosłam się do Pawła. Nadawał jak szalony, ale słuchawki i Ipod załatwił sprawę. Po niecałej godzinie w końcu dotarliśmy na lotnisko. Cudem wygrzebałam torbę z luku, ale domyślny pan Kubiak przejął mój bagaż.
-To, że nie jesteśmy razem, to nie znaczy, że nie możemy ze sobą rozmawiać. - powiedział wlepiając we mnie wzrok.
-Przecież rozmawiamy. - odrzekłam jakby nigdy nic. On tylko nabrał powietrza, bo już coś chciał powiedzieć, ale zrezygnował. Szybko wypuścił je z ust i odwrócił się chwytając rączkę walizki prowadząc ją w stronę gmachu lotniska. Poczłapałam za nim poprawiając swoją torebkę na ramieniu. Na samolot musieliśmy czekać półtorej godziny. Wykorzystałam ten czas na kupno kawy, która w ogóle nie smakowała jak kawa, a Zbyszka wysłałam po żelki dla mnie. Jednym słowem wszyscy byli wyczerpani, wydmuchani i zmęczeni.
-Włosi wygrali z Argentyną. - oznajmił trener Gardini. - Jesteśmy na drugim miejscu w grupie.
-To nie jest źle. - stwierdził Winiarski.
-Jest źle! Jeśli USA wygra z Rosjanami, będziemy grać z Ruskimi! - wtrącił Bartman.
-Uuu, czyli rzeczywiście jest źle. - zmartwił się.
-Nie bój żaby, damy radę. - udzielił się Kuraś. - My nie damy?!
-Z Ruskimi będzie ciężko... - westchnął Igła, rozkładając się na białych kanapach.
-Chyba że Stany z nimi wygrają, to już lepiej. - udzielił się Ziomek.
-Ja chcę kawy... - jęknęłam zsuwając się po skórzanym siedzonku.
-Kawy? - Zbyszek rozejrzał się wokół. - A co, tamta Ci nie smakowała? - zaśmiał się cwaniacko.
-Za mało kawy w kawie, za dużo wody i mleka. - burknęłam.
-A może herbatki? - przed moim nosem pojawił się jaskrawo niebieski termos.
-Skąd to masz? - moje oczy zabłysnęły.
-Uprzejme panie na stołówce cichaczem mi podrzuciły... - Cichy ukazał rząd swoich zębów.
-Dawaj! - odebrałam od niego przedmiot i natychmiast zanurzyłam usta w gorącym napoju. Chociaż tyle...
________________________________________________________
Oglądaliście dzisiaj mecz Polska - ZSRR z 1976 r. ? Ja oglądałam i jestem pod wrażeniem, choć jednocześnie odetchnęłam z ulgą, że dzisiaj mecze wyglądają zupełni inaczej. ;)
Pozdrawiam, Sissi. ♥
coz za fajny prezent rozdzial tu i tu :D kochaaam reklamówki Zatora :D
OdpowiedzUsuń-anula
;-))
UsuńDzisiejszy dzień już mnie tak wyczulił na różne żarty, że jakoś się nie nabrałam ;D Ale dopisku nie zauważyła, myślałam, że się machnęłaś i widnieje tak taka oto piękna krecha XD Chyba muszę sobie kupić okulary :cc
OdpowiedzUsuńJestem stuprocentowo przekonana, że jedne wolne miejsce obok Dzika to przypadek! Dam sobie rękę uciąć! Ups... nie już mam ręki :< Ok, stop :D
A ta solniczka też tam na pewno postawiona przez jakieś siły nieczyste! ;D
Chryste Panie, z leniwcami i rozmnażaniem dzików (Dzików? XD) to już, że tak to elokwentnie ujmę, jebłam :>>
No nie można tak przekładać, Złotka zmęczone będę, i co? D:
Kurczaki, (takie tam, świąteczne wyrażenie) ciekawa jestem, co oni tam sobie wymyślili ;o Z pewnością jakiś spisek i napad na relacje Aga-Kubi ;3
Ooooo, nie oglądałam ;o A szkoda :c
Pozdrawiam ;>
volleyball-journalist.blogspot.com
O taaaak, te żarciki na temat transferów, czy Bóg wie czego były do kitu. xD
Usuń;-)))
O ty, ty....... Jak mogłaś?! A ja się tak zmartwiłam, że nie będę mogła sobie poczytać filozofii Pita, lub durnych tekstów Zatora, lub jego reklamówek (chlip, chlip). Ale masz szczęście, że tylko sobie żartowałaś! :)
OdpowiedzUsuńRozdział super! A Kubiak i Agata cały czas tak będą, czy w końcu się ze sobą zejdą? Mam nadzieję, że mi to szybko wyjaśnisz!! :D
Pozdrawiam gorąco! :*
;-)))
UsuńNie mogę wyjawić tajemnicy, Kubiak zabrania! :D
czyta, czyta... i nagle koniec rozdziału! jak, tak szybko?! A tak fajnie się czytało. Jestem strasznie ciekawa, co ci siatkarze wykombinowali. Mam nadzieję, że szybko się dowiemy.
OdpowiedzUsuń[volleyball-and-love.blogspot.com]
A mi się wydawało, że był długi. :c
Usuń;-)
Ja się nie nabrałam :-P ale jeżeli chcesz abym jeszcze żyła ( Żyła :-P) sobie na tym świecie to nie rób czegoś takiego! :-* Ale i tak Cię lubię! ;-)
OdpowiedzUsuńTe wolne miejsce pomiędzy Zibim a Miśkiem to był jakiś spisek :-D Zati z leniwcami mnie rozwalił tak samo jak Pit z dzikami :-D I ja się pytam: Co nasi kochani debile kombinują?! :-D;-)
Czekam na kolejny zawsze i wszędzie o każdej porze dnia i nocy! :-*;-)
Marta♥
Jak będę miała okazję to zobaczę mecz Polska vs ZSRR :-P
łohohoh ! Ciekawe gdzie były te wielkoludy ! Kocham Zatora i jego super reklamówki tak samo jak Pita XD
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział, mam nadzieję, że Kubiak coś wykombinuje i z Agą wrócą do siebie :d
Zapraszam do mnie na nowy rozdział :
http://canyouhearme-thewanted.blogspot.com/
Jak to oni, szlajali się gdzieś. :D
Usuń;-)
Haaaaa nie wierzyłam ci i dobrze na tym wyszłam:D Po co mieć bóle brzucha i zatrać się, że nic nam nie dodasz?:D
OdpowiedzUsuńDużo się dzieje! Ale jedna najważniejsza sprawa! :D Piotrek i Paweł słuchajcie mnie! Będziemy uprawiać bigamię!!! Tylko musimy nie w PL bo tutaj jest karane i nas zamkną w osobnych celach i nie będziemy razem ;C
Węszę podstęp jakiś :D Chłopaki coś wymodzili w tym sklepie-ruro-striptizie :D
Ale Winiar improwizujący taniec na rurze? ;> Harlem Shake i tak lepsiejsze :D
Jak to Misiu i Agata nie są jeszcze razem?;> I nie będzie rozmnażania dzików!? Takich z dwoma nóżkami, rączkami, główką, niebieskimi oczkami?:C Chłopaki wierzę w Was, że coś wymyślicie! No w końcu kto jak nie wy?!
Zatuś Kocie mam dużo reklamówek! Chcesz kilka?;> Może jakaś wymiana?;> Coś za coś?!^^
Dlaczego ja gadam z nimi?! RATUNKU! :D
Ale czekaj... dobrze mi z tym! Żeby tylko oni mi odpowiedzieli :(
Kochana ściskam moooooocno! I tęsknię! ;*
GDZIE MI CHCESZ WYWIEŚĆ PAWEŁKA I PITA?! NIE ZGADZAM SIĘ, ONI MI SĄ TUTAJ POTRZEBNI!
UsuńA Zati zgadza się na wymianę. Reklamówki za kostkę masła. Hm, zgadzasz się? :D
;******
Zapraszam Cię do zabawy The Versatile Blogger :) Szczegóły u mnie w nowym rozdziale- 13!
UsuńWiem, że nie lubisz tutaj „spamów” ale wybacz, musiałam :D Pozdrawiam:*
Masła nie lubię ;C Możemy ponegocjować :p
xD
Ech... czytając początek o tym jedzonku doszłam do wniosku, że... po świętach chyba muszę przestać jeść... tak kategorycznie :D Teraz tylko zostaje mi wypatrzeć ofiarę z którą się pokłócę i dopełnię tej misji. No chyba, że ktoś zarzuci tak porządnym argumentem jak czekolada :D
OdpowiedzUsuńno, to tyle refleksji co do początkowo opisanego focha haha :D
Rozmowa o leniwcach i dzikach mnie zabiła. Matko, tylko oni potrafią zajmować się tak durnymi rzeczami...w tak zabawny sposób <3
I strrrrasznie mnie ciekawi co to za spisek mają w zanadrzu ;> ach :D
Pozdrawiam serdecznie ;*
naranja-vb.blogspot.com
O tak, czekolada potrafi zwalczyć wszystko! :D
UsuńJa również pozdrawiam! ;*
Mmmm, o taaaak. Na stres - czekolada, na radość - czekolada, na smutki - czekolada... Nikt tak mi nie pomoże, nikt tak mnie nie rozumie, a w końcu nikt tak mnie nie pocieszy, jak ona... A mówią, że nie ma leku na całe zło ;D
UsuńChoć z drugiej strony... dupsko rośnie :D
Jak znajdziesz czas to zapraszam do siebie na nowy rozdział :)
Buziaki ;*
WIEEDZIAŁAM, że to podpucha była :D Nawet bez czytania tego na końcu ;P
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału, cudowny jak zwykle, wiesz że uwielbiam ;D Filozofowanie Pita, Winiar udający, że tańczy na róże, Paweł i reklamówki, Zbyszek, Misiek, Agatka, WSZYSCY :D Kocham to jak ich przedstawiasz ;)
Meczu obejrzałam kawałek i cieszę się, że się pozmieniało. Najdziwniejsza była dla mnie zagrywka, bo nie zarejestrowałam żadnej z wyskoku :)
AAAA, bym zapomniała. Proszę mi pogodzić AGATKĘ I MISIA! NATYCHMIAST :d
Pozdrawiam, VE.
Nie wiem co miałam w głowie pisząc o Winiarze...chodziło mi oczywiście o rurę ;D Bo na różach, to by się jednak kolcami uszkodził...późna godzina mi chyba nie służy ;D
UsuńVE.
"róże"♥♥♥
UsuńTak, zagrywka była zdecydowanie najdziwniejsza! Potem przełączyłam na mecz JW z ZAKSĄ, więc długo się przestawiałam. ahaha :D
Również pozdrawiam. ;*
Genialny blog. Super piszesz. ;) Dobrze, że się pokłócili, bo przynajmniej nie ma takiej sielanki ;)Ale mam pytanie... to Kurek się tak szybko odkochał w Agacie? Czemu o nią nie walczy z Dzikiem? I dlaczego tak (przepraszam za wyrażenie, ale nie wiem jak to inaczej określić) "spedaliłaś" Pita? Niech sobie Piter znajdzie dziewczynę :) Jeszcze raz: super blog ;)
OdpowiedzUsuńKurek z Agą już dawno sobie wszystko wyjaśnili. ;))
UsuńA Pit wcale nie jest spedalony! Hahahh :D
I dziękuję. ♥
A kiedy się dowiemy, co to za wielka tajemnica?? Bo mnie to nurtuje... :)
OdpowiedzUsuńJakbym mogła zasugerować, to niech dziewczyna Pita (lub innego siatkarza) ma na imię Justyna :) Dzięki i oby tak dalej. ;*
Już niedługo... ;> :D
UsuńDobrze, zapamiętam. ♥ :)
Super. :-) Oglądałam mecz, wgl jak oni wprowadzali piłki. :o
OdpowiedzUsuńNoo! Pod koniec już mnie zaczynał nudzić... ;/
Usuńco te nasze chłopaki znowu kombinują, aż boję się pomyśleć co wymyślili tym razem ;) Agata i Misiek może w końcu by na spokojnie porozmawiali? Uparciuchy przebrzydłe :P
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
http://niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/
Widzisz, siły wyższe! :D
Usuń;-)
Zapraszam na nowy post na http://nowa-liga-swiatowa.blogspot.com/ Pozdrawiam ^^ :)
OdpowiedzUsuńOk, dzięki. ♥
UsuńHaha Zator i jego reklamówki <3 kocham, a co z Agatą i Miśkiem??? Wrócą do siebie??
OdpowiedzUsuńKurde, no czemu to musi być takie genialne ?! ^^
OdpowiedzUsuńKocham teksty Zatora ♥
A tak na marginesie. Siatkarskie Sny nie są guru tylko Twoich dzieł, ale ogólnie wszystkich opowiadań
No i jakże skromniutko pozwolę się zareklamować :D
Zaglądnij w wolnej chwili ;)
http://patykiemwyryte.blogspot.com/
Pozdrawiam, RudyKojot :)
Leże i kwicze. :D Masakraaa :D Striptiz ? hahahahaha. :D
OdpowiedzUsuńWpadaj do mnie ;)
http://volleyball-passionforlife.blogspot.com
Pozdrawiam ;)
bardzo ciekawie piszesz. do tego anegdotki są po prostu rozśmieszające:) od dzisiaj zalecam sobie czytanie tego bloga gdy mam doła:)
OdpowiedzUsuńprzepraszam za spam.
chciałabym zaprosić cię na swojego bloga, poświęconemu siatkówce. nie jest to blog-opowiadanie, tylko zwykły blog. mam nadzieję, że wpadniesz, i jeśli możesz, dodaj link do swojego bloga w zakładce 'Opowiadania warte obejrzenia'. możesz też dodać tam swoje ulubione blogi-opowiadania poświęcone siatkówce, a w drugiej zakładce fan page. zapraszam i jeszcze raz przepraszam za spam, mam nadzieję, że wpadniesz! http://kibicowelove.blogspot.com/
Super! Uwielbiam czytać ten blog, naprawdę bardzo ciekawy. Nie mogę sie już doczekać następnego rozdziału, a co z Agatą i Miśkiem zejdą się?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;) :)
Super kolejny genialny rozdział !
OdpowiedzUsuńUwielbiam czytać twój blog .
Zakochany filozof i jego przemyślenia o miłości to by było to! ;D Oczywiście nic nie będę sugerować, to Twoja historia. :)
OdpowiedzUsuńA muszę Ci zdradzić, że niedługo Pit znajdzie sobie osobę godną rozważania. :D ALE CIIII, JA NIC NIE MÓWIŁAM!
UsuńA wiec, zaczynam swòj monolog.
OdpowiedzUsuńJest godzina...23.59 i dopiero skonczylam czytac dwa rozdzialy ktore musialam nadrobic przy 2 kromkami chleba z pomidorkami i pasztetem + kubek kakauka.
Od razu mowie ze mam na ciebei wieeeelkiego focha, poniewaz w "Kochani part 2" napisalas ze zawieszasz bloga. Aaaaale!! Zawsze jest jakies aaaaale!!!! Czytalam tamten wpis z 20 razy (ale naprawde, nie to ze palnelam jakis numer na chama)i cos mi nie pasilo. Bo to nie jest w twoim stulu "zawieszac"* bloga i, po 21 raz czytania, wauwarzylam blekitna plamke. I tu moj foszek na ciebie znikna, pluf!Masz szczescie mala! Jak nie to byl by zamasz na "Sissi" :D
*Zawieszenie bloga= ciekawe co za palant wymyslil to slowo. Normalnie jakis grejfrut, kabanos, boczek, cham, idiota!!! Nie mògl wymyslic innego slowa, na przyklad "Kocham was ale nowy rozdzial pojawi sie za kilka dni bo nie mam za bardzo czasu/weny/checi na pisanie rozdzialu"
NO KOCHANA SISSI, TO JEST MOJ KOMENTARZ, MAM NADZIEJE ZE NIE ZMARNOWALAM CI CENNEGO CZASU, BO TERAZ ZAPEWNE PISZESZ ROZDZIAL, PRAWDASZ?!?!!??! BO JAK NIE TO FOCH Z PRZYTUPEM! :D caluje i mietosze <33 i czekam na nowiutki nowiusienki rozdzial. Ppapapapapapappapapapapapapapapapapapa :**
Co mi pozostaje powiedzieć... AHAHAHAHAHAHAHAHAHAH ♥ KOMENTARZE OD CZYTELNIKÓW, GRUBO W NOCY SĄ NAJLEPSZE! ♥♥♥
UsuńA do gróźb się już przyzwyczaiłam. :D
Ahahahahahahhha oj ja az taka zla nie jestem, ewentualnie bys dostala pilka (od siatkowki oczywiscie) w glowke :D
UsuńSuuper historia. Muszę ci powiedzieć (napisać), że natchnęłaś mnie i przez Ciebie sama zaczęłam pisać bloga o siatkarzach. Jest już 1-szy rozdział takze zapraszam serdecznie.
OdpowiedzUsuńhttp://siatkarskie-asy.blogspot.com/
Kiedy następny ? xd
OdpowiedzUsuńRozdział świetny jak zwykle, ale niech między Agatą i Kubiaczkiem wszystko będzie już dobrze :) Nie wyobrażam sobie Agatki bez Miśka i Miśka bez Agatki ;3
OdpowiedzUsuńZapraszam na dwunastkę ;)
http://nie-mam-nic.blogspot.com/
Pozdrawiam ;*