-Daj to. - zniecierpliwiony Michał wyrwał mi kartkę z rąk, poprawił okulary na nosie i szybko prześledził każdą linijkę tekstu. Z głośnym oddźwiękiem połknęłam ślinę. - Kompletnie nie wiem o co tu chodzi... - dodal po chwili.
-Przeczytaj dokładnie, przecież musi coś być tam napisane... - obydwoje usiedliśmy na kanapie, a Michał na głos czytał całe wyniki. Wreszcie zamilkł. - Co? - przejęłam się. On spojrzał na mnie ze łzami w oczach. - Co...? - powtórzyłam.
-Żaden z podanych zapisów DNA nie jest zgodny z materiałem genetycznym dziecka... - wyrecytował i z trzęsącymi się rękoma odłożył kartkę na stół.
-Jak to? - ta informacja nie mogła do mnie dotrzeć.
-Z kim jeszcze? - po jego policzku pociekła pojedyncza łza.
-Michał, z nikim! - krzyknęłam.
-Ładnie się bawisz... - parsknął, ocierając twarz.
-Proszę cię, to nie jest śmieszne. Naprawdę nie wiem co to oznacza... - schowałam twarz w dłoniach.
-Albo jest ktoś trzeci, albo oni się pomylili.
-Oni się pomylili. - ucięłam krótko. - Przecież się zdarza, prawda? - zatlił się promyk nadziei.
-Więc trzeba powtórzyć testy. - wywnioskował siatkarz.
-Pojedźmy do tej instytucji, hmm? Może dowiemy się czegoś jeszcze...
-A co ze Zbyszkiem? - zapytał.
-Będziemy myśleć potem, idę ubrać Szczepka. - westchnęłam głęboko i zaszyłam się w pokoju małego. Odpowiednio go ubrałam i włożyłam do nosidełka. Na szczęście się nie obudził. Michał także był już gotowy do drogi.
-Serio nie wiedziałem, że kiedykolwiek będę przechodził przez takie rzeczy... - pokręcił głową odbierając ode mnie dziecko. Najbliższy punkt badań DNA był w Rybniku i tam też się przedostaliśmy. W recepcji powitała nas miła pielęgniarka.
-W czym mogę pomóc? - zapytała z uśmiechem.
-Chcemy wyjaśnić pewne zajście... - wyjęłam z kieszeni kartkę z wynikami ojcostwa. Ona ze skupieniem wczytała się w tekst i pokiwała głową.
-Rozumiem, że dziwi państwo fakt, iż żaden z mężczyzn podanych tutaj nie jest biologicznym ojcem, tak?
-Bingo. - mruknął Kubiak.
-Dobrze, zapraszam więc, można sobie usiąść, ja zawołam doktora. - wskazała na podłużne, blado różowe kanapy w poczekalni. Wszędzie ulotki na temat chorób wenerycznych, antykoncepcji i przygotowaniem przed narodzinami. Wszędzie dzieci. Po chwili podszedł do nas wysoki mężczyzna w białym fartuchu.
-Witam, doktor Malczuk, co państwa do nas sprowadza? - zapytał, a ja podstawiłam mu pod nos tę samą kartkę. Również przeczytał wszystko dokładnie. - Rozumiem, zapraszam do gabinetu. - wskazał na drzwi po drugiej stronie korytarza i udaliśmy się do pomieszczenia, po czym usiedliśmy na przeciwko siebie. - Wiem, że za pewne bardzo zmartwiła państwa ta nowina.
-Owszem. - wtrąciłam.
-Nie jesteście państwo pierwszym takim przykładem... Powiem, iż są dwie możliwości. Zalecam badania DNA również matce, gdyż jak wiadomo w tych czasach niczego nie można być pewnym. A po drugie, jest pani pewna, że poza tymi dwoma mężczyznami już z nikim pani nie współżyła?
-Nie. - odpowiedziałam surowo.
-Dobrze, dlatego możemy jeszcze raz powtórzyć wyniki. Ja jednak jestem za pierwszą metodą.
-To oznacza, że mój syn, tak naprawdę może nie być mój? - przeraziłam się. Doktor pokiwał twierdząco głową.
-Ktoś podmienił nam syna? - wtrącił Misiek.
-Nic pewnego, ale i takie przypadki się zdarzały. Dlatego, lepiej się upewnić. - skwitował, a my podziękowaliśmy za informację. Mężczyzna skierował nas od razu do specjalnego pokoju, w którym owe badania się wykonywało. Michał został na zewnątrz z małym, a ja oddałam próbkę swojej śliny.
-Długo będę musiała czekać na wyniki? - zapytałam.
-Do godziny wszystko powinno być jasne. - odrzekła kobieta, a ja podziękowałam i wróciłam do chłopaków.
-I? - zapytał Michał.
-Za godzinę powinna być diagnoza. - westchnęłam opadając na sofę. - To niedorzeczne, żeby podmieniono nam dziecko.
-Myślałem, że takie rzeczy tylko w filmach. - dodał. - Ale wszystko będzie dobrze. - delikatnie objął mnie ramieniem. Dziwnie mi o tym mówić, ale pomimo tego, że jest moim narzeczonym trudno mi jest przebywać w jego towarzystwie. Mam nadzieję, że to chwilowe i spowodowane całą tą ojcowską bieganiną, ale jak narazie bardziej się Michała boję, aniżeli czuję z nim bezpiecznie. Choć rzecz biorąc, ta jego ciepła dłoń która mnie objęła zaplusowała...
-Pójdę na spacer z młodym, widzę, że już się obudził... - Kubi posłał krótki uśmiech i wyszedł z przychodni. W poczekalni zostałam sama jak palec, na poczekalni nie było żywej duszy, jedynie co jakiś czas przechadzający się lekarze. Cały ten nastrój nie napawał mnie jakoś optymizmem, ale trzeba być twardym.
-Pani Werner? - usłyszałam kobiecy głos z gabinetu.
-Tak. - nerwowo podniosłam się z krzesełka.
-Zapraszam do mnie... - przywołała mnie ręką. Westchnęłam głęboko i ruszyłam w jej stronę. Weszłam do pomieszczenia zamykając za sobą drzwi, a kobieta nakazała, abym usiadła na krzesełku przed nią.
-Pani Agato... - zaczęła, kartkując plik papierów. - Powiem tak...
Wielka gula stanęła w moim gardle.
-Materiał genetyczny dziecka nie jest zgodny z pani DNA.
-Jak to?! - wybałuszyłam oczy.
-Przykro mi, w tej sprawie zawinił szpital.
Załamałam się. Teraz, szukać mojego dziecka, to jak szukać igły w stogu siana. Wszystko wokół zaczęło się kręcić, nie wiedziałam co się ze mną dzieje.
-Pani Agato... Pani Agato! - usłyszałam jakby echo.
-Nareszcie. - otworzyłam oczy i jak przez mgłę zobaczyłam Michała trzymającego moją dłoń w pobliżu ust.
-Misiek... - szepnęłam bezsilnie.
-Wszystko wiem, spokojnie... - odgarnął niesforne kosmyki włosów z mojej twarzy.
-Gdzie Szczepek? - zapytałam.
-Pielęgniarki się nim zajmują. - odparł. - Dzwoniłem już do tego szpitala, przejrzą wszystkie kartoteki, znajdziemy nasze dziecko.
Słowo "nasze" zadudniło w mojej głowie. Chociaż potem i tak stwierdziłam, że będzie robił sceny i próbował domyśleć się, kto jest ojcem. Ale nie psujmy tej idealnej chwili.
-Uda nam się! - mrugnął okiem i posłał uśmiech. Ja także odwzajemniłam gest. - Idę powiedzieć lekarzowi, że odzyskałaś przytomność. - powiedział i wyszedł z sali. Przeżyłam niemały szok, jeśli zemdlałam pierwszy raz w życiu.
Po półgodzinie mogłam już wyjść z przychodni i wrócić do domu. Lekarze ze szpitala mieli zadzwonić jeśli tylko się czegoś dowiedzą. Mam nadzieję, że zrobią to jak najszybciej.
-To ja nie wiem, jak oni tutaj mogli się dopatrzeć podobieństwa do kogokolwiek, skoro dziecko jest niczyje. - prychnął Michał.
-Wiesz jak to jest, każdemu to mówisz. - wsiadłam do auta zamykając drzwi.
-Skoro nie jest podobny, to nie jest, po co drązyć. - burknął odpalając samochód. - Tylko podnoszą człowiekowi ciśnienie..
-Spoko. - położyłam rękę na jego karku. Wiem, że to lubi. A przynajmniej lubił... Zawsze przechodziły go ciarki. Uśmiechnął się tylko pod nosem i ruszył z parkingowego miejsca. Te trasy pomiędzy szpitalami, domem i przychodniami potrafią czlowieka wymęczyć...
-Telefon dzwoni! - Misiek wbiegł do salonu jak oparzony.
-To odbierz! - wskoczyłam na kanapę.
-Cykam się... - skrzywił się spoglądając na komórkę.
-Odbierz do cholery! - wrzasnęłam, a on kliknął zieloną słuchawkę.
-Tak?... Tak... Tak... Aha... Czyli macie namiary?... Aha... Cieszymy się... Dziękujemy, do usłyszenia. - skończył połączenie.
-Wiedzą gdzie on jest?!
-Dał mi trzy nazwiska, mamy niezłą misję. - odetchnął głęboko.
-Jezuu... - rzuciłam się na kanapę. Z jednej strony kamień spadł mi z serca, ale z drugiej byłam świadoma tego, że przed nami jeszcze długa droga i dużo poszukiwań.
__________________________________________________________________
Jeju, wiem, że znowu krótko, że znowu przerwa, i znowu odwalam manianę ;o ale tyle kontuzji mi się w międzyczasie naroiło, że to koniec. :((( Najpierw wybiłam palca, z którym męczyłam się dobry tydzień, potem potłukłam kolano, a na koniec się przeziębiłam, także nieźle, nie? ;o
już luty, jak ten czas zapierdziela... ;//
można follow'ować! :D ------> http://instagram.com/kasiaszek/# <-------
nutka na dziś! :3
Pozdrawiam, Sissi. ♥
ale sie porobilo:) switne:)
OdpowiedzUsuńKompletnie się tego nie spodziewałam.Po cichu liczyłam, że dziecko okaże się Michała i wszystko wróci do normy, ale jak widać masz inną wizję. Cieszę się, bo mnie zaskoczyłaś, a nie lubię, gdy wszystko jest wiadome.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, deficytek :)
byc-zagadka.blogspot.com
No zawału przez Ciebie dziewczyno dostane !! :D Ale i tak fajny :)
OdpowiedzUsuńŚwietne w jakie dni dodajesz nowe części <3?
OdpowiedzUsuńNie mam ustalonych dni; kiedy mam wolną chwilkę, coś skrobię :))) informuję na tt
UsuńJejku ale się porobiło... Czytałam z zapartym tchem, genialne *.*
OdpowiedzUsuńMój ty panie :O . Niech odnajdą to dziecko i niech już wszystko będzie w porządku :).
OdpowiedzUsuńA co do kontuzji to byłam w tej samej sytuacji co ty :P Najpierw przeziębienie, później nadwyrężyłam kostkę, a kilka dni po tym źle stanęłam na wf na tą samą kostkę i miałam stłuczoną i calutki tydzień się męczyłam, bo przez 3 dni chodzić nie mogłam, a pozostałe 4 dni na kuli hahhaha :). Pozdrawiam i życzę szybkiego powrotu do zdrowia :* Dooma :).
O kurde, tego to ja się nie spodziewałam :O Niezła jazda. To jakiś cyrk w polskich szpitalach. Żeby dziecka nie umieli upilnować. W ogóle jak to się mogło stać? Oby znaleźli swoje maleństwo. Ale z drugiej strony cieżko tak chyba bedzie ''wymienić'' dziecko. W końcu obie rodziny sie z malcami zżyły...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;&
Porobiło się ... zaraz mi się humor poprawił czekam na następny :) Szybkiego powrotu do zdrowia
OdpowiedzUsuńhttp://siatkowka-moim.blogspot.com/ projekt z infy :)
Takie zamieszanie..;o Jak rozumiem, że to tylko ludzie i każdy ma prawo do błędu, ale w takiej sytuacji...
OdpowiedzUsuńOby to tylko się na nich źle nie odbiło.
Zdrówka :*
O żesz ty! Ale się narobiło... Mam nadzieję, że znajdą to dziecko jak najszybciej i Kubi będzie jego ojcem. :)*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)*
zawsze-warto-miec-nadzieje.blogspot.com
Mój boże, tego się nie spodziewałam o_O zaskakujesz dziewczyno z każdym rozdziałem. Mam nadzieję, że Agacie i Miskowi uda się odnaleźć syna :) i że będzie to syn Kubiaka. Czekam z niecierpliwością na następny i pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńOoo żesz teraz to dałas do pieca :D Takiego obrotu sprawy sie nie spodziewałam wogóle a tu taki surprise:)!!!
OdpowiedzUsuńJeny! To nas wbrobiłaś nieźle. Wszyscy tu czekają kto jest ojcem, a tu bum. Ale tak w ogóle to Kubiak i Agata powinni podać do sądu szpital i żądać odszkodowanie. Co to za szpital, że dzieją się takie rzeczy? Masakra.
OdpowiedzUsuńSzczerze mowiac to po tekscie, ze zaden z siatkarzy nie jest ojcem od razu wiedziqlqm co sie swieci. Dobry rrozdzial trzymający w napieciu.
OdpowiedzUsuńOby wszystko bylo dobrze.
Pozdrawiam
Łoł, się porobiło...
OdpowiedzUsuńJuż czekałam na to, kto się okaże ojcem a tu taka niespodzianka!
Mega + za nutkę na dziś :D
Tylko Michał jest taki jakby zaniepokojony i trochę zły... chociaż w sumie mu się nie dziwię...
OdpowiedzUsuńMasakra! Zamienione dziecko? :OOO
OdpowiedzUsuńSama boję się czytać, co Michał zrobi, a co dopiero Agata! W ogóle ma huśtawki nastrojów :D Chociaż w tej sytuacji co im zgotowałaś to wcale mnie aż tak bardzo nie dziwi :)
Pozdrawiam :)
To się porobiło. Podmienione dziecko? Szok. Co ta nasza służba zdrowia wyprawia to się w głowie nie mieści. Na miejscu Agaty nie wiem jakbym postąpiła. Ona pokochała już Szczepana i teraz go tak oddać? Dla byłoby to niemożliwe. Zobaczymy jak to się dalej potoczy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :)
http://corka-dziwki.blogspot.com/
Jezusie, skąd Ty czerpiesz takie pomysły? Tego bym się w życiu nie spodziewała. :o Choć, nie jestem pewna czy to dobre posunięcie, żeby zamienić dzieci. W końcu co za różnica kto jest biologicznym ojcem czy matką?
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy do mnie zawsze-warto-miec-nadzieje.blogspot.com
OdpowiedzUsuńKiedy nowa część ?
OdpowiedzUsuńNADROBIŁAM ! OŻESZ, W KURKĘ !
OdpowiedzUsuńALE SIĘ POROBIŁO ! NAPRAWDĘ NAMIESZAŁAŚ !
SZCZEPEK NIE JEST ICH ? NO JAK TO MOŻLIWE ?!?! TE SZPITALE TO JUŻ NAPRAWDĘ....
DOBRZE, ŻE W TAK SZYBKIM CZASIE SZPITAL IM POMÓGŁ ! MOGŁO BYĆ GORZEJ !
CZEKAM NA NN !
Zapraszam do mnie :
http://love-is-a-contradiction.blogspot.com/
http://canyouhearme-thewanted.blogspot.com/
Dodawaj szybko nowa część proszę cię jA tu zaraz na zawał zejde
OdpowiedzUsuńKiedy dodasz nowa część bo będę cię tu gnebic dopóki nie dodasz xD
OdpowiedzUsuńja pierdole to się porobiło.. -.- nie wyobrażam sobie, co oni muszą czuć.. ech. czekam na następny i pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńKiedy następny?*.*
OdpowiedzUsuń