piątek, 1 lutego 2013

~Rozdział 55~

-Kurde, stary... Ty naprawdę to zjadłeś?! - Kurek wybuchł śmiechem.
-Sami powiedzieliście, że nie minęły trzy sekundy... - zdziwił się Piter.
-Załamka... - Winiarski uderzył się w czoło.
-Ej młodzieży, śmigamy do domu, bo przecież wieczorek zapoznawczy zaplanowany! - krzyknął Igła i wszyscy w pośpiechu skierowali się do ośrodka. Tam już czekała na nas mała odprawka...
-A planowałem wspólny posiłek... poszliście nażreć się bez nas! - srebrny lis razem ze swoją obstawą stanął w przejściu spoglądając na brudnego Zatorskiego i umorusanego od okruszków Pita.
-Co? Jakie nażreć? - Igła rozejrzał się po ekipie oczekując pomocy.
-No właśnie, jakie nażreć. - Zibi głupio się wyszczerzył.
-Ja do Was z sercem na dłoni, a Wy takie coś... - pokręcił z niedowierzaniem głową.
-Ja nie wiem, to powiedzonko jest głupie. - skrzywił się Nowakowski. - O co w nim w ogóle chodzi?!
-Pit, nie pora na filozofowanie... - zakryłam mu usta dłonią. - Trenerze, my po prostu poszliśmy na zwiady, aby rozejrzeć się za najlepszą restauracją w tym mieście... - uśmiechnęłam się szeroko, a Andrea dociekliwie zgromił nas swoim brązowym wzrokiem.
-No właśnie! A my przecież wiemy, że trener ceni sobie dostojne restauracje, prawda? - dorzucił Krzysiu.
-Dostojne restauracje w Spale... - parsknął Kurek, a ja uderzyłam go w ramię, na co zareagował głośnym piskiem.
-Taaaa...? - AA niepokojąco długo przeciągnął samogłoskę.
-Taaaa... - powtórzył Zbyszek.
-Szczerze? To ja bym nam nie uwierzył. - wtrącił Cichy. - Kurde, jaki bajer. - zaśmiał się, gdy zaczął wyciskać marmoladę z pączka jednocześnie zlizując ją z foliowego woreczka.
-Bosz... - westchnął Zagumny. - Idziemy na ten obiad?
-No, idziemy, idziemy. - przytaknęłam i chwyciłam Igłę oraz Miśka pod rękę, po czym całą ekipą z powrotem wróciliśmy do miasta.
-Gdzie Ty znajdziesz restaurację w tej dziurze? - szepnął Dziku.
-Nie wiem. - posmutniałam.
-Może jego też zaciągniemy do piekarni? - Krzysiu zachęcająco poruszał brwiami.
-I wciśniemy mu kit, że to restauracja? - zamyślił się Kubiak.
-Ej, mam pewną ideę. - obok nas znalazł się Bartman.
-Skąd Ty znasz takie słowa?! - krzyknął libero.
-Logopeda. - teatralnie przeczesał swoje włosy. - Powracając, na obrzeżach wioski jest taki mały pub... można tam go wziąć... - poruszył ramieniem.
-Pub? - uniosłam brew.
-Lepsze to, niż wkręcanie mu, że piekarnia to wykwintna restauracja!
-W sumie...
-To co? Prowadzimy go tam?
-A mamy inne wyjście? - westchnęłam. Po kilkunastu minutach wykańczającej wędrówki znaleźliśmy się na obrzeżach Spały, gdzie nie dochodziły nawet promienie słońca. Anastasi, gdy zobaczył malutką klitkę nie do końca przychylnie nastawiony był co do takiego pomysłu, lecz kiedy weszliśmy do środka powitała nas wysoka blondynka z dekoltem po pas... na Michała podziałało przestrzelenie potylicy, ale reszta śliniła się jak pedofil pod przedszkolem.
-Czyli już wiem, dlaczego Zbysiu przyprowadził nas akurat tutaj... - powiedziałam pod nosem.
-Dlaczego? - zapytał Cichy, a ja posłałam mu spojrzenie "czy Ty sobie cholercia żartujesz?!". Misiek odsunął mi krzesło, na którym usiadłam, reszta siatkarzy także pousadzała swoje pośladki przy ogromnym stole. Blondyna przyniosła kilka kart z daniami, lecz nie każdy miał taki przywilej i mogąc z niej skorzystać, gdyż najzwyczajniej w świecie było ich za mało. Albo nas było za dużo... mniejsza.
-Klopsiki cielęce z młodymi ziemniaczkami... - przeczytał Bartek. - Mniam.
-Klopsiki. - skrzywił się Piter.
-Cielę... przecież to zwierzę! - wrzasnął Zatorski.
-Co Ty. - przeraził się atakujący.
-A czym ma być? Dla przykładu, pies też jest zwierzęciem, a nie wydzieram się na całą okolicę... - obruszył się Krzysiu.
-Ale psów nie jesz. - odparł młody libero.
-Ojj tonący brzytwy się chwyta, czyli głodny nawet psa wszama... - machnął ręką.
-Jak można jeść zwierzątka. Takie małe, bezbronne... - chlipnął Paweł.
-A wiesz co Ci powiem? - Zibi rozsiadł się na krześle, zakładając ręce na torsie. - Schabowy też pochodzi od zwierzęcia...
-A mama mówiła, że to same witaminy!
-Mi też mówiła "jedz Piotrusiu, będziesz duży...". No i wyszło szydło z worka.
-Ach te nasze mamy... - ZB9 odłożył menu na środek stołu. Po chwili obok nas znalazła się kelnerka i odebrała zamówienia. Nie było ich dużo, praktycznie wcale, bo obiad zamówili sobie tylko trenerzy i wiecznie głodny Zati. On posili się sałatką, bo uznał, że przechodzi na wegetarianizm. Wszyscy przyglądaliśmy się jedzącemu sztabowi i Zatorskiemu chrupiącemu zieloną sałatę. Andrea dziwił się dlaczego my nic nie jemy, ale siatkarze tłumaczyli się dietą, bo przecież muszą jakoś wypaść na nadchodzącej lidze światowej, nieprawdaż? Dlatego dzisiaj organizowany jest wieczorek zapoznawczy...
***
Wszyscy zebraliśmy się na holu koło recepcji, aby zebrać ekipę. Gdy pojawili się speszeni narciarze poszliśmy do pokoju Igły i Ziomka, bo jak wywnioskowaliśmy ten był największy i co najważniejsze umieszczony z dala od terytorium zagrożenia, czytaj pokój trenerskiej elity. Skoczkowie na początku nie wczuli się bardzo w atmosferę panującą u siatkarzy, ale możecie domyślać się kto u nas czuł się najlepiej. Tańcowały dwa Piotrki... jeden sztywny, drugi wiotki, HA! 
-To ja mu mówię, co nie, hehe, że to ja tu dowodzę, co nie, a Twój głos to mnie obchodzi, jak wiesz, jak dzisiejszy strój Jacykowa, co nie, hehe. 
-A ten co na to? - Piotrek N. był wyraźnie podekscytowany rozmową z zimowym mistrzem udzielania wywiadów. 
-No co, mandat mi wypisał. Ale i tak nie zapłaciłem, hehe. 
-Jaa... - oczy środkowego wyglądały jak dwa okrągłe spodki.
-Dobra panowie, bo chrzanicie jak Makłowicz z Okrasą razem wzięci. - Kubiak uniósł kieliszek z przeźroczystym trunkiem. - Zdrowie. - wszyscy wlali w siebie alkohol. 
-Kopie! - wrzasnął Zator, telepiąc się na wszystkie strony. 
-Zati, to jeszcze nawet nie zdążyło dotrzeć do Twojej krwi. - parskną Zibi namiętnie gawędząc ze Stochem. 
-Hehe, śmiesznie tu macie. - stwierdził Żyła.
-Ty, Piotrek. - zaczął Igła, a dwóch Pitów spojrzało w jego kierunku. - Skoczny Piotrek.
-Dwóch skacze. - Cichy spojrzał na libero lekceważącym wzrokiem. 
-Ale ten od nart. - westchnął. 
-A to ja, hehe. 
-No. Bo wiesz, chodzą ploty, że jak byłeś mały, to wpadłeś do kociołka z marihuaną. Prawda to?
-Nie, ale chciałbym... hehe. 
-Jak on mnie wkurza. - Zati syknął przez zęby. 
-Masz, napij się. Alkohol łączy ludzi. - nie, że namawiam do złego, ale nie lubię kiedy określone osobniki nawzajem się nie trawią. 
-Zaatiś, no tak sam będziesz pił? - Bartman wyraźnie posmutniał. 
-Wszystko mi jedno. - oznajmił i wychylił naczynie z alkoholem. Po kilku takich kolejkach byli już nieźle wcięci, a ja trzymałam poziom. W razie tak zwanego WU. 
-Kiedyś Ci się oświadczę, wiesz? - Misiek objął mnie ramieniem.
-Dobrze, czekam. - mrugnęłam okiem. 
-A wiecie, że jak zamknę oczy, to widzę... ciemność? - Winiar siedział z przymkniętymi ślepiami...a szkoda, szkoda. 
-To Twoje powieki od środka, łosiu. - krzyknął Igła. 
-A w zasadzie... jeśli zamkniesz oczy, to jak możesz coś widzieć, skoro masz zamknięte oczy, bo zasłaniają nam powieki, bo jak nam zasłaniają, to mamy zamknięte oczy, czyli nic nie widzimy! - wciął się Żyła. 
-Lubię Cię! - Nowakowski przemierzwił włosy nowego kolegi. 
-Co?! - pisnął Paweł. - Aga, widzisz i nie grzmisz! Ja pracuję na jego przyjaźń i szacunek już szmat czasu, a ten powiedział jedno zdanie i już wielki przyjaciel!
-O, Pawełku... - przytuliłam go. 
-To takie smutne. - chlipnął. 
-Łoo ja cie. Jakie ja mam żyły... - Zibi przypatrywał się swoim żylastym rękom. 
-Żyła jestem, nie Żyły! - warknął narciarz.
-Żyła sobie żyła... - zaśmiał się Kurek. 
-A potem ta żyła już nie żyła. - dodał Winiar ciągle wpatrujący się w ciemność. 
-Grozicie mi? - Piotrek wszytkich podejrzliwie zmierzył wzrokiem. 
-Ale tak na serio się Tobie oświadczę... - Michał nagle się przebudził.
-A potem ślub, dzieci, starość... - westchnął Ignaczak. 
-To jednak się nie oświadczę jak mam być stary. - wybełkotał. 
-My Misiek będziemy piękni, młodzi i wspaniali! - wtrącił atakujący.
-I bogaci!
-To jest takie oczywiste, że aż tego nie powiedziałem...
-Panowie, a Wy nie będziecie mieć problemu z tego powodu, że wiecie... no... balujemy? - zapytał Maciek Kot. 
-Jak nie. - udzielił się Dzik. - Srebrny Asanastasi nam da taki wycisk, że aż brak słów. - złapał się za głowę z tego całego przerażenia. 
-Asana... co? - zdziwił się Ziomek. 
-Asanastasi! - przesylabował. - Nie wiesz jak Twój własny trener się nazywa?!
-Głuupku. - jęknął Zbyszek pukając się w skroń. 
-Ale ja, czy JołZiomuś?
-Obydwoje! A-NA-STA-SI!
-No to mówię Asanastasi... - zdziwił się Michał. 
-To ja już nie wiem. - załamał się rozgrywający. 
-Lepiej się napijcie! - Bartek wstał od stołu w zamiarze ogłoszenia toastu. Odkaszlnął i przystąpił do działania. - Drodzy panowie i panie... jest mi niezmiernie miło i jestem dumny z tego, że to właśnie mi przypadł taki zaszczyt ogłoszenia, że bardzo, ale to tak bardzo, że o Jezu, że fajnie, iż spotkaliśmy się w takim, a nie innym gronie. Bawcie się, hej!
-Hehe, okej. - dodał Żyła i razem z pozostałymi sportowcami opróżnił kolejny kieliszek. 
-Czuję to ciepło przeszywające moją jamę ustną, gardło i tchawicę, i żołądek... - oznajmił rozanielony Winiarski. 
-Aguś, a ten pierścionek z diamentem, brylantem, szmaragdem...? - Michał znowu zaczął.
-Jedź nad morze po bursztyn! - wtrącił Igła.
-Igiełko, ja wiem, że Ty stawiasz na prostotę, ale pytam Agatki, tak? - warknął przyjmujący. 
-Ale przecież mówiłeś, że mi się nie oświadczysz, bo chcesz być wiecznie młody! - zmrużyłam oczy. 
-Cii, zmieniłem zdanie. Na starość będę miał więcej zniżek do muzeum. - uciszył mnie ręką. 
-Do muzeum! - Zibi wybuchł gromkim śmiechem. 
-Zbyszku, pustaku! - burknął Krzysiek. - Przynajmniej będzie wyedukowany!
-No jak ledwo podstawówkę zdał, to niech się na starość douczy... - westchnął.
-Bo tam były dziwne ślaczki i ja ich nie umiałem! - zasmucił się Kubiak.
-I dlatego ślaczki rysowała mi mama, bo się troszczyła się o mnie i moją przyszłość... - Pit poruszał brwiami. 
-Szkoda, że nie robił tego Twój nowy przyjaciel... - bąknął Zator. 
-A tak "baj de łej". Aga! Dlaczego nie masz kieliszka?! - wrzasnął Ignaczak. 
-Bo mam puszkę. - wskazałam na kolorowe piwo. 
-No kurczaczki z nami się nie napijesz?
-Muszę Was pilnować...
-Kurczaczki. - Kuraś roześmiał się na całego.
-Hehe. - zakończył Żyła.

_____________________________________________________________________________

Jako że piątek, to rozdział dodany z kompa brata. :D Enjoy! <3
I mam do Was prośbę. W zakładce "Epickie teksty" znajdującej się powyżej, wypisujcie teksty z mojego opowiadania, które najbardziej Wam się spodobały i najgłębiej zapadły w pamięć. Obojętnie kogo, obojętnie z którego rozdziału, dotyczące obojętnie czego! Po prostu te, które według Was były najbardziej epickie EVER! Potem zrobię z nimi ankietę, bo jak wiecie, ta wygrana Pita-filozofa już za długo się nam prezentuje. ;-) 
Pomożecie?! :* 
Pozdrawiam, Sissi. <3 

33 komentarze:

  1. Taka tam imprezka ze skoczkami siatkarzami :D haha to opowiadanie jest świetne i ten rozdział także :) Duet Piotrek&Piotrek robili by w telewizji furorę :D <3
    I oczywiście oddałam epicki(według mnie)tekst :)
    A. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo. <3
      O tak! Uzupełnialiby się! :D

      Dziękuję za pomoc! ;-))

      Usuń
  2. No nie mogę, haha. ;D. Najpierw okłamali trenera, nie grzeczni ! Poźniej namawiali do złego naszych biednych skoczków.. Potem Piter znalazł sobie nowego przyjaciela Piotrka, a ten nawet w połowie zdania mówi swoje "hehe'. ;D. Myślałam, że walnę czytając ten rozdział. ;D
    Czekam na kolejny ! ;)
    Pozdrawiam serdecznie! ;-***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuuuję! ;-))
      Bo nasi siatkarze, to w ogóle tacy niesforni... ;> :D
      Również pozdrawiam! :*

      Usuń
  3. No nie mogę ! Skąd ty wymyślasz te niektóre teksty to ja nie mam pojęcia!
    Zawsze jak czytam twojego bloga ( uwielbiam to robić ) to śmieję się jak głupia :(
    Czekam na kolejny rozdział na drugim blogu i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tajemnica... ;> :D Po prostu motywują mnie pozytywne komentarze, a wena sama przychodzi. Wiem, że robię to dla Was, no i leci. :D
      Ale to chyba dobrze, że powoduję uśmiech na twarzy? ;-)
      Dziękuję za miłe słowa i również pozdrawiam, a rozdział na drugim blogu spróbuję dodać jutro, o ile dobije się do komputera! :o
      ;-*

      Usuń
    2. Bardzo się cieszę, że jesteśmy dla Ciebie motywacją w dalszym pisaniu opowiadania :)
      Jasna sprawa, że dobrze! Uśmiech to mało powiedziane, to nazwałabym raczej dzikim niepohamowanym rechotem :D

      Usuń
    3. Całe dnie myślę, jak tutaj dostać się do moich misiaczków, i jak im coś naskrobać! :D
      Chciałabym to usłyszeć. <3 :D

      Usuń
  4. kolejny rozdział, który czyta się świetnie. Teksty powalają na kolana. Pit dla mnie jest po prostu mistrzem. Już nie mogę doczekać się następnego:))
    pozdrawiam
    http://niedostepni-dla-siebie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo! ;-))
      I również pozdrawiam! ;-)

      Usuń
  5. Hahahahhahahahah najlepsze są momenty jak piją ! Kocham twojego bloga <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! <3
      I ja też najlepiej się w takich momentach czuję. :D hahah

      Usuń
  6. Uwielbiam ich imprezy integracyjne!:D
    Witaj Piotrze Żyło (Żyła) hej! :D hahaha i to jego hehe normalnie jakbym słyszała ten wywiad :D
    Kasia ja bardzo bym chciała dodać jakiś tekst ale ich jest za dużo! :D To wszystko jest wspaniałe i mega śmieszne! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piotruś też Was cieplutko wita! :D

      Pomóżcie mi jakoś. :C chlip........ :<

      Usuń
    2. Kasieńka dobrze postaram się coś dodać ale to nie będzie jeden czy dwa czy + kilka ulubionych bo ja na prawdę bardzo duuuuuuużo lubię tekstów!:*

      Usuń
    3. i PRAWIDŁOWO! O TO CHODZI! :D

      Usuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Hahahhaha jeżeli śmiech to naprawdę zdrowie to ja już nie powinnam chorować po wizytach na Twoim blogu, aż łzy same ze śmiechu lecą ;D
    Rozdział świetny i "Epickie teksty" tez są.
    Pozdrawiam ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łaaa, Sissi uzdrowiciel! :D <3
      Dzięki bardzo! :*

      Usuń
  9. jak dla mnie najlepszy był pobyt w SPA. Uśmiałam się tak, że aż się popłakałam. Ode mnie tekst:
    -No wiewiorka, ile razy mam Ci powtarzać, że wchodzisz po drzewie, a nie przed?! No ile?!
    tylko, że tak wyrwany z kontekstu nie jest śmieszny...ale w całym rozdziale mnie zniszczył;)
    i oczywiście o kogo chodziło...rzecz jasna, że o Pita:D
    pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  10. nooooo znowu zem padła ze śmiechu :d wymiatasz kobito! :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Dzięki za info, na pewno zajrzę. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Imprezka i te teksty, to jest super ;)

    PS. Nominowałam Cię do Liebster Award. Więcej dowiesz się na mojej stronie w zakładce LIEBSTER AWARDS. Zapraszam ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Nominuję Cię do Liebster Award. Więcej informacji znajdziesz na http://love-change-back.blogspot.com.

    OdpowiedzUsuń
  14. PRzeczytanie twojego nowego rozdziału- poprawa humoru gwarantowana :D jak zwykle się uśmiałam! :D genialny rozdział :>>

    OdpowiedzUsuń
  15. naprawde genialny blog przeczytalam w dzisiejszy dzien wszystkie rozdzialy i nie mg sie doczejac nastepnego
    Pozdrawiam ;D

    OdpowiedzUsuń
  16. 3 razy na tak !!
    zapraszam do siebie pieprznieta.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. Zapraszam na kolejny rozdział -> http://spala-baby.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. Boże, to co ty piszesz na tym blogu, to jest... GENIALNE!
    Uwielbiam to, zawsze jak czytam, to uśmiecham się do monitora :D
    Pisz więcej, więcej! :)

    Jeżeli masz ochotę zapraszam do mnie na nowy rozdział ; as-prosto-w-serce.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Bardzo fajnie piszesz podoba mi się. Czekam na kolejny :)
    PS. http://lovevolleyball-thisismylife.blogspot.com/ fajnie zaczynajacy się blog ( niestety nie moj :P) jak będziesz miała chwilkę zajrzyj :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  20. popłakałam się czytając ten rozdział :D
    pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń