-Może przystaniemy na kawę? - zaproponował Michał, gdy zbliżaliśmy się do stacji benzynowej.
-Dobry pomysł. - przytaknęłam i natychmiast odpięłam pasy. Wolność! Dosłownie wyleciałam z wnętrza samochodu, nie czując swoich dolnych kończyn. - Poproszę mega dużą tę kawę. - jęknęłam. Obydwoje weszliśmy do małego budynku, w którym oświetlenie raziłoby nawet ślepego. Podeszliśmy do kasy, którą obsługiwała niewysoka brunetka.
-Tak? - ziewnęła.
-Dwie duże kawy. - uciął, a z tylnej kieszeni dżinsów wyjął skórzany portfel. Ekspedientka posłusznie podeszła do automatu i zabrała się za nalewanie tej boskiej cieczy do kubków. Spostrzegawczy Misiek zauważył, że ledwo widzę na oczy, więc przyciągnął mnie do siebie zarzucając swoją rękę na moje ramię i pocałował w skroń. - Już niedaleko...
-Postaram się wytrzymać. - uśmiechnęłam się nikle, a w myślach ganiłam tę dziewczynę za to, że się tak guzdrze. Już dawno wypiłabym dziesięć takich kaw!
-Dwanaście złotych. - oznajmiła.
-Zdzierstwo. - mruknęłam pod nosem i chwyciłam tekturowy kubek od razu zanurzając usta w jego zawartości. Chociaż... dla tego smaku warto wydać każde pieniądze!
Wyszliśmy na zewnątrz, kierując się w stronę auta. Usiedliśmy na jego masce i w ciszy podziwialiśmy przejeżdżające niedaleko samochody.
-Jak nazywają się Twoi rodzice? - zapytałam po chwili.
-Anna i Jarosław. - odparł siatkarz.
-Zabawne... - wzdrygnęłam się.
-Co jest zabawnego w imionach moich rodziców? - zdziwił się.
-Moi nazywają się tak samo. - wybuchnęłam gromkim śmiechem, a Misiek nie mógł zamknąć ust ze zdziwienia.
-Będzie łatwo zapamiętać. - dodał po chwili dokańczając swoją kawę. Mi została jeszcze połowa. - Wsiadaj, bo jeśli nie dojedziemy do drugiej, to nie wejdziemy do środka przez całą noc.
-Czemu tak? - zgrabnie zeskoczyłam z srebrnego wozu.
-Moja mama codziennie do drugiej w nocy ogląda powtórki swoich seriali...
-Serio? - skrzywiłam się. - Dzień w dzień?!
-Dzień w dzień. - powtórzył. A myślałam, że to moja mama jest taką maniaczką! W sumie, będą miały o czym gawędzić jeśli tylko się spotkają. Z powrotem wsiadłam do Infinity i podgłośniłam radio.
-Co Ty robisz? - zapytał, wyraźnie zdziwiony.
-Oby tylko nie zasnąć... - westchnęłam głęboko, wybijając rytm palcami rockowej piosenki na udzie siatkarza. Podziwałam nastrojowo oświetlone ulice, po których pędziły samochody, chcieli jak najszybciej dotrzeć do celu, nam jednak nie było to dane, po drodze zatrzymała nas drogówka.
-No panie władzo, te parę cholernych kilometrów więcej na liczniku i od razu mandat? - Kubi płaszczył się przed policjantem i nawet sława nie pomogła. Mężczyzna wolał piłkę nożną...
-Parę? - prychnął policjant. - Dokładnie sto pięćdziesiąt dwa - wskazał na swój sprzęt. - Ograniczenie jest do stu dwudziestu. Łącznie sześć punkcików i stóweczka... Przyjmuje Pan, czy kierujemy spraweczkę do sądeczku? - ziewnął szeroko.
-Co mam nie przyjąć. - mruknął Michał i podpisał świstek odbierając go od policjanta.
-Życzę szerokiej dróżki. - zasalutował i odszedł, a Michał od razu zamknął okno.
-Mogłaś wkroczyć, kobietce by uległ.- burknął wrzucając mandat do skrytki.
-Byłbyś w stanie wykorzystać mnie do takich haniebnych czynów? - wyjęłam papier z powrotem, analizując każde słowo. - Masz ładne pismo. - zaśmiałam się, patrząc na jego podpis.
-Po mamusi. - odparł, kolejny raz zwiększając prędkość. Sześć punktów i sto złotych to dla niego za mało...?
***
-A co jeśli Twoja mama jednak nie ogląda tych seriali?! Już na początku będę na przegranej pozycji, bo nie ma lepszej godziny do poznania Twoich rodziców niż dokładnie... Pierwsza trzydzieści cztery.
-Panikujesz. - zaśmiał się, parkując samochód centralnie przed domem.
-Tak, panikuję. - potwierdziłam odpinając pasy.
-Nadrobisz swoim urokiem osobistym. - poklepał moje udo. - Oraz tym, że jesteś lekarzem. Ona uwielbia "chirurgów".
-Mówisz o tym serialu? - przytaknął krótko. Co tam ze mnie za lekarz, przy nich to jedynie marna lekarzyna. - I tak jestem za tym, ażeby przespać się w aucie.
-Jak długo jeszcze zamierzasz dyskutować? - westchnął.
-Tak długo, aż postanowimy zostać w tym cholernym Infinity!
-Jaka Ty jesteś uparta... - pokręcił głową.
-Dopiero zauważyłeś? - prychnęłam. - Zobacz, siedzonko elegancko się rozkłada, łóżeczko jak ta lala. - zademonstrowałam. Michał tylko zaśmiał się pod nosem i także powtórzył moją czynność.
-Że ja Ci tak łatwo ulegam... - poraz kolejny odetchnął głęboko, przykrywając mnie swoją bluzą.
-Jak Ty to powiedziałeś? Urok osobisty? - wytknęłam język.
-Spróbuj narzekać potem, że Cię wszystko boli. - pogroził mi palcem, czule całując w czoło.
-Tylko tyle? - posmutniałam. Kubiak wywróciwszy oczami niezwykle delikatnie musnął moje usta.
-Dobranoc. - dodał, gasząc niewielkie światełko nad nami.
-Dobranoc. - powtórzyłam i zamknęłam powieki.
Nie minęło dużo czasu, nim obudziło nas lekkie stukanie palcem w samochodową szybę. Z przerażeniem zerknęłam na Miśka, który jak wnioskuję nie usłyszał tego dźwięku. Nie ruszałam się, udawałam, że śpię, bo najczarniejsze scenariusze z filmów grozy przeszły mi przez myśl kompletnie mnie paraliżując.
-Misiek? - odezwał się donośny, męski głos.
-Michał. - szepnęłam z zamiarem dobudzenia go. Narzeczony leniwie podniósł powieki, spoglądając na mnie zdezorientowanym i śpiącym wzrokiem, jakby jeszcze śnił o kolorowych jednorożcach.
-Co? - odparł zachrypniętym głosem.
-Ktoś chce się dostać do auta. - poinformowałam nerwowo. Kubiak uniósł brew i odwrócił się w stronę zarysowaniej, ocienionej postaci. Westchnął głęboko i otworzył drzwi, na co ja zareagowałam głośnym przełknięciem śliny.
-Siema! - dało się usłyszeć uradowany głos z zewnątrz. - Co Ty tu robisz?!
-Błażuś! - podniosłam się na łokciach, przypatrując się dwóm ściskającym się facetom. Michał o mnie zapomniał, świetnie...
-A to moja narzeczona. - siatkarz zajrzał z powrotem do wnętrza auta i ruchem ręki skłonił mnie do wyjścia z samochodu. Od niechcenia wygramoliłam się spod ciepłej bluzy, opierając się o dach Infinity.
-Błażej. - chłopak wyszczerzył się ściskając moją dłoń. - Brat tego kurdupla...
-Agata. - odwzajemniłam gest także szeroko się uśmiechając. Toż to Kruszynka, a nie kurdupel!
-Chodźcie do środka, co będziecie się w samochodzie gnieździć!
Michał zerknął na mnie proszącym wzrokiem, a ja nie potrafiłam z nim walczyć... Przeboleję tę wizytę, dam radę. Bracia wzięli bagaże, kierując się do mieszkania. Błażej od razu sięgnął po klucze i pchnął drzwi, które otworzyły się na oścież. Moim oczom ukazał się skromnie urządzony korytarz, a na jego ścianach porozwieszane przeróżne zdjęcia, jak mniemam przywołujące nie lada wspomnienia.
-Gdzie rodzice? - zapytał Michał.
-Na urodzinach u znajomych...
-Mój pokój ciągle wolny?
-Ciągle bez zmian. - obydwoje roześmiali się, a narzeczony zaprowadził mnie do swojej sypialni. Weszliśmy po dosyć krętych, drewnianych schodach, aż w końcu ujrzałam granatowe pomieszczenie. Każdy centymetr ściany oklejony był plakatami siatkarskich legend, a każda półka uginała się pod ciężarem medali i pucharów. Byłam pod wrażeniem jego kolekcji.
-Zapracowane dziecko z Ciebie było... - mruknęłam, wczytując się w tabliczkę przyczepioną do złotego pucharu.
-Ale szczęśliwe. - przejął ode mnie zdobycz i odstawił na miejsce. - Łóżko jednoosobowe, ale powinniśmy dać radę... Zaraz dam Ci ręcznik i pokażę co i jak. - mrugnął okiem i zniknął za drzwiami pokoju. Ja utonęłam w swojej walizce w poszukiwaniu pidżamy, lecz na darmo. Ta spędza upojne noce w Spale. Gdy przyjmujący wrócił sięgnął do szafki w celu wyciągnięcia dla mnie jakiejś koszulki, jednak spodenek już tak łatwo nie znalazł, więc stwierdziłam, że bez nich się obejdę. Chwyciłam kosmetyczkę i pognałam do łazienki. Po kilkunastu minutach prysznica wróciłam do mojej teraźniejszej sypialni. Teraz siatkarz zajął łazienkę, a ja mogłam spokojnie pooglądać dalsze jego zbiory.
-Aż tak Cię to fascynuje? - zaśmiał się, wracając do mnie po chwili.
-Zawsze chciałam mieć taką wystawę w pokoju... - westchnęłam głęboko. - Rano może zrobię jakieś śniadanie, co? - zapytałam, siadając na łóżku.
-Kochanie, naprawdę nie przejmuj się moimi rodzicami. - przycupnął obok mnie. - Ich opinia o niczym nie zaważy...
-Wolę mieć świadomość, że ludzie mnie lubią, niż wyłącznie tolerują, bo jestem narzeczoną ich syna. - prychnęłam.
-Jeśli Guma Cię polubił, to już wszyscy to zrobią. - pocałował kącik moich ust i rozłożył się wygodnie, klepiąc miejsce obok gdzie miałam się położyć. Rzeczywiście było trochę ciasno, ale nie w takich warunkach się spało. Mocno wtuliłam się w tors siatkarza i rozmarzyłam się, obmyślając plan na nasze wesele. Musi być idealne!
Przez całą noc świdrowałam łóżko nie mogąc zasnąć. Parę razy oberwało mi się od Michała, że nie może w spokoju spać. Około siódmej postanowiłam, że na serio zajmę się śniadaniem. Pospiesznie naciągnęłam na siebie dżinsy i po cichu zeszłam na dół, gdzie usłyszałam dźwięki porannego radia.
-Kim Pani jest?! - usłyszałam głośne pretensje, ze strony kobiety.
-Dzień dobry... - speszyłam się. - Jestem Agata Werner i...
-Co Pani tutaj robi?! - powtórzyła pytanie.
-Maamo, to dziewczyna Miśka. - Błażej ziewnął siarczyście, wchodząc właśnie do pomieszczenia.
-Jaka dziewczyna? - zmarszczyła czoło. Wyglądała jakby bardziej przypominała sobie swojego rodzonego syna, aniżeli jego dziewczynę...
-Agata Werner. - przedstawiłam się kolejny raz i wyciągnęłam dłoń w jej stronę, a ona spojrzała na nią i po chwili zastanowienia także uścisnęła.
-Pierścionek? Ładny... - uśmiechnęła się znacząco. - Ile już jesteście razem?
Pierwsze zagięcie.
-Pół roku. - skłamałam. Nieźle Werner, nieźle...
-I już zaręczeni? Ciekawe czemu Misiu mnie o tym nie poinformował... - pokręciła głową.
-Zabiegani są... - wypaliłam.
-Zabiegani... - westchnęła odwracając się w stronę kuchenki, dokańczając przyrządzanie.
-Może Pani pomogę? - podrapałam się po karku.
-Możesz wstawić wodę na herbatę. - skinęła głową na czajnik.
-Jasne. - mruknęłam pod nosem, wysyłając porozumiewawcze spojrzenie Błażejowi. On mrugnął znacząco, jakby mówił, że tak jest zawsze...
-Czemu się tak śpieszycie? - zapytała przerywając ciszę między nami, którą przerywało jedynie brzęczące sobie radyjko.
-Gdzie śpieszymy? - zdziwiłam się.
-Przed ołtarz. Młodzi jesteście, macie czas, całe życie przed Wami. - fuknęła, stawiając na stole talerz z wędliną.
-Kochają się. - wtrącił jej syn.
-Jesteście pewni, że to nie jest zwykłe zauroczenie na chwilę? - stanęła z rękoma opartymi na biodrach.
-Tak. - urwałam stanowczo.
-Taak? - swoim wzrokiem zajrzała głęboko w moją duszę, a ja nie na żarty się wystraszyłam.
-Mamo, daj już spokój. - jęknął Błażej. - Zawołam Michała.
-Gdzie się poznaliście? - kontynuowała wywiad.
-Jestem lekarzem, pracuję w sztabie medycznym siatkarzy i właśnie tam się zakolegowaliśmy... - odparłam.
-Lekarzem... - powtórzyła. Niezwykle mnie tym drażniła.
-Mam pracę, nie będę żyła na jego rachunek. - parsknęłam.
-A dzieci? - uniosła jeden kącik ust. - Chcę mieć wnuki, ale jeszcze nie teraz.
-A my chcemy mieć dzieci, ale też jeszcze nie teraz, proszę się nie martwić, nie zatrzymam go na uwięzi. - zalałam herbatę wrzątkiem.
-Cześć mamo. - usłyszałam zza swoich pleców. Michał wraz ze swoją mamą rzucili się sobie w objęcia.
-Nie przejmuj się, chce dla niego jak najlepiej. - Błażej sztruchnął mnie ramieniem.
-A czy ja nie? - burknęłam.
-Wyluzuj. - parsknął śmiechem.
Nie minęło dużo czasu, nim obudziło nas lekkie stukanie palcem w samochodową szybę. Z przerażeniem zerknęłam na Miśka, który jak wnioskuję nie usłyszał tego dźwięku. Nie ruszałam się, udawałam, że śpię, bo najczarniejsze scenariusze z filmów grozy przeszły mi przez myśl kompletnie mnie paraliżując.
-Misiek? - odezwał się donośny, męski głos.
-Michał. - szepnęłam z zamiarem dobudzenia go. Narzeczony leniwie podniósł powieki, spoglądając na mnie zdezorientowanym i śpiącym wzrokiem, jakby jeszcze śnił o kolorowych jednorożcach.
-Co? - odparł zachrypniętym głosem.
-Ktoś chce się dostać do auta. - poinformowałam nerwowo. Kubiak uniósł brew i odwrócił się w stronę zarysowaniej, ocienionej postaci. Westchnął głęboko i otworzył drzwi, na co ja zareagowałam głośnym przełknięciem śliny.
-Siema! - dało się usłyszeć uradowany głos z zewnątrz. - Co Ty tu robisz?!
-Błażuś! - podniosłam się na łokciach, przypatrując się dwóm ściskającym się facetom. Michał o mnie zapomniał, świetnie...
-A to moja narzeczona. - siatkarz zajrzał z powrotem do wnętrza auta i ruchem ręki skłonił mnie do wyjścia z samochodu. Od niechcenia wygramoliłam się spod ciepłej bluzy, opierając się o dach Infinity.
-Błażej. - chłopak wyszczerzył się ściskając moją dłoń. - Brat tego kurdupla...
-Agata. - odwzajemniłam gest także szeroko się uśmiechając. Toż to Kruszynka, a nie kurdupel!
-Chodźcie do środka, co będziecie się w samochodzie gnieździć!
Michał zerknął na mnie proszącym wzrokiem, a ja nie potrafiłam z nim walczyć... Przeboleję tę wizytę, dam radę. Bracia wzięli bagaże, kierując się do mieszkania. Błażej od razu sięgnął po klucze i pchnął drzwi, które otworzyły się na oścież. Moim oczom ukazał się skromnie urządzony korytarz, a na jego ścianach porozwieszane przeróżne zdjęcia, jak mniemam przywołujące nie lada wspomnienia.
-Gdzie rodzice? - zapytał Michał.
-Na urodzinach u znajomych...
-Mój pokój ciągle wolny?
-Ciągle bez zmian. - obydwoje roześmiali się, a narzeczony zaprowadził mnie do swojej sypialni. Weszliśmy po dosyć krętych, drewnianych schodach, aż w końcu ujrzałam granatowe pomieszczenie. Każdy centymetr ściany oklejony był plakatami siatkarskich legend, a każda półka uginała się pod ciężarem medali i pucharów. Byłam pod wrażeniem jego kolekcji.
-Zapracowane dziecko z Ciebie było... - mruknęłam, wczytując się w tabliczkę przyczepioną do złotego pucharu.
-Ale szczęśliwe. - przejął ode mnie zdobycz i odstawił na miejsce. - Łóżko jednoosobowe, ale powinniśmy dać radę... Zaraz dam Ci ręcznik i pokażę co i jak. - mrugnął okiem i zniknął za drzwiami pokoju. Ja utonęłam w swojej walizce w poszukiwaniu pidżamy, lecz na darmo. Ta spędza upojne noce w Spale. Gdy przyjmujący wrócił sięgnął do szafki w celu wyciągnięcia dla mnie jakiejś koszulki, jednak spodenek już tak łatwo nie znalazł, więc stwierdziłam, że bez nich się obejdę. Chwyciłam kosmetyczkę i pognałam do łazienki. Po kilkunastu minutach prysznica wróciłam do mojej teraźniejszej sypialni. Teraz siatkarz zajął łazienkę, a ja mogłam spokojnie pooglądać dalsze jego zbiory.
-Aż tak Cię to fascynuje? - zaśmiał się, wracając do mnie po chwili.
-Zawsze chciałam mieć taką wystawę w pokoju... - westchnęłam głęboko. - Rano może zrobię jakieś śniadanie, co? - zapytałam, siadając na łóżku.
-Kochanie, naprawdę nie przejmuj się moimi rodzicami. - przycupnął obok mnie. - Ich opinia o niczym nie zaważy...
-Wolę mieć świadomość, że ludzie mnie lubią, niż wyłącznie tolerują, bo jestem narzeczoną ich syna. - prychnęłam.
-Jeśli Guma Cię polubił, to już wszyscy to zrobią. - pocałował kącik moich ust i rozłożył się wygodnie, klepiąc miejsce obok gdzie miałam się położyć. Rzeczywiście było trochę ciasno, ale nie w takich warunkach się spało. Mocno wtuliłam się w tors siatkarza i rozmarzyłam się, obmyślając plan na nasze wesele. Musi być idealne!
Przez całą noc świdrowałam łóżko nie mogąc zasnąć. Parę razy oberwało mi się od Michała, że nie może w spokoju spać. Około siódmej postanowiłam, że na serio zajmę się śniadaniem. Pospiesznie naciągnęłam na siebie dżinsy i po cichu zeszłam na dół, gdzie usłyszałam dźwięki porannego radia.
-Kim Pani jest?! - usłyszałam głośne pretensje, ze strony kobiety.
-Dzień dobry... - speszyłam się. - Jestem Agata Werner i...
-Co Pani tutaj robi?! - powtórzyła pytanie.
-Maamo, to dziewczyna Miśka. - Błażej ziewnął siarczyście, wchodząc właśnie do pomieszczenia.
-Jaka dziewczyna? - zmarszczyła czoło. Wyglądała jakby bardziej przypominała sobie swojego rodzonego syna, aniżeli jego dziewczynę...
-Agata Werner. - przedstawiłam się kolejny raz i wyciągnęłam dłoń w jej stronę, a ona spojrzała na nią i po chwili zastanowienia także uścisnęła.
-Pierścionek? Ładny... - uśmiechnęła się znacząco. - Ile już jesteście razem?
Pierwsze zagięcie.
-Pół roku. - skłamałam. Nieźle Werner, nieźle...
-I już zaręczeni? Ciekawe czemu Misiu mnie o tym nie poinformował... - pokręciła głową.
-Zabiegani są... - wypaliłam.
-Zabiegani... - westchnęła odwracając się w stronę kuchenki, dokańczając przyrządzanie.
-Może Pani pomogę? - podrapałam się po karku.
-Możesz wstawić wodę na herbatę. - skinęła głową na czajnik.
-Jasne. - mruknęłam pod nosem, wysyłając porozumiewawcze spojrzenie Błażejowi. On mrugnął znacząco, jakby mówił, że tak jest zawsze...
-Czemu się tak śpieszycie? - zapytała przerywając ciszę między nami, którą przerywało jedynie brzęczące sobie radyjko.
-Gdzie śpieszymy? - zdziwiłam się.
-Przed ołtarz. Młodzi jesteście, macie czas, całe życie przed Wami. - fuknęła, stawiając na stole talerz z wędliną.
-Kochają się. - wtrącił jej syn.
-Jesteście pewni, że to nie jest zwykłe zauroczenie na chwilę? - stanęła z rękoma opartymi na biodrach.
-Tak. - urwałam stanowczo.
-Taak? - swoim wzrokiem zajrzała głęboko w moją duszę, a ja nie na żarty się wystraszyłam.
-Mamo, daj już spokój. - jęknął Błażej. - Zawołam Michała.
-Gdzie się poznaliście? - kontynuowała wywiad.
-Jestem lekarzem, pracuję w sztabie medycznym siatkarzy i właśnie tam się zakolegowaliśmy... - odparłam.
-Lekarzem... - powtórzyła. Niezwykle mnie tym drażniła.
-Mam pracę, nie będę żyła na jego rachunek. - parsknęłam.
-A dzieci? - uniosła jeden kącik ust. - Chcę mieć wnuki, ale jeszcze nie teraz.
-A my chcemy mieć dzieci, ale też jeszcze nie teraz, proszę się nie martwić, nie zatrzymam go na uwięzi. - zalałam herbatę wrzątkiem.
-Cześć mamo. - usłyszałam zza swoich pleców. Michał wraz ze swoją mamą rzucili się sobie w objęcia.
-Nie przejmuj się, chce dla niego jak najlepiej. - Błażej sztruchnął mnie ramieniem.
-A czy ja nie? - burknęłam.
-Wyluzuj. - parsknął śmiechem.
________________________________________________________________________
Przepraszam, że tak późno, ale najpierw ta wycieczka, po której do teraz nie mogę się ogarnąć, a mama jeszcze kazała mi posprzątać. .__.
Chcę wakacji! *-*
A do LŚ jedynie 4 dni. ♥
Pozdrawiam, Sissi. ♥
Ale Agatka miała stracha ;p Błażej okazał się bardzo fajny, ale ta matka ciut chamska ... Ona tak planuje ten ślub, a ja boję się, że niedługo wyda się ta zdrada... Oby jednak nie :)
OdpowiedzUsuńA teraz mały spam :D
Zapraszam na coś nowego. W poukładanym życiu siatkarki, żony znakomitego, polskiego szczypiornisty nagle pojawia się zwariowany siatkarz i burzy cały jej spokój. Jak sobie z tym poradzi ? Czy będzie w stanie oprzeć się niezwykłemu urokowi przyjmującego ? Sama zobacz, sama o tym przeczytaj.
http://mysle-ze-nie-wiesz-nawet-czego-chcesz.blogspot.com/
Pozdrawiam :)
Łaaaaaał :D No to mamę Michała już poznaliśmy :D Ciekawe jak będzie z tatą :D Może chociaż on nie będzie przeprowadzał takiego wywiadu :D Ale rozdział, genialny :D Nie mogę się doczekać następnego :D No i oczywiście ślubu Agaty i Michała :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie! :D
http://heroes-in-the-sky.blogspot.com/
Mama Miśka chyba niezbyt polubiła Agatę , ale Błażej bardzo fajny , ciekawa jestem jak na to zareagują rodzice Agaty :D już nie mogę się doczekać kolejnego :))
OdpowiedzUsuńO mamusiu! To ile ona spała? może z 4 godziny? W sumie to moja średnia spania ostatnio i żyje :D
OdpowiedzUsuńMatka Miska jakaś niefajna :| Oni rzeczywiście tylko pół roku są razem? ;O Zatraciłam się :D
Za to Błażej całkiem fajny brat :)
Ściskam Kasieńka z mokrej i burzliwej Małopolski ;*
Niee, są ze sobą góra 3 miesiące... :D
UsuńJa też pozdrawiam z pochmurnego zachodniopomorskiego. ;*****
Huhu, no mama Kubiaka wydaje się straszna, hehe. No od razu tak fukać? Ej, no bez jaj. :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. ;*
Pierwsze spięcia na lini Agata-teściowa widzę. no to będzie ciekawie. juz sie kolejnych rozdziałłów doczekać nie mogę. ta para jest taka słodka <3
OdpowiedzUsuńOjjjejku! To strasznie straszne jak zachowuje się przyszła teściowa :/ Jest taka uszczypliwa!
OdpowiedzUsuńCzyli jednak chcą te małe Kubiasiątka :)
Tak, i właśnie czytałam początek tego rozdziału już w zeszłym tygodniu :>
przypadki się zdarzają i nic się nie stało! Nawet miałam przez to straszny niedosyt, że nie był wtedy dodany w całości :)
też nie mogę się doczkeać LŚ. xd Pooooolskaaaaaaaaaa, biało-czerwoni.. i te sprawy xd
OdpowiedzUsuńrozdział fajny, matka niemiła. Za to Błażusia lubię. xd Brakuję mi reszty chłopców. ja chce Piiitttttttttttttttaaaaaaaaaaa ! :D
Fajnie się czytało.
czekam na nn.
zapraszam do mnie na nowy rozdział:
http://canyouhearme-thewanted.blogspot.com/
Mama trochę zołza :P Mam nadzieję, że tata taki nie będzie ;)
OdpowiedzUsuńDobrze, że Błażej okazał się być miłym gościem :D
Myślę, że będzie aż kipiało w relacji Agata-teściowa. Nie mogę się tego doczekać :D
Pozdrawiam ;*
http://all-you-need-is-love-and-volleyball.blogspot.com/
Pierwsza wizyta u przyszłych teściów jest zawsze najgorsza i stresująca... Dlatego wolę zostać starą panną z tuzinem kotów! Nie no, żartuję. ;p
OdpowiedzUsuńTa mama Miśka taka jakaś... Niemiła. Jakoś nie przypadła mi do gustu... Miejmy nadzieję, że ojciec będzie lepszy! ;D
Rozdział jak zwykle genialny! ;3
Pozdrawiam ciepło
Patricia :*
http://bo-w-oczach-tkwi-sila-duszy.blogspot.com/
Czyytam już mega długo twojego bloga i jesteś po prostu świetna :).
OdpowiedzUsuńI mam nadzieje, że teściowa polubi naszą Agatkę !
A tak w ogóle zapraszam do siebie, dzisiaj zaczęłam:
http://skylardreams.blogspot.com/
czekam na nowy post ;)
OdpowiedzUsuńa ja zapraszam do siebie, nowy blog ;)
http://siatkarskielovestory.blogspot.com/
Co za mamuśka :D Takiej dziewczyny jak Aga nie zaakceptować!? Powinna się cieszyć, że taką synową będzie miała
OdpowiedzUsuń