niedziela, 2 lutego 2014

~Rozdział 97~

-Gdzie tu jest coś o tym cholernym ojcostwie... - syknęłam przez zęby.
-Daj to. - zniecierpliwiony Michał wyrwał mi kartkę z rąk, poprawił okulary na nosie i szybko prześledził każdą linijkę tekstu. Z głośnym oddźwiękiem połknęłam ślinę. - Kompletnie nie wiem o co tu chodzi... - dodal po chwili.
-Przeczytaj dokładnie, przecież musi coś być tam napisane... - obydwoje usiedliśmy na kanapie, a Michał na głos czytał całe wyniki. Wreszcie zamilkł. - Co? - przejęłam się. On spojrzał na mnie ze łzami w oczach. - Co...? - powtórzyłam.
-Żaden z podanych zapisów DNA nie jest zgodny z materiałem genetycznym dziecka... - wyrecytował i z trzęsącymi się rękoma odłożył kartkę na stół.
-Jak to? - ta informacja nie mogła do mnie dotrzeć.
-Z kim jeszcze? - po jego policzku pociekła pojedyncza łza.
-Michał, z nikim! - krzyknęłam.
-Ładnie się bawisz... - parsknął, ocierając twarz.
-Proszę cię, to nie jest śmieszne. Naprawdę nie wiem co to oznacza... - schowałam twarz w dłoniach.
-Albo jest ktoś trzeci, albo oni się pomylili.
-Oni się pomylili. - ucięłam krótko. - Przecież się zdarza, prawda? - zatlił się promyk nadziei.
-Więc trzeba powtórzyć testy. - wywnioskował siatkarz.
-Pojedźmy do tej instytucji, hmm? Może dowiemy się czegoś jeszcze...
-A co ze Zbyszkiem? - zapytał.
-Będziemy myśleć potem, idę ubrać Szczepka. - westchnęłam głęboko i zaszyłam się w pokoju małego. Odpowiednio go ubrałam i włożyłam do nosidełka. Na szczęście się nie obudził. Michał także był już gotowy do drogi.
-Serio nie wiedziałem, że kiedykolwiek będę przechodził przez takie rzeczy... - pokręcił głową odbierając ode mnie dziecko. Najbliższy punkt badań DNA był w Rybniku i tam też się przedostaliśmy. W recepcji powitała nas miła pielęgniarka.
-W czym mogę pomóc? - zapytała z uśmiechem.
-Chcemy wyjaśnić pewne zajście... - wyjęłam z kieszeni kartkę z wynikami ojcostwa. Ona ze skupieniem wczytała się w tekst i pokiwała głową.
-Rozumiem, że dziwi państwo fakt, iż żaden z mężczyzn podanych tutaj nie jest biologicznym ojcem, tak?
-Bingo. - mruknął Kubiak.
-Dobrze, zapraszam więc, można sobie usiąść, ja zawołam doktora. - wskazała na podłużne, blado różowe kanapy w poczekalni. Wszędzie ulotki na temat chorób wenerycznych, antykoncepcji i przygotowaniem przed narodzinami. Wszędzie dzieci. Po chwili podszedł do nas wysoki mężczyzna w białym fartuchu.
-Witam, doktor Malczuk, co państwa do nas sprowadza? - zapytał, a ja podstawiłam mu pod nos tę samą kartkę. Również przeczytał wszystko dokładnie. - Rozumiem, zapraszam do gabinetu. - wskazał na drzwi po drugiej stronie korytarza i udaliśmy się do pomieszczenia, po czym usiedliśmy na przeciwko siebie. - Wiem, że za pewne bardzo zmartwiła państwa ta nowina.
-Owszem. - wtrąciłam.
-Nie jesteście państwo pierwszym takim przykładem... Powiem, iż są dwie możliwości. Zalecam badania DNA również matce, gdyż jak wiadomo w tych czasach niczego nie można być pewnym. A po drugie, jest pani pewna, że poza tymi dwoma mężczyznami już z nikim pani nie współżyła?
-Nie. - odpowiedziałam surowo.
-Dobrze, dlatego możemy jeszcze raz powtórzyć wyniki. Ja jednak jestem za pierwszą metodą.
-To oznacza, że mój syn, tak naprawdę może nie być mój? - przeraziłam się. Doktor pokiwał twierdząco głową.
-Ktoś podmienił nam syna? - wtrącił Misiek.
-Nic pewnego, ale i takie przypadki się zdarzały. Dlatego, lepiej się upewnić. - skwitował, a my podziękowaliśmy za informację. Mężczyzna skierował nas od razu do specjalnego pokoju, w którym owe badania się wykonywało. Michał został na zewnątrz z małym, a ja oddałam próbkę swojej śliny.
-Długo będę musiała czekać na wyniki? - zapytałam.
-Do godziny wszystko powinno być jasne. - odrzekła kobieta, a ja podziękowałam i wróciłam do chłopaków.
-I? - zapytał Michał.
-Za godzinę powinna być diagnoza. - westchnęłam opadając na sofę. - To niedorzeczne, żeby podmieniono nam dziecko.
-Myślałem, że takie rzeczy tylko w filmach. - dodał. - Ale wszystko będzie dobrze. - delikatnie objął mnie ramieniem. Dziwnie mi o tym mówić, ale pomimo tego, że jest moim narzeczonym trudno mi jest przebywać w jego towarzystwie. Mam nadzieję, że to chwilowe i spowodowane całą tą ojcowską bieganiną, ale jak narazie bardziej się Michała boję, aniżeli czuję z nim bezpiecznie. Choć rzecz biorąc, ta jego ciepła dłoń która mnie objęła zaplusowała...
-Pójdę na spacer z młodym, widzę, że już się obudził... - Kubi posłał krótki uśmiech i wyszedł z przychodni. W poczekalni zostałam sama jak palec, na poczekalni nie było żywej duszy, jedynie co jakiś czas przechadzający się lekarze. Cały ten nastrój nie napawał mnie jakoś optymizmem, ale trzeba być twardym.
-Pani Werner? - usłyszałam kobiecy głos z gabinetu.
-Tak. - nerwowo podniosłam się z krzesełka.
-Zapraszam do mnie... - przywołała mnie ręką. Westchnęłam głęboko i ruszyłam w jej stronę. Weszłam do pomieszczenia zamykając za sobą drzwi, a kobieta nakazała, abym usiadła na krzesełku przed nią.
-Pani Agato... - zaczęła, kartkując plik papierów. - Powiem tak...
Wielka gula stanęła w moim gardle.
-Materiał genetyczny dziecka nie jest zgodny z pani DNA.
-Jak to?! - wybałuszyłam oczy.
-Przykro mi, w tej sprawie zawinił szpital.
Załamałam się. Teraz, szukać mojego dziecka, to jak szukać igły w stogu siana. Wszystko wokół zaczęło się kręcić, nie wiedziałam co się ze mną dzieje.
-Pani Agato... Pani Agato! - usłyszałam jakby echo.

-Nareszcie. - otworzyłam oczy i jak przez mgłę zobaczyłam Michała trzymającego moją dłoń w pobliżu ust.
-Misiek... - szepnęłam bezsilnie.
-Wszystko wiem, spokojnie... - odgarnął niesforne kosmyki włosów z mojej twarzy.
-Gdzie Szczepek? - zapytałam.
-Pielęgniarki się nim zajmują. - odparł. - Dzwoniłem już do tego szpitala, przejrzą wszystkie kartoteki, znajdziemy nasze dziecko.
Słowo "nasze" zadudniło w mojej głowie. Chociaż potem i tak stwierdziłam, że będzie robił sceny i próbował domyśleć się, kto jest ojcem. Ale nie psujmy tej idealnej chwili.
-Uda nam się! - mrugnął okiem i posłał uśmiech. Ja także odwzajemniłam gest. - Idę powiedzieć lekarzowi, że odzyskałaś przytomność. - powiedział i wyszedł z sali. Przeżyłam niemały szok, jeśli zemdlałam pierwszy raz w życiu.
Po półgodzinie mogłam już wyjść z przychodni i wrócić do domu. Lekarze ze szpitala mieli zadzwonić jeśli tylko się czegoś dowiedzą. Mam nadzieję, że zrobią to jak najszybciej.
-To ja nie wiem, jak oni tutaj mogli się dopatrzeć podobieństwa do kogokolwiek, skoro dziecko jest niczyje. - prychnął Michał.
-Wiesz jak to jest, każdemu to mówisz. - wsiadłam do auta zamykając drzwi.
-Skoro nie jest podobny, to nie jest, po co drązyć. - burknął odpalając samochód. - Tylko podnoszą człowiekowi ciśnienie..
-Spoko. - położyłam rękę na jego karku. Wiem, że to lubi. A przynajmniej lubił... Zawsze przechodziły go ciarki. Uśmiechnął się tylko pod nosem i ruszył z parkingowego miejsca. Te trasy pomiędzy szpitalami, domem i przychodniami potrafią czlowieka wymęczyć...

-Telefon dzwoni! - Misiek wbiegł do salonu jak oparzony.
-To odbierz! - wskoczyłam na kanapę.
-Cykam się... - skrzywił się spoglądając na komórkę.
-Odbierz do cholery! - wrzasnęłam, a on kliknął zieloną słuchawkę.
-Tak?... Tak... Tak... Aha... Czyli macie namiary?... Aha... Cieszymy się... Dziękujemy, do usłyszenia. - skończył połączenie.
-Wiedzą gdzie on jest?!
-Dał mi trzy nazwiska, mamy niezłą misję. - odetchnął głęboko.
-Jezuu... - rzuciłam się na kanapę. Z jednej strony kamień spadł mi z serca, ale z drugiej byłam świadoma tego, że przed nami jeszcze długa droga i dużo poszukiwań.

__________________________________________________________________

Jeju, wiem, że znowu krótko, że znowu przerwa, i znowu odwalam manianę ;o ale tyle kontuzji mi się w międzyczasie naroiło, że to koniec. :((( Najpierw wybiłam palca, z którym męczyłam się dobry tydzień, potem potłukłam kolano, a na koniec się przeziębiłam, także nieźle, nie? ;o 
już luty, jak ten czas zapierdziela... ;//

można follow'ować! :D ------>  http://instagram.com/kasiaszek/# <-------


nutka na dziś! :3

Pozdrawiam, Sissi. ♥

27 komentarzy:

  1. ale sie porobilo:) switne:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kompletnie się tego nie spodziewałam.Po cichu liczyłam, że dziecko okaże się Michała i wszystko wróci do normy, ale jak widać masz inną wizję. Cieszę się, bo mnie zaskoczyłaś, a nie lubię, gdy wszystko jest wiadome.

    Pozdrawiam, deficytek :)
    byc-zagadka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. No zawału przez Ciebie dziewczyno dostane !! :D Ale i tak fajny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne w jakie dni dodajesz nowe części <3?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam ustalonych dni; kiedy mam wolną chwilkę, coś skrobię :))) informuję na tt

      Usuń
  5. Jejku ale się porobiło... Czytałam z zapartym tchem, genialne *.*

    OdpowiedzUsuń
  6. Mój ty panie :O . Niech odnajdą to dziecko i niech już wszystko będzie w porządku :).
    A co do kontuzji to byłam w tej samej sytuacji co ty :P Najpierw przeziębienie, później nadwyrężyłam kostkę, a kilka dni po tym źle stanęłam na wf na tą samą kostkę i miałam stłuczoną i calutki tydzień się męczyłam, bo przez 3 dni chodzić nie mogłam, a pozostałe 4 dni na kuli hahhaha :). Pozdrawiam i życzę szybkiego powrotu do zdrowia :* Dooma :).

    OdpowiedzUsuń
  7. O kurde, tego to ja się nie spodziewałam :O Niezła jazda. To jakiś cyrk w polskich szpitalach. Żeby dziecka nie umieli upilnować. W ogóle jak to się mogło stać? Oby znaleźli swoje maleństwo. Ale z drugiej strony cieżko tak chyba bedzie ''wymienić'' dziecko. W końcu obie rodziny sie z malcami zżyły...
    Pozdrawiam ;&

    OdpowiedzUsuń
  8. Porobiło się ... zaraz mi się humor poprawił czekam na następny :) Szybkiego powrotu do zdrowia


    http://siatkowka-moim.blogspot.com/ projekt z infy :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Takie zamieszanie..;o Jak rozumiem, że to tylko ludzie i każdy ma prawo do błędu, ale w takiej sytuacji...
    Oby to tylko się na nich źle nie odbiło.

    Zdrówka :*

    OdpowiedzUsuń
  10. O żesz ty! Ale się narobiło... Mam nadzieję, że znajdą to dziecko jak najszybciej i Kubi będzie jego ojcem. :)*
    Pozdrawiam :)*
    zawsze-warto-miec-nadzieje.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Mój boże, tego się nie spodziewałam o_O zaskakujesz dziewczyno z każdym rozdziałem. Mam nadzieję, że Agacie i Miskowi uda się odnaleźć syna :) i że będzie to syn Kubiaka. Czekam z niecierpliwością na następny i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Ooo żesz teraz to dałas do pieca :D Takiego obrotu sprawy sie nie spodziewałam wogóle a tu taki surprise:)!!!

    OdpowiedzUsuń
  13. Jeny! To nas wbrobiłaś nieźle. Wszyscy tu czekają kto jest ojcem, a tu bum. Ale tak w ogóle to Kubiak i Agata powinni podać do sądu szpital i żądać odszkodowanie. Co to za szpital, że dzieją się takie rzeczy? Masakra.

    OdpowiedzUsuń
  14. Szczerze mowiac to po tekscie, ze zaden z siatkarzy nie jest ojcem od razu wiedziqlqm co sie swieci. Dobry rrozdzial trzymający w napieciu.
    Oby wszystko bylo dobrze.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  15. Łoł, się porobiło...
    Już czekałam na to, kto się okaże ojcem a tu taka niespodzianka!
    Mega + za nutkę na dziś :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Tylko Michał jest taki jakby zaniepokojony i trochę zły... chociaż w sumie mu się nie dziwię...

    OdpowiedzUsuń
  17. Masakra! Zamienione dziecko? :OOO
    Sama boję się czytać, co Michał zrobi, a co dopiero Agata! W ogóle ma huśtawki nastrojów :D Chociaż w tej sytuacji co im zgotowałaś to wcale mnie aż tak bardzo nie dziwi :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  18. To się porobiło. Podmienione dziecko? Szok. Co ta nasza służba zdrowia wyprawia to się w głowie nie mieści. Na miejscu Agaty nie wiem jakbym postąpiła. Ona pokochała już Szczepana i teraz go tak oddać? Dla byłoby to niemożliwe. Zobaczymy jak to się dalej potoczy.
    Pozdrawiam. :)
    http://corka-dziwki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. Jezusie, skąd Ty czerpiesz takie pomysły? Tego bym się w życiu nie spodziewała. :o Choć, nie jestem pewna czy to dobre posunięcie, żeby zamienić dzieci. W końcu co za różnica kto jest biologicznym ojcem czy matką?

    OdpowiedzUsuń
  20. Zapraszam na nowy do mnie zawsze-warto-miec-nadzieje.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  21. NADROBIŁAM ! OŻESZ, W KURKĘ !
    ALE SIĘ POROBIŁO ! NAPRAWDĘ NAMIESZAŁAŚ !
    SZCZEPEK NIE JEST ICH ? NO JAK TO MOŻLIWE ?!?! TE SZPITALE TO JUŻ NAPRAWDĘ....
    DOBRZE, ŻE W TAK SZYBKIM CZASIE SZPITAL IM POMÓGŁ ! MOGŁO BYĆ GORZEJ !
    CZEKAM NA NN !
    Zapraszam do mnie :
    http://love-is-a-contradiction.blogspot.com/
    http://canyouhearme-thewanted.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  22. Dodawaj szybko nowa część proszę cię jA tu zaraz na zawał zejde

    OdpowiedzUsuń
  23. Kiedy dodasz nowa część bo będę cię tu gnebic dopóki nie dodasz xD

    OdpowiedzUsuń
  24. ja pierdole to się porobiło.. -.- nie wyobrażam sobie, co oni muszą czuć.. ech. czekam na następny i pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  25. Kiedy następny?*.*

    OdpowiedzUsuń