Wenezuelski poranek, part dwa, godzina ósma. Przegapiłam dzisiejsze śniadanie, które było wyjątkowo wcześnie z powodu meczu, który odbywał się nieco po czternastej. Istny siatkarski hardcore. Ziewnęłam szeroko i po wstaniu z cieplutkiego łóżka zorientowałam się, że wcale nie przebywam u siebie, a obok nie stoją porozwalane łoża Igły i Ziomka, tylko ładnie złożone łóżka Michała i Zbyszka. Z dworu dobiegały mnie radosne głosy siatkarzy, więc od razu skierowałam się na balkon. Naśladując aktorów z reklam rozciągnęłam swoje mięśnie jak najbardziej tylko mogłam i podeszłam do barierek.
-Wyłaź stamtąd! - krzyknął zdenerwowany Kubiak.
-Dzień dobry. - przywitałam się w przeciwieństwie do mojego narzeczonego.
-Przeziębisz się!
-Chłopie, jest trzydzieści stopni na plusie, jak ma się przeziębić? - Igła stanął w mojej obronie.
-Stoi roznegliżowana i zaraz będzie smarkać! - burknął.
-O, jaki opiekuńczy tatuś. - rozczulił się Nowakowski.
-Idę do Ciebie. - Michał pogroził mi palcem i zaraz zniknął z pola mojego widzenia.
-Dobrze Ci radzę, uciekaj. - polecił Zibi.
-Co on mi może zrobić? - parsknęłam. - On się pewnie bardziej martwi o pierścionek. Wydał tyle kasy, a zaraz jego wybranka padnie zziębnięta, bez palców, bo odpadły jej na skutek odmrożenia i kto będzie następny? Nikt, bo też nie będzie pozwalał wychodzić na balkon. Paranoja!
-Jeśli od rana masz tak gadane, to ja podziękuję. - wtrącił Igła.
-Misiek za bardzo mnie... - nie dokończyłam, bo poczułam mocny uścisk w pasie. - Ała, to boli wariacie! - trzepnęłam jego ramię. Zamiast porządnej reprymendy, dostałam soczystego całusa. Tak mogę zaczynać każdy dzień, a za taką karę, będę wychodzić w pidżamie na balkon codziennie.
-Czemu nie obudziłeś mnie na śniadanie? - zaplotłam ręce na jego karku.
-Tak słodko ślinka ciekła Ci z pyszczka... No nie miałem serca Cię wybudzać. - zaśmiał się.
-Czyli wolisz, żebym utopiła się we własnej ślinie, niż zjadła najważniejszy posiłek dnia?
-I tak nic specjalnego nie serwowali. - poruszył ramionami.
-Co nie zmienia faktu, że nabijasz się z moich nocnych ślinotoków! - fuknęłam.
-Kocham nawet Twoje ślinotoki. - jeszcze raz musnął moje wargi. - Ubieraj się, czekamy na dole.
-Ale na co? - zdziwiłam się.
-Musimy odbyć odprawę ze sztabem, prawda? - mrugnął okiem i zniknął za drzwiami. Fuck, odprawa! Kompletnie o niej zapomniałam! Kto normalny robi odprawy o ósmej rano bez śniadania w dodatku, bo o czternastej cholerny mecz?!
W pośpiechu wybiegłam z pokoju wparowując do siebie. Wzięłam minutowy prysznic, uczesałam się, narzuciłam reprezentacyjne ciuszki i zgarnęłam wszystkie papiery ze stolika, wciskając je w teczkę.
-Jestem! - wysapałam, zaczesując kosmyki włosów, które wydostały się spod gumki za ucho. - No to tak...
-Zapomniałaś o nas? - ziewnął Zatorski.
-Ja o Was? - wyparłam się.
-Nigdy nie spóźniasz się na odprawy... - oznajmił Kurek.
-To przez zmianę czasu! - bąknęłam i razem ze statystykami rozdałam siatkarzom papiery z dzisiejszym planem działania. Najpierw rozruch na sali, potem krótki odpoczynek i mecz. Trenerzy zabrali głos w sprawie taktyki, a ja siedziałam obok i segregowałam leki na rozrzedzenie krwi. Cichy razem z Bartmanem naśmiewali się z nazwisk swoich wenezuelskich przeciwników, przez co Andrea nie miał siły przebicia, w hałasie jaki wywoływał śmiech graczy.
-Zamknij japę, Pietrek! - wrzasnął Igła.
-Eee, co Pietrek, co Pietrek, Zbychu też rży! - burknął środkowy.
-Zamknąć się i tyle... - skwitował Zagumny, a wszyscy posłusznie przymknęli swoje buziaczki. Trener mógł dokończyć swój monolog, choć i tak nikt go specjalnie nie słuchał. Gdy zadał pytanie "zrozumiano?" wszyscy przytaknęli kiwając głowami. Chwyciliśmy torby i wsiedliśmy do autokaru.
-Zapodać Wam nowy hicior?! - krzyknął rozradowany Winiar.
-Nie, błagam, bądź łaskaw nie narażać mych uszu na koszmar. - jęczał Zatorski.
-Dj Winiar i jego nowy nabytek! - zaśmiał się złowieszczo i załączył cały sprzęt. Z głośnika poleciała piosenka, którą za chwilę nucili wszyscy. Wesoły autobus? Coś w tym rodzaju, lecz ja pierwszy raz byłam świadkiem takiego zjawiska, żeby nawet Możdżon mamrotał sobie pod nosem.
-No muszę Ci Misiek przyznać, to jedyna piosenka, która mnie chwyciła... - uznał Krzysiu.
-Wyrabia się chłopak! - roześmiał się Zbyszek. - Tę piosenkę mógł śpiewać Dziku, jak jego serduszko uległo fragmentacji...
-Dobra, dobra, skończmy ten temat. - mruknął Michał.
-Agatka od razu byłaby wniebowzięta i wróciłaby jak na skrzydłach!
-No, pewnie... - przewróciłam oczami, a Misiek widząc moją reakcję żartobliwie przemierzwił moje włosy.
Droga wśród rytmów disco minęła nam bardzo szybko, a wyluzowani siatkarze nie mieli żadnych obaw przed dzisiejszym meczem, no bo nie oszukujmy się, reprezentacja Wenezueli, a Polski to różnica...
-Aga, ogarnij swojego ogiera, bo zaczynam się go bać. - jęknął Bartek, który wybiegł z szatni z jedną skarpetką na stopie.
-Co takiego zrobił? - zapytałam znudzona.
-Powiedział, że jeśli przegramy umyje wszystkim plecy...
-Przecież nie przegracie. - skrzywiłam się.
-Nutka niepewności zawsze zostaje! A co jeśli dzisiaj to właśnie ten dzień, kiedy oddam swe nagie ciało w opalone ręce Miśka?!
-Majaczysz Kuraś...
-Co majaczysz! Powiedziałabyś mu coś!
-Nie wygłupiaj się Kubiak, zajmij się swoimi plecami... - mrugnęłam okiem. - Ewentualnie moimi, ale tę sferę jeszcze przemyślę... - zawadiacko przygryzłam wargę i zamknęłam za sobą drzwi. Za nimi usłyszałam tylko głośne i samcze wycie, które jakby mówiło "o stary, niedługo zaliczysz". Fajnie, naprawdę.
-Ale ta "sfera" - zaakcentował Bartman, gdy wyszedł z pomieszczenia - To poza terytorium mojego pokoju. Hotelu. Kraju... w ogóle ludzie nie róbcie tego, to jest szatańskie!
-Ale pokojówkę to na boku ładnie obracać, co? - fuknął Piotrek.
-Pietrek! Skąd Ty takie wulgarne słowa znasz?! - trzepnęłam jego ramię.
-To wszystko Zator. On jest sprawcą mego stoczenia się na dno, zrobił ze mnie wrak, który już nigdy nie będzie złotym okrętem, płynącym po największych wodach świata, po którym przechadzają się piękni ludzie... - westchnął głęboko.
-I kto tu majaczy. - burknął Bartek, zapinając biało-czerwoną bluzę po samą brodę.
-Ale nie mów tego mamie, co? - Nowakowski zrobił minę zbitego psa.
-Nie znam Twojej mamy. - zmarszczyłam brwi.
-Taka podpucha. - trącił mnie łokciem i ruszył w kierunku sali. Rzeczywiście, dałam się nabrać, hoho.
-Jezu, jeszcze nigdy tak nie cieszyłem się z wygranej! - pisnął Kurek.
-Oj już nie udawaj, że nie chciałbyś, żeby taki Michałek umył Ci plecy... - Winiar poruszał brwiami.
-Nie, nie udaję. - Bartek spojrzał się na kolegę z boiska wzrokiem typu "are you fucking kidding me, koleś?!" - Agata. Agatę to rozumiem, delikatne, kobiece rączki...
-Spierdzielaj Siurak. - syknął Kubiak.
-Easy, men! - zaszprechał przyjmujący.
-Dajcie sobie na luz, panoowie, w przedszkolu jesteście? - wciął się Krzysiek. - Mój syn jest od Was dojrzalszy...
-Wy tego nie rozumiecie. Samiec jeden walczy o swoją samicę jeden, z samcem dwa. Samiec dwa okazuje swoje zainteresowanie samicą jeden, lecz samica jeden w żaden możliwy sposób nie jest przychylna związkowi z samcem dwa, gdyż samiec jeden już dawno pozyskał samicę jeden. Jednym słowem samiec jeden jest zazdrosny o samicę jeden. - powiedział Zati na jednym wydechu.
-Nie prościej byłoby palnąć, że Kubiak jest o mnie zazdrosny...?
-Nie, to za prymitywne! - krzyknął Paweł.
-A, rozumiem. - uniosłam ręce na znak bezbronności.
-Idźcie się myć, bo capicie! - warknął trener Anastasi. Jakie wyjście mieli siatkarze? Żadnego.
-Agatko, chodź umyj mi plecy! - zaświergotał Bartek z szatni.
-Kijem bym Cię nie dotknęła! - krzyknęłam.
-Pocisk! - zaśmiali się wszyscy i od tamtej pory żarty już tak bardzo nie trzymały się naszych Złotopolskich.
Wróciliśmy do hotelu, lecz po drodze oczywiście nie zabrakło naszego nowego hitu. Było około dziewiętnastej, co oznaczało, że cały dzień spędziliśmy na hali.
-Co robisz? - zapytałam, wychodząc z pokojowej łazienki i widząc Michała pakującego moje szpargały.
-Robimy małe przemeblowanie. - wyszczerzył się, zapinając walizkę.
-Uwaga! - wrzasnął Bartman, otwierając drzwi z mocnego kopa. - Łóżko!
-Co Wy kombinujecie? - załamałam się.
-Zibi powiedział, że nie ma zamiaru spać z parą w pokoju, dlatego przenosi się na Twoje miejsce, a Ciebie zapraszam do pokoju dwieście osiemnaście. - chwycił moją dłoń.
-Ale mi tu dobrze! - jęknęłam spoglądając na zdezorientowanego libero i rozgrywającego.
-Nam też było z Agą dobrze... - chlipnął Ziomek. - Znaczy nie w tym sensie co myślisz, bo znając Ciebie pomyślałeś sobie nie wiadomo co i dostanę po mordzie... - zreflektował się.
-Tobie Ziomeczek ufam. - zaśmiał się Michał. - Zapraszam... - zwrócił się do mnie, a ja poczłapałam za nim. W pokoju zostało jedno spore łóżko, a w szafie do dyspozycji miałam dwie półki, co było istnym szaleństwem. Nie było innej opcji, jak nie zgoda na taką decyzję, więc potulnie wkroczyłam pod prysznic. U nich była jakaś cieplejsza woda... może wymyślam. Nie wiem, ale było mi ciepło. Wyszłam z kabiny, narzuciłam pidżamę i stanęłam przed lustrem wyciskając pastę na szczoteczkę.
-Hm? - mruknęłam zdziwiona, gdy zauważyłam Michała opierającego się o framugę drzwi.
-Mam piękną narzeczoną. - uśmiechnął się od ucha do ucha.
-A ja spostrzegawczego narzeczonego. - wybełkotałam z ustami pełnymi piany. Michał podszedł do mnie i mocno obejmując od tyłu oparł podbródek o moje ramię.
-Naprawdę jesteś najpiękniejsza. - pocałował mój policzek. Przepłukałam buzię letnią wodą i pogładziłam jego brodę. Zakochałam się w obrazku, który teraz widniał przede mną. Nasze lustrzane odbicie ukazywało jak bardzo do siebie pasujemy.
-Ładnie ze sobą wyglądamy. - stwierdziłam szeroko się uśmiechając, co zrobił także Misiek.
-Dziwisz się? Niedługo będziemy utrzymywać się na szczytach rankingów najśliczniejszych znanych par. - muskał moją szyję.
-Nie jesteśmy celebrytami. - obróciłam się w jego stronę.
-I niezmiernie się z tego cieszę. - zaczesał kosmyk włosów za moje ucho, a następnie subtelnie pocałował moje wargi.
-Kocham Cię. - przeczesałam dłonią jego i tak już rozwichrzone włosy.
-Ja Ciebie też. - ostatni raz pocałował czubek mojej głowy i wygonił mnie z łazienki. O, i tyle z romantycznego wieczoru. Niechętnie zostawiłam go samego.
___________________________________________________________
Jakie plany na majówkę? ;-)
Ja mam mnóstwo, a co z tego wyjdzie? Sama się przekonam...
OD JUTRA BIEGAM!
Dam Wam znać, czy wypaliło. :D
Pytanie nr 2
Jak brzmiało hasło do komputera Bartka (po zmianie).
Na odpowiedzi czekam w komentarzach. ♥ (osoba, która wcześniej usunęła swój komentarz, nie będzie brana pod uwagę. Biorą udział tylko zarejestrowane osoby, chyba że podpiszą się w anonimowych).
Za pierwszy komentarz - 3 pkt.
Za drugi - 2 pkt.
Za trzeci - 1 pkt.
Także więc, kto pierwszy ten lepszy! : ) A, no i pamiętajcie, odpowiedzi na wszytkie pytania zawarte są w rozdziałach. ;>
Za pierwszy komentarz - 3 pkt.
Za drugi - 2 pkt.
Za trzeci - 1 pkt.
Także więc, kto pierwszy ten lepszy! : ) A, no i pamiętajcie, odpowiedzi na wszytkie pytania zawarte są w rozdziałach. ;>
Pozdrawiam, Sissi. ♥
P.S. Nowinki transferowe mnie przerażają! :c