poniedziałek, 20 maja 2013

~Rozdział 73~

Plaża, na której piasek połyskiwał odbitym słońcem, fale morskie, które obijały się o brzeg z wielkim hukiem oraz... Zator. Tak właśnie...
-Nie przyznajemy się do niego. - mruknął Bartman, jak najszybciej uciekając od kolegi z drużyny.
-Kto do cholery zakłada skarpetki do sandałów?! - wydarł się Ignaczak.
-Pawełek. - wtrącił Bartek.
-Co Pawełek, co Pawełek! - burknął chłopak.
-Może mu zimno, ale Ty i tak powiesz, że nie ma gustu. - wtrącił Winiarski.
-Bo nie ma! - wrzasnęli wszyscy.
-W tym momencie właśnie powinienem się obrazić, dlatego trzy, dwa, jeden, foch! - zrobił wielce zniesmaczoną naszym zachowaniem minę i pognał kilkanaście metrów przed nas. Rozłożył swój miniaturowy, fioletowy ręcznik i usiadł na nim od razu wyciągając olejek do opalania.
-Wiedziałam, że czegoś zapomniałam. - skrzywiłam się. - Bez olejka zaraz się spalę...
-Spoko, spoko, wspaniałomyślny Zbyszek też zabrał. - pomachał mi żółtą tubką przed oczyma. Wszyscy powtórzyliśmy czynność Pawła i także porozkładaliśmy się na gorącym piasku. - To chcesz ten krem? - zapytał atakujący, a ja przytaknęłam kiwając głową. Odebrałam od niego przedmiot i podałam go Michałowi. On niepewnie zerknął na moje PRAWIE roznegliżowane ciało, na krem, znów na mnie i kolejny raz na krem.
-Ale... - zająkał się.
-Nie umiesz nasmarować pleców swojej narzeczonej? - powiedział Krzysiu, pełnym politowania głosem.
-Ja bym nie umiał. - prychnął przyjmujący i wylał na mój grzbiet połowę zawartości opakowania. Na plaży rozległ się jeden głośny dźwięk, obijanej ręki o twarde czoło. - Spoko, spoko, wszystko pod kontrolą! - zawiadomił i plasnął swoimi dłońmi o moje ciało.
-Stary! Co Ty myślisz, że ten krem to złotówkę kosztował?! - wydarł się atakujący. - Nawet nie wiesz ile reklam Okocima (to żadna kryptoreklama! Chociaż, powinni mi płacić, a co. Taki wpływowy blog jak ten? No proszę Was! Ale okej, wracam do historii, bo Zbysław koniecznie chciałby dokończyć swoją rolę. Proszzz...) musiałbym nakręcić?!
-Misiek to tylko po pstryknięciu palcem tyle zarabia... - wtrącił Michał W.
-Ja nie pensją Michała bym się teraz martwiła, ale tym, że wyglądam jak jedna wielka kula śnieżna. - bąknęłam, wycierając cieknące mazidło.
-A teraz tamten Alvaro powie, że nawet taką Cię kocha. - dodał śmiertelnie znudzony Piter. - Żenua!
-No a co miałbym powiedzieć? Idź się dziecko drogie umyj, bo wyglądasz jak odchody albinosa?!
-O żesz w mordeczkę, przegiąłeś. - zawył Zagumny.
-Z deczka trochę chyba tak... - wciął Zatorski, wytrzepując piasek, który naniosła mu cała reprezentacja. - A tak poza tym, to możecie nie człapać mi tutaj tymi swoimi wielkimi girami, bo niedługo to mnie wykrywaczem metali będą odszukiwać!
-Kto by Cię szukał... - westchnął Bartman. - Ale nie odwracajmy surykatki brzuchem, wiesz Agata, on Cię nazwał odchodami albinosa, ja na Twoim miejscu bym się obraził...
-Wiedziałem, że z Ciebie jest spoko przyjaciel, serio. - Kubiak poklepał jego ramię, na pozór przyjacielsko, lecz tak naprawdę uderzał coraz mocniej, a na umięśnionym bicepsie siatkarza został siny ślad.
-Zachowałam spokój, bo nie chcę Cię publicznie poniżać, tak jak Ty to właśnie zrobiłeś. - fuknęłam w stronę narzeczonego.
-Czyli ma się rozumieć, że policzycie się w hotelu? - zapytał Igła.
-A potem seks na zgodę? - drążył Kurek.
-Zero seksu! - bąknęłam, zmazując z siebie ostatki kremu. Po drodze depcząc fioletowy ręcznik Pawła, powędrowałam do zimnego oceanu. Najpierw zanurzyłam jedną nogę, potem następną i stałam tak dłuższą chwilę, wpatrując się w horyzont.
-Przymarzłaś? - usłyszałam zza swoich pleców. Nie odpowiedziałam, bo przecież byłam obrażona! - Aha, to teraz nie będziemy się do siebie odzywać, chociaż dopiero drugi dzień jesteśmy narzeczeństwem, okej, dobra, ja to rozumiem. Albo nie, nie rozumiem jednego. Przecież wiesz, że powiedziałem to w żartach, lecz Ty odebrałaś to na poważnie, jakbyś mnie i tych tłumoków nie znała! No Agata, proszę Cię, powiedz coś, bo uschnę...
-Miałam zamiar coś powiedzieć, jak przestaniesz ględzić, ale nie widać końca Twojego monologu.
-I teraz wszystko zwal na mnie... Wszystko ja!
-Kto mnie nazwał gównem albatrosa?!
-Albinosa... - poprawił mnie.
-Cham i tyle. - zacisnęłam wargi.
-Coś jeszcze chcesz mi zarzucić? Proszę, dzień wyrzucania Michałowi największych, bezczelnych rzeczy jakie kiedykolwiek zrobił. - podparł się pod boki.
-Czemu dzisiaj tak dużo gadasz? - westchnęłam bezradnie.
-A Ty coś dzisiaj jesteś dziwna, masz okazję mi dowalić, a Ty z tego nie korzystasz. - uniósł brew.
-Wkurza mnie to, że rozrzucasz skarpetki po całym pokoju...
-Przyjąłem, lecimy dalej...
-Głośno chrapiesz, rozwalasz się na całym łóżku, Twój zarost mnie drapie...
-Przepraszam, że przerwę, ale z reguły mój zarost nie umie drapać... - skrzywił się, a ja trzepnęłam jego ramię.
-Żartowniś... - przewróciłam oczami. - Uważasz, że potrafisz śpiewać, ale poważnie, chłopie, pod prysznicem wyjesz jak dinozaur w okresie godowym!
-Jakoś przeboleję. - otarł wyimaginowaną łzę.
-I już nigdy nie posmarujesz mnie żadnym kremem!
-Wszystko?
-Tak. - urwałam. Na pewno wszystko? Może jeszcze jednak coś się znajdzie? Powiem mu na przykład, że kolor jego języka mi nie odpowiada albo długość palców u nogi... Jeśli mam okazję, to muszę korzystać!
-Żeśmy sobie podogryzali, to teraz pora na kąpiel. - uśmiechnął się szyderczo i...
-No Panie Kubiak, natychmiast mnie proszę odstawić na ziemię! - krzyczałam jak opętana. Dostałam lęku wysokości, hello!
-Silnijeszy w stadzie ma zawsze władzę! - usłyszałam z brzegu, a ja wyciągnęłam w jego stronę jakże przesympatycznego środkowego palca. Dziwne, że go jeszcze nie nazwałam... Co myślicie o imieniu Harold?
-Dostałem z Twojego kolana w brzuch, ale widzisz, dalej Cię niosę, to się nazywa poświęcenie z miłości, pani Werner... - odparł, brnąc w coraz głębszą wodę. - Mógłbym Cię teraz puścić i zostawić na pożarcie krwiożerczym rekinom.
-Zwisam na wysokości Twojego tyłka, Kubiak, więc ja też się poświęcam... Jak Ty to nazywasz? Z miłości? - parsknęłam. - I weź te ręce z moich pośladków!
-My to jednak jesteśmy idealni, co? - zaśmiał się, podrzucając mnie sobie na ramieniu. - Obydwoje poświęcamy się dla swojego związku...
-Zwisając na wysokości swoich zakrystii?! - wybuchnęłam niepohamowanym śmiechem. - Ty jak coś palniesz, to łokcie opadają...
-Werner!
-Kubiak! - przekrzykiwaliśmy się nawzajem, aż w końcu obydwoje wylądowaliśmy w lodowatej wodzie. Od niskiej temperatury zabrakło mi powietrza, a będąc cały czas w objęciach Michała myślałam, że się uduszę i tyle będzie z naszego poświęcenia. A może on tak specjalnie?! Najpierw wyzywa od kup, a potem chce utopić!
-Kretyn, idiota, pacan jakich mało! - wrzeszczałam, gdy tylko wydostałam się na powierzchnię. - Mogłam się utopić, bezmyślny tłumoku!
Siatkarz stał jak wryty, wysłuchując moich obelg i narzekań. Nie zważał nawet na krople spadające z jego rzęs, które zaraz podrażniały oko.
-Wiesz, że nie chciałem... - wydukał w końcu.
-Nigdy nic nie chcesz! - chlapnęłam go wodą. Prymitywnie, ale oznaka złości jest. I to jakiej! Szatańskiej!
-Może Ci zaśpiewam, w ramach przeprosin? - jęknął.
-Ty lepiej już nic nie śpiewaj, nie mów, nie nuć, nie graj, nie rób nic! - uniosłam dłonie.
-To może... Przytulas? - rozłożył swoje ramiona, w które niejedna chciałaby się rzucić. Gdyby nie ta kropla, która tak seksownie wyznaczała sobie potoczek, który wędrował poprzez idealnie wyrzeźbiony tors, to w życiu bym go nie objęła! Krople jednak działają cuda... - Ale nie gniewaj się już na mnie... - poprosił, czule całując czubek mojej mokrej głowy.
-Spróbuję. - uniosłam wzrok, a on wyszczerzył się niemiłosiernie. - A! No i nie lubię jak się tak szczerzysz, bo potem nie mogę się na niczym skupić.
-Spróbuję, ale ostrzegam, że nie będzie to łatwe. - powtórzył, znowu się szeroko uśmiechając i schylając się do mojego poziomu, delikatnie muskając moje usta. Wtedy nie przeszkadzał mi nawet ten zimny ocean. Jeśli tak miałyby wyglądać wszystkie pocałunki, to ja mogłabym stać w tej wodzie, aż do śmierci z wychłodzenia. To jest dopiero poświęcenie!

-Już Wam się znudziła kąpiel? - ziewnął znudzony Ignaczak, wylegując się na kolorowym ręczniku.
-Chłodna woda... - ucięłam, wykręcając mokrą koszulkę.
-Ogłaszam wszem i wobec, że miss mokrego podkoszulka zostaje Agata. - Zbyszek klasnął w dłonie. - Szkoda tylko, że ta zbędna rzecz pod spodem, potocznie nazywana cyckonoszem wszystko zasłania...
-Zibi... - syknął Michał, zarzucając na mnie swój ręcznik.
-Jedno słowo z ust Dzika, brzmiące "Zibi" i kolana miękną nawet najgorszemu przestępcy! - wtrącił Kurek.
-Dajcie już spokój. - jęknęłam, siadając na piasku, który momentalnie przykleił się do mojego wilgotnego ciała. Michał usiadł tuż za mną obejmując ramionami. Przedtem chce utopić, a teraz?! Wbić w ziemię i zakopać?!
-Ktoś tu chyba jest zazdrosny... - zagaił Bartman.
-Widzę, że ktoś tu dawno w ryj nie dostał. - warknął przyjmujący.
-Michał! - trąciłam go. Miałam dość głupich zaczepek Zbyszka, a naiwny Michał dał się na to wszystko nabierać.
-Za takie teksty, już dawno powinien krwawić!
-Stary, wyluzuj, pożartować nie wolno? - prychnął z dezaprobatą.
-Panowie, miało być śmiesznie, miło i spokojnie. - wtrącił Krzysiek. - Wszyscy zapominamy i korzystamy z uroków plażowania, nie wiadomo kiedy jeszcze nadaży się taka okazja. - nasunął okulary przeciwsłoneczne na swój nos i wystawił twarz do słońca, głęboko wzdychając.
-Już brązowiejesz. - oznajmił Michał, porównując odkrytą skórę na moim udzie, z tą, która zasłonięta była jego spodenkami.
-Szczęściara, mnie nic nie łapie! - bąknął Zatorski.
-To może zdejmij tę koszulkę? - zaproponowałąm uprzejmie.
-Jest czarna, powinna bardziej przyciągać słońce!
-Masz rację, jeszcze trochę tak posiedzisz, to przebijesz nie jednego Kubańczyka. - udzielił się Bartek.
-No, a jak! - zawtórował mu Pawełek i zadowolony kontynuował swoje kąpiele słoneczne, a my z Michałem kreśliliśmy po piasku bliżej nam nieokreślone wzorki. Obydwoje w ciszy. Chyba wszystko już sobie powiedzieliśmy... Oprócz tych dwóch, najważniejszych słów.
-Kocham Cię. - usłyszałam cichy szept, który spowodował przyjemny dreszcz przechodzący wzdłuż kręgosłupa. Jednak wiedział, czego zabrakło lub czyta mi w myślach. - I chcę żebyś wiedziała, że będę lał każdego, który odwróci za Tobą głowę. - przytulił mnie mocno, całując w kark.
I wtedy coś pękło. Jak bańka. A z niej wypłynęły wyrzuty sumienia.

____________________________________________________________________

Poniedziałek, godz. 23:24, a ja dodaję rozdział. Dziwne? A jednak! :D
Nawet mamie powiedziałam, że nie idę się myć, bo mam wenę i nie mogę jej z siebie zmyć. :c
Dlatego pozostawiam Was z opinią, a teraz następne konkursowe pytanie! 

Kim był Ferdek?

Na odpowiedzi czekam w komentarzach. ♥ (osoba, która wcześniej usunęła swój komentarz, nie będzie brana pod uwagę. Biorą udział tylko zarejestrowane osoby, chyba że podpiszą się w anonimowych).
Za pierwszy komentarz - 3 pkt.
Za drugi - 2 pkt.
Za trzeci - 1 pkt.
Także więc, kto pierwszy ten lepszy! : ) A, no i pamiętajcie, odpowiedzi na wszytkie pytania zawarte są w rozdziałach. ;>

Pozdrawiam, Sissi. ♥


19 komentarzy:

  1. No i teraz będzie się działo :D
    Nie mogę się doczekać!
    Czy Ferdek to samochód? Chyba tak, no nie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta... Żółty garbus z Londynu to Ferek. Pojawił się w prologu i potem kiedy Agatka powiedziała, że wraca do Anglii, a Kubi wspaniałomyślnie walną coś w stylu "Do czego? Tylko Ferdek na Ciebie czeka"
      W sumie chwilę zastanawiałam się, czy to nie był jakiś guz, siniak czy włos, bo chyba Zati nazywał swoje włosy. Ale Agatka ma najciekawsze nazewnictwo :*

      Usuń
    2. A i od teraz będziesz miała zawsze moje komentarze :*
      Z anonimu nie dodawałam, a od tygodnia mam konto : Jupijajej!
      :>

      Zapraszam też do mnie :D

      Pozdrawiam!
      ZuZu :*

      Usuń
  2. Ferdek to ....żółty garbus - samochód Agaty w Londynie ;)
    pozdrawiam, K. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super. :>>>>>

    OdpowiedzUsuń
  5. Żółtym garbusem Agaty xd
    Olgaaa xd

    OdpowiedzUsuń
  6. Boże, uwielbiam cie Sissi xD

    Ferdek to żółty Garbus, który aktualnie samotnie przebywa w Londynie:(

    OdpowiedzUsuń
  7. ferdziu to samochód.
    nie dziwie się, że ma wyrzuty sumienia... po co się z nim przespała ?! tell my why ?
    teksty Siuraka zabijają.
    czekam na nn.
    zapraszam do mnie na nowy rozdział:
    http://canyouhearme-thewanted.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Super rozdział ;)
    Z niecierpliwością czekam na koolejny :);)

    OdpowiedzUsuń
  9. Co tak długo nic nie dodawałaś? Nie mogłam się doczekać co tym razem wymyśliłaś. ;3

    Hahaha... Leże i kwiczę. Te ciągłe docinki Michała i Agaty mnie rozwalają, z resztą nie tylko ich, bo całej reprezentacji. ;D

    Rozdział jak zwykle genialny. Widzę, że pojawiła się następna postać w opowiadaniu. Mianowicie - Harold. Pewnie bardzo przystojny ten Harold, chciałabym go poznać. Jest taka możliwość? ^_^

    Ok, to dodawaj coś jak najszybciej. Pozdrawiam ciepło. ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sorry, ale poza blogiem mam też inne sprawy do załatwienia. :-)
      Staram się dodawać jak najczęściej, a jak to wychodzi, sama widzisz. :-)

      +dziękuję. ♥

      Usuń
    2. Nie no, mi się tłumaczyć nie musisz, rozumiem, że masz też inne sprawy na głowie. ;D

      Usuń
  10. Genialne *,*
    Uwielbiam te ich teksty, hehe xD

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział świetny jak zawsze :D mam nadzieję że nie wyda się to z Zibim i Agatą bo nie wiem co Kubiak zrobił by atakującemu.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ferdek - to samochód -garbus Agatki, który zostawiła w Angli. (wiem, że nie liczy się moja odpowiedź, bo już tyle osób wyżej dodało :( )
    Ejj dlaczemu wszyscy się śmieją z Zatorka? :( Pawełek ściskam Cie mocno!!!
    Harold -ojciec Fiony -pierwsze skojarzenie xd

    Było miło na plaży, Bartek nam się udziela ^^ Piotrek coś za to ucichł ;p
    Narzeczeństwo dobrze się bawi, ale Agacie dręczą wyrzuty sumienia? I bardzo dobrze! :D haaa! Sorka no, ale ja Ci (czyt. Agacie) nie wybaczyłam! I niech Dziku się dowie i obije mordeczkę Zbysia ;p

    Ech wiesz co, coraz bliżej tej setki :(

    Ściskam ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. jak zwykle genialny <3 :D
    czekam na ciąg dalszy :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Jak oni się cudownie droczą, o jeny! Uwielbiam ich! Misiek i Agata to tak idealna para, że nie mieści mi się to w głowie :) Nie mniej dalej mam pretensję za tę noc z Zibim... :(

    Gówno albinosa zmiażdżyło mnie zupełnie. Też rzuciłabym fochem za takie porównanie, ale tak czy inaczej tekst jest godny zapamiętania :D
    Szkoda mi czasem Zatiego, tak mu strasznie cisną, ale kurde, no... on się tak guzdrze momentami, że nie da się inaczej ;D
    Krzych jak zwykle mistrz ciętych ripost, a Ty...

    Ty blogowa mistrzyni! :) Nie dość, że tworzysz cuda, to jeszcze wspomagasz przemysł browarniczy haha :D powinni Ci płacić za reklamę, no bez jaj... :P

    Pozdrawiam ciepło ;*
    naranja-vb.blogspot.com

    PS. Znajdziesz czas to zapraszam do siebie na nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń