-Nie przyznajemy się do niego. - mruknął Bartman, jak najszybciej uciekając od kolegi z drużyny.
-Kto do cholery zakłada skarpetki do sandałów?! - wydarł się Ignaczak.
-Pawełek. - wtrącił Bartek.
-Co Pawełek, co Pawełek! - burknął chłopak.
-Może mu zimno, ale Ty i tak powiesz, że nie ma gustu. - wtrącił Winiarski.
-Bo nie ma! - wrzasnęli wszyscy.
-W tym momencie właśnie powinienem się obrazić, dlatego trzy, dwa, jeden, foch! - zrobił wielce zniesmaczoną naszym zachowaniem minę i pognał kilkanaście metrów przed nas. Rozłożył swój miniaturowy, fioletowy ręcznik i usiadł na nim od razu wyciągając olejek do opalania.
-Wiedziałam, że czegoś zapomniałam. - skrzywiłam się. - Bez olejka zaraz się spalę...
-Spoko, spoko, wspaniałomyślny Zbyszek też zabrał. - pomachał mi żółtą tubką przed oczyma. Wszyscy powtórzyliśmy czynność Pawła i także porozkładaliśmy się na gorącym piasku. - To chcesz ten krem? - zapytał atakujący, a ja przytaknęłam kiwając głową. Odebrałam od niego przedmiot i podałam go Michałowi. On niepewnie zerknął na moje PRAWIE roznegliżowane ciało, na krem, znów na mnie i kolejny raz na krem.
-Ale... - zająkał się.
-Nie umiesz nasmarować pleców swojej narzeczonej? - powiedział Krzysiu, pełnym politowania głosem.
-Ja bym nie umiał. - prychnął przyjmujący i wylał na mój grzbiet połowę zawartości opakowania. Na plaży rozległ się jeden głośny dźwięk, obijanej ręki o twarde czoło. - Spoko, spoko, wszystko pod kontrolą! - zawiadomił i plasnął swoimi dłońmi o moje ciało.
-Stary! Co Ty myślisz, że ten krem to złotówkę kosztował?! - wydarł się atakujący. - Nawet nie wiesz ile reklam Okocima (to żadna kryptoreklama! Chociaż, powinni mi płacić, a co. Taki wpływowy blog jak ten? No proszę Was! Ale okej, wracam do historii, bo Zbysław koniecznie chciałby dokończyć swoją rolę. Proszzz...) musiałbym nakręcić?!
-Misiek to tylko po pstryknięciu palcem tyle zarabia... - wtrącił Michał W.
-Ja nie pensją Michała bym się teraz martwiła, ale tym, że wyglądam jak jedna wielka kula śnieżna. - bąknęłam, wycierając cieknące mazidło.
-A teraz tamten Alvaro powie, że nawet taką Cię kocha. - dodał śmiertelnie znudzony Piter. - Żenua!
-No a co miałbym powiedzieć? Idź się dziecko drogie umyj, bo wyglądasz jak odchody albinosa?!
-O żesz w mordeczkę, przegiąłeś. - zawył Zagumny.
-Z deczka trochę chyba tak... - wciął Zatorski, wytrzepując piasek, który naniosła mu cała reprezentacja. - A tak poza tym, to możecie nie człapać mi tutaj tymi swoimi wielkimi girami, bo niedługo to mnie wykrywaczem metali będą odszukiwać!
-Kto by Cię szukał... - westchnął Bartman. - Ale nie odwracajmy surykatki brzuchem, wiesz Agata, on Cię nazwał odchodami albinosa, ja na Twoim miejscu bym się obraził...
-Wiedziałem, że z Ciebie jest spoko przyjaciel, serio. - Kubiak poklepał jego ramię, na pozór przyjacielsko, lecz tak naprawdę uderzał coraz mocniej, a na umięśnionym bicepsie siatkarza został siny ślad.
-Zachowałam spokój, bo nie chcę Cię publicznie poniżać, tak jak Ty to właśnie zrobiłeś. - fuknęłam w stronę narzeczonego.
-Czyli ma się rozumieć, że policzycie się w hotelu? - zapytał Igła.
-A potem seks na zgodę? - drążył Kurek.
-Zero seksu! - bąknęłam, zmazując z siebie ostatki kremu. Po drodze depcząc fioletowy ręcznik Pawła, powędrowałam do zimnego oceanu. Najpierw zanurzyłam jedną nogę, potem następną i stałam tak dłuższą chwilę, wpatrując się w horyzont.
-Przymarzłaś? - usłyszałam zza swoich pleców. Nie odpowiedziałam, bo przecież byłam obrażona! - Aha, to teraz nie będziemy się do siebie odzywać, chociaż dopiero drugi dzień jesteśmy narzeczeństwem, okej, dobra, ja to rozumiem. Albo nie, nie rozumiem jednego. Przecież wiesz, że powiedziałem to w żartach, lecz Ty odebrałaś to na poważnie, jakbyś mnie i tych tłumoków nie znała! No Agata, proszę Cię, powiedz coś, bo uschnę...
-Miałam zamiar coś powiedzieć, jak przestaniesz ględzić, ale nie widać końca Twojego monologu.
-I teraz wszystko zwal na mnie... Wszystko ja!
-Kto mnie nazwał gównem albatrosa?!
-Albinosa... - poprawił mnie.
-Cham i tyle. - zacisnęłam wargi.
-Coś jeszcze chcesz mi zarzucić? Proszę, dzień wyrzucania Michałowi największych, bezczelnych rzeczy jakie kiedykolwiek zrobił. - podparł się pod boki.
-Czemu dzisiaj tak dużo gadasz? - westchnęłam bezradnie.
-A Ty coś dzisiaj jesteś dziwna, masz okazję mi dowalić, a Ty z tego nie korzystasz. - uniósł brew.
-Wkurza mnie to, że rozrzucasz skarpetki po całym pokoju...
-Przyjąłem, lecimy dalej...
-Głośno chrapiesz, rozwalasz się na całym łóżku, Twój zarost mnie drapie...
-Przepraszam, że przerwę, ale z reguły mój zarost nie umie drapać... - skrzywił się, a ja trzepnęłam jego ramię.
-Żartowniś... - przewróciłam oczami. - Uważasz, że potrafisz śpiewać, ale poważnie, chłopie, pod prysznicem wyjesz jak dinozaur w okresie godowym!
-Jakoś przeboleję. - otarł wyimaginowaną łzę.
-I już nigdy nie posmarujesz mnie żadnym kremem!
-Wszystko?
-Tak. - urwałam. Na pewno wszystko? Może jeszcze jednak coś się znajdzie? Powiem mu na przykład, że kolor jego języka mi nie odpowiada albo długość palców u nogi... Jeśli mam okazję, to muszę korzystać!
-Żeśmy sobie podogryzali, to teraz pora na kąpiel. - uśmiechnął się szyderczo i...
-No Panie Kubiak, natychmiast mnie proszę odstawić na ziemię! - krzyczałam jak opętana. Dostałam lęku wysokości, hello!
-Silnijeszy w stadzie ma zawsze władzę! - usłyszałam z brzegu, a ja wyciągnęłam w jego stronę jakże przesympatycznego środkowego palca. Dziwne, że go jeszcze nie nazwałam... Co myślicie o imieniu Harold?
-Dostałem z Twojego kolana w brzuch, ale widzisz, dalej Cię niosę, to się nazywa poświęcenie z miłości, pani Werner... - odparł, brnąc w coraz głębszą wodę. - Mógłbym Cię teraz puścić i zostawić na pożarcie krwiożerczym rekinom.
-Zwisam na wysokości Twojego tyłka, Kubiak, więc ja też się poświęcam... Jak Ty to nazywasz? Z miłości? - parsknęłam. - I weź te ręce z moich pośladków!
-My to jednak jesteśmy idealni, co? - zaśmiał się, podrzucając mnie sobie na ramieniu. - Obydwoje poświęcamy się dla swojego związku...
-Zwisając na wysokości swoich zakrystii?! - wybuchnęłam niepohamowanym śmiechem. - Ty jak coś palniesz, to łokcie opadają...
-Werner!
-Kubiak! - przekrzykiwaliśmy się nawzajem, aż w końcu obydwoje wylądowaliśmy w lodowatej wodzie. Od niskiej temperatury zabrakło mi powietrza, a będąc cały czas w objęciach Michała myślałam, że się uduszę i tyle będzie z naszego poświęcenia. A może on tak specjalnie?! Najpierw wyzywa od kup, a potem chce utopić!
-Kretyn, idiota, pacan jakich mało! - wrzeszczałam, gdy tylko wydostałam się na powierzchnię. - Mogłam się utopić, bezmyślny tłumoku!
Siatkarz stał jak wryty, wysłuchując moich obelg i narzekań. Nie zważał nawet na krople spadające z jego rzęs, które zaraz podrażniały oko.
-Wiesz, że nie chciałem... - wydukał w końcu.
-Nigdy nic nie chcesz! - chlapnęłam go wodą. Prymitywnie, ale oznaka złości jest. I to jakiej! Szatańskiej!
-Może Ci zaśpiewam, w ramach przeprosin? - jęknął.
-Ty lepiej już nic nie śpiewaj, nie mów, nie nuć, nie graj, nie rób nic! - uniosłam dłonie.
-To może... Przytulas? - rozłożył swoje ramiona, w które niejedna chciałaby się rzucić. Gdyby nie ta kropla, która tak seksownie wyznaczała sobie potoczek, który wędrował poprzez idealnie wyrzeźbiony tors, to w życiu bym go nie objęła! Krople jednak działają cuda... - Ale nie gniewaj się już na mnie... - poprosił, czule całując czubek mojej mokrej głowy.
-Spróbuję. - uniosłam wzrok, a on wyszczerzył się niemiłosiernie. - A! No i nie lubię jak się tak szczerzysz, bo potem nie mogę się na niczym skupić.
-Spróbuję, ale ostrzegam, że nie będzie to łatwe. - powtórzył, znowu się szeroko uśmiechając i schylając się do mojego poziomu, delikatnie muskając moje usta. Wtedy nie przeszkadzał mi nawet ten zimny ocean. Jeśli tak miałyby wyglądać wszystkie pocałunki, to ja mogłabym stać w tej wodzie, aż do śmierci z wychłodzenia. To jest dopiero poświęcenie!
-Już Wam się znudziła kąpiel? - ziewnął znudzony Ignaczak, wylegując się na kolorowym ręczniku.
-Chłodna woda... - ucięłam, wykręcając mokrą koszulkę.
-Ogłaszam wszem i wobec, że miss mokrego podkoszulka zostaje Agata. - Zbyszek klasnął w dłonie. - Szkoda tylko, że ta zbędna rzecz pod spodem, potocznie nazywana cyckonoszem wszystko zasłania...
-Zibi... - syknął Michał, zarzucając na mnie swój ręcznik.
-Jedno słowo z ust Dzika, brzmiące "Zibi" i kolana miękną nawet najgorszemu przestępcy! - wtrącił Kurek.
-Dajcie już spokój. - jęknęłam, siadając na piasku, który momentalnie przykleił się do mojego wilgotnego ciała. Michał usiadł tuż za mną obejmując ramionami. Przedtem chce utopić, a teraz?! Wbić w ziemię i zakopać?!
-Ktoś tu chyba jest zazdrosny... - zagaił Bartman.
-Widzę, że ktoś tu dawno w ryj nie dostał. - warknął przyjmujący.
-Michał! - trąciłam go. Miałam dość głupich zaczepek Zbyszka, a naiwny Michał dał się na to wszystko nabierać.
-Za takie teksty, już dawno powinien krwawić!
-Stary, wyluzuj, pożartować nie wolno? - prychnął z dezaprobatą.
-Panowie, miało być śmiesznie, miło i spokojnie. - wtrącił Krzysiek. - Wszyscy zapominamy i korzystamy z uroków plażowania, nie wiadomo kiedy jeszcze nadaży się taka okazja. - nasunął okulary przeciwsłoneczne na swój nos i wystawił twarz do słońca, głęboko wzdychając.
-Już brązowiejesz. - oznajmił Michał, porównując odkrytą skórę na moim udzie, z tą, która zasłonięta była jego spodenkami.
-Szczęściara, mnie nic nie łapie! - bąknął Zatorski.
-To może zdejmij tę koszulkę? - zaproponowałąm uprzejmie.
-Jest czarna, powinna bardziej przyciągać słońce!
-Masz rację, jeszcze trochę tak posiedzisz, to przebijesz nie jednego Kubańczyka. - udzielił się Bartek.
-No, a jak! - zawtórował mu Pawełek i zadowolony kontynuował swoje kąpiele słoneczne, a my z Michałem kreśliliśmy po piasku bliżej nam nieokreślone wzorki. Obydwoje w ciszy. Chyba wszystko już sobie powiedzieliśmy... Oprócz tych dwóch, najważniejszych słów.
-Kocham Cię. - usłyszałam cichy szept, który spowodował przyjemny dreszcz przechodzący wzdłuż kręgosłupa. Jednak wiedział, czego zabrakło lub czyta mi w myślach. - I chcę żebyś wiedziała, że będę lał każdego, który odwróci za Tobą głowę. - przytulił mnie mocno, całując w kark.
I wtedy coś pękło. Jak bańka. A z niej wypłynęły wyrzuty sumienia.
____________________________________________________________________
Poniedziałek, godz. 23:24, a ja dodaję rozdział. Dziwne? A jednak! :D
Nawet mamie powiedziałam, że nie idę się myć, bo mam wenę i nie mogę jej z siebie zmyć. :c
Dlatego pozostawiam Was z opinią, a teraz następne konkursowe pytanie!
Kim był Ferdek?
Na odpowiedzi czekam w komentarzach. ♥ (osoba, która wcześniej usunęła swój komentarz, nie będzie brana pod uwagę. Biorą udział tylko zarejestrowane osoby, chyba że podpiszą się w anonimowych).
Za pierwszy komentarz - 3 pkt.
Za drugi - 2 pkt.
Za trzeci - 1 pkt.
Także więc, kto pierwszy ten lepszy! : ) A, no i pamiętajcie, odpowiedzi na wszytkie pytania zawarte są w rozdziałach. ;>
Za pierwszy komentarz - 3 pkt.
Za drugi - 2 pkt.
Za trzeci - 1 pkt.
Także więc, kto pierwszy ten lepszy! : ) A, no i pamiętajcie, odpowiedzi na wszytkie pytania zawarte są w rozdziałach. ;>
Pozdrawiam, Sissi. ♥
No i teraz będzie się działo :D
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać!
Czy Ferdek to samochód? Chyba tak, no nie?
Ta... Żółty garbus z Londynu to Ferek. Pojawił się w prologu i potem kiedy Agatka powiedziała, że wraca do Anglii, a Kubi wspaniałomyślnie walną coś w stylu "Do czego? Tylko Ferdek na Ciebie czeka"
UsuńW sumie chwilę zastanawiałam się, czy to nie był jakiś guz, siniak czy włos, bo chyba Zati nazywał swoje włosy. Ale Agatka ma najciekawsze nazewnictwo :*
A i od teraz będziesz miała zawsze moje komentarze :*
UsuńZ anonimu nie dodawałam, a od tygodnia mam konto : Jupijajej!
:>
Zapraszam też do mnie :D
Pozdrawiam!
ZuZu :*
żółty garbii :D
OdpowiedzUsuńFerdek to ....żółty garbus - samochód Agaty w Londynie ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, K. ;)
Super rozdział ;-)
OdpowiedzUsuńSuper. :>>>>>
OdpowiedzUsuńŻółtym garbusem Agaty xd
OdpowiedzUsuńOlgaaa xd
Boże, uwielbiam cie Sissi xD
OdpowiedzUsuńFerdek to żółty Garbus, który aktualnie samotnie przebywa w Londynie:(
ferdziu to samochód.
OdpowiedzUsuńnie dziwie się, że ma wyrzuty sumienia... po co się z nim przespała ?! tell my why ?
teksty Siuraka zabijają.
czekam na nn.
zapraszam do mnie na nowy rozdział:
http://canyouhearme-thewanted.blogspot.com/
Super rozdział ;)
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na koolejny :);)
Co tak długo nic nie dodawałaś? Nie mogłam się doczekać co tym razem wymyśliłaś. ;3
OdpowiedzUsuńHahaha... Leże i kwiczę. Te ciągłe docinki Michała i Agaty mnie rozwalają, z resztą nie tylko ich, bo całej reprezentacji. ;D
Rozdział jak zwykle genialny. Widzę, że pojawiła się następna postać w opowiadaniu. Mianowicie - Harold. Pewnie bardzo przystojny ten Harold, chciałabym go poznać. Jest taka możliwość? ^_^
Ok, to dodawaj coś jak najszybciej. Pozdrawiam ciepło. ;p
Sorry, ale poza blogiem mam też inne sprawy do załatwienia. :-)
UsuńStaram się dodawać jak najczęściej, a jak to wychodzi, sama widzisz. :-)
+dziękuję. ♥
Nie no, mi się tłumaczyć nie musisz, rozumiem, że masz też inne sprawy na głowie. ;D
UsuńGenialne *,*
OdpowiedzUsuńUwielbiam te ich teksty, hehe xD
Rozdział świetny jak zawsze :D mam nadzieję że nie wyda się to z Zibim i Agatą bo nie wiem co Kubiak zrobił by atakującemu.
OdpowiedzUsuńFerdek - to samochód -garbus Agatki, który zostawiła w Angli. (wiem, że nie liczy się moja odpowiedź, bo już tyle osób wyżej dodało :( )
OdpowiedzUsuńEjj dlaczemu wszyscy się śmieją z Zatorka? :( Pawełek ściskam Cie mocno!!!
Harold -ojciec Fiony -pierwsze skojarzenie xd
Było miło na plaży, Bartek nam się udziela ^^ Piotrek coś za to ucichł ;p
Narzeczeństwo dobrze się bawi, ale Agacie dręczą wyrzuty sumienia? I bardzo dobrze! :D haaa! Sorka no, ale ja Ci (czyt. Agacie) nie wybaczyłam! I niech Dziku się dowie i obije mordeczkę Zbysia ;p
Ech wiesz co, coraz bliżej tej setki :(
Ściskam ;*
jak zwykle genialny <3 :D
OdpowiedzUsuńczekam na ciąg dalszy :*
Jak oni się cudownie droczą, o jeny! Uwielbiam ich! Misiek i Agata to tak idealna para, że nie mieści mi się to w głowie :) Nie mniej dalej mam pretensję za tę noc z Zibim... :(
OdpowiedzUsuńGówno albinosa zmiażdżyło mnie zupełnie. Też rzuciłabym fochem za takie porównanie, ale tak czy inaczej tekst jest godny zapamiętania :D
Szkoda mi czasem Zatiego, tak mu strasznie cisną, ale kurde, no... on się tak guzdrze momentami, że nie da się inaczej ;D
Krzych jak zwykle mistrz ciętych ripost, a Ty...
Ty blogowa mistrzyni! :) Nie dość, że tworzysz cuda, to jeszcze wspomagasz przemysł browarniczy haha :D powinni Ci płacić za reklamę, no bez jaj... :P
Pozdrawiam ciepło ;*
naranja-vb.blogspot.com
PS. Znajdziesz czas to zapraszam do siebie na nowy rozdział :)