Miałam jechać na mecz Polska-Turcja, jednak wyszło jak wyszło, wyskoczyła mi mega poważna sprawa i nie pojechałam... Byłam mega zła, dlatego nic mi nie szło. Znaczy nie tylko dlatego. Natłok nauki, prywatne problemy, jakieś śmieszne zawirowania, które komplikowały wszystko...Z góry przepraszam za jakieś tam moje wyskoki, ale jestem meeeega smutna, wściekła i rozżalona. :c Taka życia, co się poradzi. :c
Zapraszam! :*
~***~
-Herbatka, dwie łyżeczki cukru. - Michał podał mi gorący napój, z którego ulatywała para, a na jego twarzy widniał lekki, ledwo wykrywalny uśmieszek.
-Miała być kawa... - zmarszczyłam czoło zdziwiona.
-Żartujesz sobie? - parsknął. - To jakbym miał podać ci teraz alkohol, a potem odpalić szluga...
Podziękowałam skinieniem głowy i rozczuliłam się nad faktem, że pamiętał, że czuwał, że się martwił.
Pod salą Zbyszka przesiedzieliśmy sporo czasu, dalej nie zamieniając ze sobą słowa.
-Ej, wiecie co, ludzie posiadają takie coś jak struny głosowe, dzięki temu można mówić. Serio, warto spróbować. - wtrącił Piotrek.
-Już zapomniałem jak bardzo upierdliwy potrafisz być. - warknął Kubiak.
-Ooo, no wiesz co, uraziłeś mnie. - posmutniał środkowy. - Agata, powiedz mu coś!
-Piotrek, to nie czas i miejsce na takie pierdoły. - fuknęłam.
-Nie unoś się tylko... - wciął się Michał, ostrzegając poważnie. Z sali, w której znajdował się Zbyszek wyszedł lekarz, a wszyscy zerwaliśmy się na równe nogi.
-Aał, skurcz, skurcz. - pisnął Nowakowski, z powrotem siadając na krześle i trzymając się łydki.
-Państwo z rodziny? - mężczyzna spojrzał na nas znad okularów.
-Kuzyn. - wyrwał Kubiak bez zastanowienia.
-Pacjent posiada poważne uszkodzenia kręgosłupa, zrobimy jeszcze kilka badań, a następnie będzie on skazany na kilkumiesięczną rehabilitację... - przewracał karteczki w notesie.
-Można go odwiedzić? - zapytałam.
-Na chwilkę, dosłownie... - ponownie obmierzył nas wzrokiem. Podziękowaliśmy i weszliśmy do sali. Siatkarz leżał w usztywniającym kołnierzu nie mogąc się poruszyć, dlatego też zmierzył nas jedynie spojrzeniem.
-Jeszcze się nie zjedliście? - jak zwykle tryskał humorem... Boki zrywać.
-Jak się czujesz? - zapytał Michał omijając odpowiedź i siadając na taborecie obok łóżka.
-Boli. - urwał brunet. - Ale to nieważne, będzie ze mną dobrze. - zdobył się na lekkie uniesienie kącików ust.
-Przywieźć ci coś? - wypaliłam.
-Jak narazie niczego nie potrzebuję. - mrugnął okiem.
-Może chcesz coś z mieszkania... - wtrącił Michał.
-Nie. - urwał brunet. Po chwili dołączył do nas Piotrek, ale nie nabawił za długo, bo lekarz zabrał Bartmana na kolejne badania. Pożegnaliśmy się z nim i wsiedliśmy z powrotem do auta.
-Gdzie mam cię odwieźć? - zapytał Kubiak.
-Do domciu. - wciął Nowakowski.
-Nie ciebie pytałem, kretynie... - syknął przyjmujący. Gdzie miał mnie odwieść? Matka przecież myśli, że jestem w Anglii...
-Do jakiegoś pierwszego lepszego hotelu... - obojętnie wzruszyłam ramionami.
-Hotelu? - pisnął przyjmujący. - Oszalałaś.
-Nie, zawieź mnie do hotelu. - zmierzyłam go wzrokiem.
-Agata, to nie czas na żarty...
-Proszę... Zawieź mnie do hotelu. - syknęłam prawie przez zaciśnięte zęby.
-Ej, a mnie się nikt nie zapyta?! - dodał obrażony Piotrek.
-Chłopaki są w Spale? - zapytał Kubiak.
-Chyba... - zamyślił się środkowy.
-Zobaczymy. - szepnął Kubi i wcześniej nakazując mi zapiąć pasy ruszył z parkingowego miejsca. Jechał ostrożnie, ale wcale nie za wolno. Wiedziałam, że wcale nie dowiezie mnie do tego hotelu, ale już nie miałam siły się z nim kłócić. Co będzie, to będzie, najwyżej padnę ofiarą całej reprezentacji.
Nawet nie wiem kiedy zmógł mnie sen, a jak się obudziłam, na zewnątrz było już jasno.
-Nieźle sobie pospałaś... - zaśmiał się Michał.
-Gdzie jesteśmy? - ominęłam jego zaczepkę.
-Za pół godziny powinniśmy być na miejscu...
-Jak zwykle musiałeś zrobić po swojemu.
-Miałem zostawić cię w jakimś obleśnym hotelu przy drodze? - spojrzał na mnie litosnym spojrzeniem.
-Tak. - ucięłam krótko.
-Jego bym mógł - wskazał na tylnie siedzenie. - Ciebie niekoniecznie...
-Ale nie liczysz się z tym, że nie jestem gotowa na spotkanie z tymi wszystkimi chłopakami... Tym bardziej, że nie należę już do sztabu.
-Przyjedziesz tam prywatnie, wynajmę ci pokój, wyśpisz się, przywrócisz do porządku, a potem coś wymyślimy.
-Ja wymyślę. - zaakcentowałam.
-Nie kłóć się ze mną, bo i tak nie wygrasz. - prychnął.
-Jaki pewny siebie. - pokręciłam głową.
-Zawsze. - zawadiacko mrugnął okiem w stronę lusterka, a ja nie mogłam się nie uśmiechnąć. Byłam mu za to wdzięczna. Za to, że potrafił sprawić, iż na mojej twarzy od dłuższego czasu pojawił się szczery uśmiech.
Gdy dojechaliśmy na miejsce serce zaczęło mi mocniej bić. Tymbardziej, kiedy zobaczyłam Oskara palącego przed wejściem do ośrodka. Tak jakby rozpromieniał na nasz widok. Zdeptał papierosa i odchrząknął siarczyście.
-Co was tu sprowadza? - zapytał radośnie.
-Trzeba przenocować Agatę... - skinął na mnie. Jarząbek zgromił mnie od stóp do głów, szczególnie wpatrując się w mój wydatny już brzuch.
-Jasne, coś się znajdzie. - zaprosił nas do środka.
-A co z Piotrkiem? - zapytałam.
-Aaa, no tak! - Michał uderzył się w czoło i wrócił się po jeszcze śpiącego kolegę z drużyny. Ja razem z Oskarem weszłam do środka i podeszłam do recepcji. Kobieta pracująca tam od razu mnie rozpoznała i położyła przede mną kluczyk z numerkiem 66. Uśmiechnęłam się promiennie, a Jarząbek przyjacielsko poklepał moje ramię.
-Śmiało. - szepnął, a ja przytaknęłam wzdychając głęboko. Ruszyłam do windy, po czym nacisnęłam przycisk. Odczekałam chwilę, aż przyjedzie z góry. Kiedy ten moment nastał, z windy wysypało się kilka siatkarzy.
-Agata?! - pisnął Winiarski razem z Jarskim.
-A nie widać..? - mruknął Zagumny.
-Co ty tu robisz, jak tu trafiłaś, z kim, co, y, w ogóle o co biega? - Zatorski mierzył wszyskich zdezorientowanym wzrokiem.
-Tak. - skwitował Winiar.
-Ahaaaaa - Paweł pokiwał głową wyszczerzony i padł mi w objęcia. - Tak bardzo tęskniłem!
-Ja też. - chlipnął Ziomek i dołączył do grupowego uścisku. Byłam pozytywnie zaskoczona przyjęciem mnie, wyobrażałam to sobie całkiem inaczej.
-Wracasz do nas na stałe? - zapytał Winiar.
-Wątpię. - odrzekłam.
-E tam, wróóć! - Zati machnął ręką.
-Nawet nie wiecie jak bardzo bym chciała... - posłałam lekki uśmiech.
-Dla chcącego nic trudnego. - Łukasz trącił mnie łokciem.
-Ty jeszcze tutaj? Śmigaj spać! - zganił mnie Kubiak, a ja posłusznie wsiadłam do windy i pojechałam na właściwe piętro. Włożyłam kluczyk do zamka, przekręciłam delikatnie i do końca nacisnęłam klamkę. Drzwi uchyliły się, a ja znowu spojrzałam na to dokładnie pościelone łóżko i balkon z widokiem na spalski las. Momentalnie urodziło się we mnie tysiące wspomnień. Usiadłam na brzegu materaca i nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Chciałam się rozpłakać, lecz równocześnie roześmiać się w głos. Targało mną mnóstwo skrajnych emocji.
-Prześpij się teraz, potem załatwiłem nam obiad na stołówce... - w progu pokoju pojawił się Michał.
-Dzięki. - padłam na łóżko od razu zamykając oczy.
-Będę w siedemdziesiątce jedynce... - powiadomił jeszcze i słyszałam jak zamknął drzwi. Odetchnęłam głęboko i odpłynęłam.
Mój błogi sen przerwało mi pukanie do drzwi. Żeby tylko pukanie... To było walenie, jakby się paliło.
-Obiaaaaaaaad! - krzyknął Piter, a ja zerwałam się na równe nogi. - Nie ma spania, ja już po treningu, a ty co!
-Piotruś, nie wydzieraj się. - mruknęłam.
-No chodź na obiadek. - posmutniał.
-Nie można było tak od razu? - westchnęłam podążając za siatkarzem. Zeszliśmy na dół, wchodząc do stołówki.
-Agataaaa! - usłyszałam głośny wrzask, a zanim zdążyłam zauważyć kogo to głos, wylądowałam w jego objęciach.
-Ej, wiecie co, ludzie posiadają takie coś jak struny głosowe, dzięki temu można mówić. Serio, warto spróbować. - wtrącił Piotrek.
-Już zapomniałem jak bardzo upierdliwy potrafisz być. - warknął Kubiak.
-Ooo, no wiesz co, uraziłeś mnie. - posmutniał środkowy. - Agata, powiedz mu coś!
-Piotrek, to nie czas i miejsce na takie pierdoły. - fuknęłam.
-Nie unoś się tylko... - wciął się Michał, ostrzegając poważnie. Z sali, w której znajdował się Zbyszek wyszedł lekarz, a wszyscy zerwaliśmy się na równe nogi.
-Aał, skurcz, skurcz. - pisnął Nowakowski, z powrotem siadając na krześle i trzymając się łydki.
-Państwo z rodziny? - mężczyzna spojrzał na nas znad okularów.
-Kuzyn. - wyrwał Kubiak bez zastanowienia.
-Pacjent posiada poważne uszkodzenia kręgosłupa, zrobimy jeszcze kilka badań, a następnie będzie on skazany na kilkumiesięczną rehabilitację... - przewracał karteczki w notesie.
-Można go odwiedzić? - zapytałam.
-Na chwilkę, dosłownie... - ponownie obmierzył nas wzrokiem. Podziękowaliśmy i weszliśmy do sali. Siatkarz leżał w usztywniającym kołnierzu nie mogąc się poruszyć, dlatego też zmierzył nas jedynie spojrzeniem.
-Jeszcze się nie zjedliście? - jak zwykle tryskał humorem... Boki zrywać.
-Jak się czujesz? - zapytał Michał omijając odpowiedź i siadając na taborecie obok łóżka.
-Boli. - urwał brunet. - Ale to nieważne, będzie ze mną dobrze. - zdobył się na lekkie uniesienie kącików ust.
-Przywieźć ci coś? - wypaliłam.
-Jak narazie niczego nie potrzebuję. - mrugnął okiem.
-Może chcesz coś z mieszkania... - wtrącił Michał.
-Nie. - urwał brunet. Po chwili dołączył do nas Piotrek, ale nie nabawił za długo, bo lekarz zabrał Bartmana na kolejne badania. Pożegnaliśmy się z nim i wsiedliśmy z powrotem do auta.
-Gdzie mam cię odwieźć? - zapytał Kubiak.
-Do domciu. - wciął Nowakowski.
-Nie ciebie pytałem, kretynie... - syknął przyjmujący. Gdzie miał mnie odwieść? Matka przecież myśli, że jestem w Anglii...
-Do jakiegoś pierwszego lepszego hotelu... - obojętnie wzruszyłam ramionami.
-Hotelu? - pisnął przyjmujący. - Oszalałaś.
-Nie, zawieź mnie do hotelu. - zmierzyłam go wzrokiem.
-Agata, to nie czas na żarty...
-Proszę... Zawieź mnie do hotelu. - syknęłam prawie przez zaciśnięte zęby.
-Ej, a mnie się nikt nie zapyta?! - dodał obrażony Piotrek.
-Chłopaki są w Spale? - zapytał Kubiak.
-Chyba... - zamyślił się środkowy.
-Zobaczymy. - szepnął Kubi i wcześniej nakazując mi zapiąć pasy ruszył z parkingowego miejsca. Jechał ostrożnie, ale wcale nie za wolno. Wiedziałam, że wcale nie dowiezie mnie do tego hotelu, ale już nie miałam siły się z nim kłócić. Co będzie, to będzie, najwyżej padnę ofiarą całej reprezentacji.
Nawet nie wiem kiedy zmógł mnie sen, a jak się obudziłam, na zewnątrz było już jasno.
-Nieźle sobie pospałaś... - zaśmiał się Michał.
-Gdzie jesteśmy? - ominęłam jego zaczepkę.
-Za pół godziny powinniśmy być na miejscu...
-Jak zwykle musiałeś zrobić po swojemu.
-Miałem zostawić cię w jakimś obleśnym hotelu przy drodze? - spojrzał na mnie litosnym spojrzeniem.
-Tak. - ucięłam krótko.
-Jego bym mógł - wskazał na tylnie siedzenie. - Ciebie niekoniecznie...
-Ale nie liczysz się z tym, że nie jestem gotowa na spotkanie z tymi wszystkimi chłopakami... Tym bardziej, że nie należę już do sztabu.
-Przyjedziesz tam prywatnie, wynajmę ci pokój, wyśpisz się, przywrócisz do porządku, a potem coś wymyślimy.
-Ja wymyślę. - zaakcentowałam.
-Nie kłóć się ze mną, bo i tak nie wygrasz. - prychnął.
-Jaki pewny siebie. - pokręciłam głową.
-Zawsze. - zawadiacko mrugnął okiem w stronę lusterka, a ja nie mogłam się nie uśmiechnąć. Byłam mu za to wdzięczna. Za to, że potrafił sprawić, iż na mojej twarzy od dłuższego czasu pojawił się szczery uśmiech.
Gdy dojechaliśmy na miejsce serce zaczęło mi mocniej bić. Tymbardziej, kiedy zobaczyłam Oskara palącego przed wejściem do ośrodka. Tak jakby rozpromieniał na nasz widok. Zdeptał papierosa i odchrząknął siarczyście.
-Co was tu sprowadza? - zapytał radośnie.
-Trzeba przenocować Agatę... - skinął na mnie. Jarząbek zgromił mnie od stóp do głów, szczególnie wpatrując się w mój wydatny już brzuch.
-Jasne, coś się znajdzie. - zaprosił nas do środka.
-A co z Piotrkiem? - zapytałam.
-Aaa, no tak! - Michał uderzył się w czoło i wrócił się po jeszcze śpiącego kolegę z drużyny. Ja razem z Oskarem weszłam do środka i podeszłam do recepcji. Kobieta pracująca tam od razu mnie rozpoznała i położyła przede mną kluczyk z numerkiem 66. Uśmiechnęłam się promiennie, a Jarząbek przyjacielsko poklepał moje ramię.
-Śmiało. - szepnął, a ja przytaknęłam wzdychając głęboko. Ruszyłam do windy, po czym nacisnęłam przycisk. Odczekałam chwilę, aż przyjedzie z góry. Kiedy ten moment nastał, z windy wysypało się kilka siatkarzy.
-Agata?! - pisnął Winiarski razem z Jarskim.
-A nie widać..? - mruknął Zagumny.
-Co ty tu robisz, jak tu trafiłaś, z kim, co, y, w ogóle o co biega? - Zatorski mierzył wszyskich zdezorientowanym wzrokiem.
-Tak. - skwitował Winiar.
-Ahaaaaa - Paweł pokiwał głową wyszczerzony i padł mi w objęcia. - Tak bardzo tęskniłem!
-Ja też. - chlipnął Ziomek i dołączył do grupowego uścisku. Byłam pozytywnie zaskoczona przyjęciem mnie, wyobrażałam to sobie całkiem inaczej.
-Wracasz do nas na stałe? - zapytał Winiar.
-Wątpię. - odrzekłam.
-E tam, wróóć! - Zati machnął ręką.
-Nawet nie wiecie jak bardzo bym chciała... - posłałam lekki uśmiech.
-Dla chcącego nic trudnego. - Łukasz trącił mnie łokciem.
-Ty jeszcze tutaj? Śmigaj spać! - zganił mnie Kubiak, a ja posłusznie wsiadłam do windy i pojechałam na właściwe piętro. Włożyłam kluczyk do zamka, przekręciłam delikatnie i do końca nacisnęłam klamkę. Drzwi uchyliły się, a ja znowu spojrzałam na to dokładnie pościelone łóżko i balkon z widokiem na spalski las. Momentalnie urodziło się we mnie tysiące wspomnień. Usiadłam na brzegu materaca i nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Chciałam się rozpłakać, lecz równocześnie roześmiać się w głos. Targało mną mnóstwo skrajnych emocji.
-Prześpij się teraz, potem załatwiłem nam obiad na stołówce... - w progu pokoju pojawił się Michał.
-Dzięki. - padłam na łóżko od razu zamykając oczy.
-Będę w siedemdziesiątce jedynce... - powiadomił jeszcze i słyszałam jak zamknął drzwi. Odetchnęłam głęboko i odpłynęłam.
Mój błogi sen przerwało mi pukanie do drzwi. Żeby tylko pukanie... To było walenie, jakby się paliło.
-Obiaaaaaaaad! - krzyknął Piter, a ja zerwałam się na równe nogi. - Nie ma spania, ja już po treningu, a ty co!
-Piotruś, nie wydzieraj się. - mruknęłam.
-No chodź na obiadek. - posmutniał.
-Nie można było tak od razu? - westchnęłam podążając za siatkarzem. Zeszliśmy na dół, wchodząc do stołówki.
-Agataaaa! - usłyszałam głośny wrzask, a zanim zdążyłam zauważyć kogo to głos, wylądowałam w jego objęciach.
_______________________________________________________________________
Jak za pewne zauważyliście, akcja znowu będzie kręcić się wokół całej reprezentacji i właśnie sobie wyobrażam jak bardzo się cieszycie. : )
Oto piosenka, która dzisiaj od samego poranka brzęczy sobie w moich głośniczkach i to przy niej powstał ten rozdział.
Pozdrawiam, Sissi♥
Jak zwykle genialny rozdział. Pit rozwala ,jak zawsze :) Już czekam na następny :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
rozdział świetny, ale to już normalka :D ale czemu aż taka długa przerwa ;// mam nadzieję że następny będzie szybciej, już czekam :* Przyznam szczerze, że jest to jeden z najlepszych blogów jakie czytałam *.*
OdpowiedzUsuńCo mam ci napisać? jak zwykle genilany*.* chodz mogły by byc te roz. częściej:C
OdpowiedzUsuńojeejciuu jaki świetny :D
OdpowiedzUsuńfajnie że chłopacy ją tak przywitali , czekam na kolejny !
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńola boga ola boga sissi w końcu coś dodała ale się cieszę
OdpowiedzUsuńrozdział super no i wszystko wróciło na stare śmieci ale fajnie
czekam na kolejny
Pozdro Mania :***
♥
OdpowiedzUsuńFaajne, ale czemu taki krótki ? :(
OdpowiedzUsuńŚwietnie i cudownie :) Agatka (by the way moja imienniczka :D ) znów w Spale :]
OdpowiedzUsuńI to mi się podoba ;) Lubię to! xD
Biedny Piotruś, wszyscy o nim zapominają, nikt się nim nie interesuje...
Krótki, ale bardzo fajny ;)
Czekam na kolejny ;*
Pozdrawiam i zapraszam:
http://siatkowka-w-moim-zyciu.blogspot.com/
Ciekawa jestem w kogo ramionach wylądowała Agata ;D Może Igły? Anastasiego? Nie mam siły zbytnio dedukować xd Biedny Zbyszek przez dłuższy czas sobie nie pogra. Za to widać, że Misiek wciąż coś czuje do Agaty,bo bardzo się o nią troszczy. A Piter to po prostu Piter xd To jego do domciu mnie rozbroiło ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Zapraszam też do siebie:
http://painandtroublebutafterislove.blogspot.com
Rozdział genialny, ale szkoda, że taki krótki. A piosenkę uwielbiam <3 Mam nadzieję, że na kolejny nie będziesz kazała nam czekać tak długo jak na ten :)
OdpowiedzUsuńTak, w końcu! Ile ja czekałam na ten rozdzialik, prawie codziennie zaglądałam na bloga :D
OdpowiedzUsuńDobrze, że akcja znów się rozkręca i będzie miała miejsce w Spale, tam się wszystko zaczęło i powinno się naprostować <3
Czekam na kolejny rozdział, mam nadzieję, że szybko się pojawi <3
Czekam , czekam na następny :3
OdpowiedzUsuńWRÓCIIIIŁAAAŚ <3
OdpowiedzUsuńJejciu, jak fajnie przeczytać o Agatce, o Kubim i o całej tej zgrai. A że reprezentacja będzie znowu w opowiadaniu to cieszy mnie bardzo bardzo! :D Jakie fajne zakończenie niedzieli! :)
Pozdrawiam! :)
Jest, jest, jest! <3 Wreszcie nowy rozdział <3
OdpowiedzUsuńCzekałam długo i się doczekałam. Powiem, że komentuję dopiero pierwszy raz, ale czytam, regularnie już od dawna i nigdy nie czytałam czegoś tak cudownego. Masz wieeelki talent :)
I też jestem ciekawa, kto się tak rzucił na Agatkę :D
Pozdrawiam:*
Podoba mi się taki opiekuńczy Kubiaczek, nawet baaardzo <3 Pit jak zwykle rozwala system, go się nie da nie kochać :D no i akcja znowu w Spale. Jak świetnie. Żyć nie umierać :) tylko, żeby Zibi jeszcze doszedł do siebie, ale to twardy chłop, da radę!
OdpowiedzUsuńSuper ;). Kiedy nowy"
OdpowiedzUsuńJakie to cudowne. układa sie ! Ale niech oni znów będą razem no! :(
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy ; *
http://jedyniecomogeciobiecac.blogspot.com/
Kiedy następny wpis? Już nie mogę się doczekać!
OdpowiedzUsuń